Wiadomości

Naczelna Izba Aptekarska obserwuje wzrost cen maseczek, nawet o 681 proc. „To nie nasza wina”

Od 16 kwietnia w Polsce będą obowiązywać kolejne obostrzenia związane z koniecznością zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej. Tymczasem ceny maseczek w związku z epidemią koronawirusa rosną w zawrotnym tempie. – To nie jest wina farmaceutów – tłumaczy Tomasz Leleno, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej.

Naczelna Izba Aptekarska obserwuje wzrost cen maseczek, nawet o 681 proc. "To nie nasza wina"

– Zgodnie z decyzją rządu, od 16 kwietnia obowiązuje powszechny obowiązek zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej. Wprowadzenie tej regulacji z pewnością zwiększy zainteresowanie pacjentów maskami ochronnymi. Widzimy, że już od kilku tygodni apteki mają trudności z zamówieniem tego asortymentu w hurtowniach – z uwagi na ich brak lub rażąco wysoką cenę – przekazał w piątek PAP Tomasz Leleno, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej.

Jednocześnie podał przykłady podwyżek. Przed epidemią cena jednej maseczki wynosiła 0,64 zł, a dzisiaj jest to aż 5 zł. To oznacza wzrost cen o 681 proc. Podobnie jest w przypadku wody utlenionej (wcześniej 1,50 zł, teraz 3 zł; wzrost 100 proc.), spirytusu salicylowego (przed epidemią 2,99 zł, obecnie 6,99 zł – wzrost 134 proc.), rękawiczek nitrylowych (wcześniej 0,20 zł, teraz 0,50 zł – wzrost 150 proc.), a nawet termometrów (przed epidemią 10,49 zł, teraz 13,99 zł – wzrost 33 proc.).

– Od początku epidemii lawinowo rosną ceny wyrobów medycznych, m.in. maseczek jednorazowych, rękawiczek, wody utlenionej, czy płynów odkażających rany. Wzrosty cen, w niektórych przypadkach sięgające nawet kilkuset procent, wynikają przede wszystkim ze stale rosnących cen u hurtowników i producentów – tłumaczy Tomasz Leleno. Dodaje przy tym, że izba aptekarska zwracała uwagę na ten problem już dawno.

– Jako pierwsi sygnalizowaliśmy resortowi zdrowia, że faktycznie może dochodzić do przypadków wykorzystywania obecnej sytuacji do niczym nieuzasadnionego podwyższania cen przez niektóre hurtownie i producentów. Naszym zdaniem istnieje potrzeba wprowadzenia mechanizmów zabezpieczających pacjentów przed spekulacją m.in. poprzez określenie cen urzędowych na niektóre produkty. Mechanizm ten powinien objąć cały łańcuch dystrybucji, a więc także producentów i hurtownie farmaceutyczne – przekazał rzecznik NIA.

Od 1 kwietnia obowiązuje zakaz wywożenia określonych produktów żywieniowych i leczniczych oraz artykułów medycznych, które mogą stać się produktem deficytowym. Na liście znalazły się m.in. środki ochrony osobistej: fartuchy, maski, rękawice, medyczne ochraniacze na obuwie, termometry elektroniczne.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close