– To jest zbliżająca się katastrofa w publicznej ochronie zdrowia. My jako komitet protestacyjno-strajkowy mówimy: dość – powiedział w TVN24 Wojciech Szaraniec, przewodniczący Porozumienia Rezydentów. Z kolei Piotr Dymon, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych, podkreślił, że system ochrony zdrowia zapomina o ratownikach również w sferze ich zdrowia psychicznego.
Piotr Dymon, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych, podkreślił w TVN24, że „każdy ratownik to odrębna historia” i „każdy prędzej czy później zmierzy się z dramatem ludzkim”. – Myślę, że nie tylko po dniu pracy, ale po wyjeździe powinno się w ogóle wyjść z dyżuru i iść do domu, odreagować, iść do psychologa. Ratownictwo medyczne w tym momencie nie posiada psychologów – mówił.
– Psychologia, wsparcie psychologiczne czy jakiekolwiek wsparcie systemowe w ratownictwie medycznym w tym momencie nie istnieje. Tylko wsparcie koleżeńskie, międzyludzkie, domowe albo indywidualne – dodał. Zaznaczył, że takiego wsparcia pozbawieni są przede wszystkim ratownicy, którzy pracują na działalnościach jednoosobowych, czyli na kontraktach.
Szef Porozumienia Rezydentów: To zbliżająca się katastrofa publicznej ochrony zdrowia. Nie mamy zamiaru jej firmować
W „Faktach po Faktach” gościł również Wojciech Szaraniec, przewodniczący Porozumienia Rezydentów. Lekarza zapytano o sytuację z piątku, gdy – z powodu braku karetek – do zdarzenia drogowego w centrum Warszawy rozdysponowano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
– To jest zbliżająca się katastrofa w publicznej ochronie zdrowia. My jako komitet protestacyjno-strajkowy mówimy: dość. Wszystkie zawody medyczne i niemedyczne mówią jednym głosem: koniec bylejakości w publicznej ochronie zdrowia. Nie mamy zamiaru firmować swoim nazwiskiem tej katastrofy – stwierdził Szaraniec.
Przypomniał też, że „przez wiele, wiele lat” ratownicy medyczni „próbowali z rządzącymi rozmawiać nad wprowadzeniem reform”. – Nic z tych rozmów nie wyszło. Jesteśmy oszukiwani, pacjenci są oszukiwani – mówił.
Nadmienił, że wspomniana sytuacja z Warszawy wyglądała „dramatycznie”. – Natomiast proszę sobie przypomnieć sytuację sprzed kilku miesięcy. Ten sznur karetek, który czekał przed izbami przyjęć właściwie w całej Polsce. Ci umierający pacjenci, ci wyczerpani lekarze, którzy nie nadążali wypisywać kart zgonu w szpitalach covidowych. Jest to po prostu katastrofa, ruina publicznej ochrony zdrowia – ocenił.
– Myślimy, że jest to na rękę rządzącym. Że po prostu chce [się – red.] wykończyć publiczny sektor ochrony zdrowia. To coś niebywałego. Mówimy dość. Zapraszam państwa na manifestację 11 września do Warszawy – powiedział Szaraniec na antenie TVN24. – Jako środowisko medyczne w komitecie protestacyjno-strajkowym mamy gotowe rozwiązania, które można wprowadzić już, na teraz. W tym momencie trzeba zachęcić wszystkich pracowników ochrony zdrowia, żeby przeszli do publicznego sektora – dodał.
Protest ratowników medycznych
Protestujący od środy ratownicy medyczni domagają się m.in. wzrostu wynagrodzeń oraz nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Sprzeciwiają się też znacznemu obniżeniu ich pensji w wyniku ostatniej nowelizacji przepisów. Zmiana pozbawiła ich prawa do otrzymywania tzw. dodatków covidowych, co w praktyce oznacza pensje niższe nawet o kilkaset złotych.
Do protestów dołączają ratownicy z kolejnych miast. W środę 1 września część warszawskich załóg karetek zgłosiła niedyspozycję do pracy, a pracownicy wzięli zwolnienia lekarskie. Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego Meditrans nie przekazała, ile ambulansów wtedy nie wyjechało. Nieoficjalnie mówiło się o połowie z 80 wszystkich załóg w stolicy.
– W piątek ten stan niedysponowania karetkami wynosił mniej więcej 25 procent w skali kraju. To jest informacja bardzo niepokojąca – przekazał TVN24 minister zdrowia Adam Niedzielski. Dodał, że resort zdrowia cały czas prowadzi „rozmowy ze środowiskiem”, choć podwyżki dla ratowników już były. Otrzymali je jednak jedynie ci zatrudnieni na podstawie umowy o pracę (jak wskazuje środowisko ratowników, zdecydowana większość z nich pracuje na umowach zlecenie albo ma własną działalność gospodarczą i musi jeszcze samodzielnie odprowadzać składki oraz płacić ZUS).
Morawiecki: Jestem umiarkowanym optymistą
Mateusz Morawiecki w sobotę rano mówił w radiu RMF FM, że „bardzo się niepokoi” protestami ratowników. – Dlatego zobowiązałem pana ministra zdrowia do rozmów, do negocjacji, do dialogu. Te rozmowy się toczą. Brałem udział w jednej rundzie tych rozmów parę miesięcy temu i jestem umiarkowanym optymistą, że poprzez podnoszenie jednocześnie uposażeń w służbie zdrowia, nie tylko ratowników, ale też przede wszystkim pielęgniarek, lekarzy, salowych, wszędzie tam chcemy, żeby nastąpiły istotne podwyżki – wskazywał.
Przedstawiamy spory budżet na najbliższe kilkanaście miesięcy. W tym roku jeszcze 6-procentowy fundusz nagród dla całej budżetówki. Na przyszły rok dodatkowe 3 procent funduszu nagród oraz 4,4 procent – na takim etapie negocjacji jesteśmy – na podwyżki dla budżetówki. To oznacza, że łączna pula podwyżek, nagród, premii, bonusów będzie naprawdę spora
– wskazywał. – Ratownicy medyczni otrzymają podwyżki, ale konieczne są jeszcze w tej sprawie konsultacje – skwitował.
Źródło: gazeta.pl