Wiadomości

Mimo wielu ostrzeżeń bez rękawiczek dotknęła ciężko chorego kota. Nikt nie mógł przewidzieć, jak to się skończy

Kot, którego postanowiła wziąć na ręce ta wolontariuszka, przeszedł w życiu bardzo wiele. Nieomal nie wyglądał jak zwierzę. Był wychudzony i wyniszczony przez pasożyty, praktycznie nie miał oczu i nie mógł się poruszać. Chociaż wszyscy ją ostrzegali, ta kobieta uparła się, aby go przytulić.

Kot często nazywany jest zwierzęciem, które chodzi własnymi ścieżkami. Wiele osób uważa, że to chłodne i nieprzystępne stworzenia, które do właścicieli przywiązują się tylko dlatego, że to oni dają im karmę. Ten mit jednak bardzo łatwo obalić. Wystarczy przyjrzeć się bliżej niezliczonym porzuconym kotom domowym, które znajdują się w schroniskach.

Te zwierzęta cierpią nie tylko ze względu na choroby, którymi zarażają się od siebie nawzajem czy na obrażenia, których doznały po tym, jak opuściły bezpieczne domy. Ich ból bierze się też z braku kontaktu z człowiekiem. Przekonała się o tym ta wolontariuszka, która postanowiła okazać czułość kotu, którego nikt nie powinien dotykać bez rękawiczek.

Kot był tak chory, iż istniało podejrzenie, że mógłby zarazić człowieka

Valentino – bo tak nazywa się kot, o którym mowa – nie wyglądał, jak miły w dotyku „puszek”. Wręcz przeciwnie, przy skudlonej sierści i zaropiałych i opuchniętych oczach wyglądał raczej jak jakieś nieprzyjazne, obce stworzenie. Gdy Elaine Seamans przeszła obok jego klatki, to nie jego wygląd zwrócił jej uwagę, ale ciche miauknięcie, które brzmiało dla niej jak wołanie o pomoc.

– Wyciągnął do mnie łapkę i cichutko miauknął. Tak jakby prosił o pomoc. Ostrzegano mnie, abym go nie dotykała, ale mnie to nie obchodziło – powiedziała potem Elaine.

Wolontariuszka wzięła go na ręce

Elaine postanowiła zmienić podejście w opiece nad Valentino i zamiast „obsługiwać go” za pomocą rękawiczek, starała się dawać mu jak najwięcej ciepła i czułości bezpośrednio. Brała go na ręce, głaskała i przytulała. Nie mogła uwierzyć własnym oczom, gdy zwierzę, które wcześniej ledwo było w stanie ruszyć łapką, zaczęło się do niej przytulać i kłaść jej głowę na ramieniu.

Dopiero wtedy leczenie kota rozpoczęło się na dobre. Nawet weterynarze byli w stanie wyczuć, że ich pacjent ma w sobie jakby więcej siły do walki. I chociaż na początku diagnozy nie były najlepsze, zaczęły poprawiać się z dnia na dzień. To dowód na to, że kot, jak każda istota, potrzebuje miłości do tego, aby czuć się dobrze.

Źródło: pikio.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close