Magdalena V. odebrała życie sobie i swoim dzieciom. Wcześniej szukała pomocy, by wydostać się z trudnej, życiowej sytuacji. Pojawiła się nawet w programie Elżbiety Jaworowicz. Odcinek „Sprawy dla reportera” opowiadający jej historię został wyemitowany przez TVP już po tragedii. Jak odnosi się do tego telewizja?
Magdalena V. popełniła samobójstwo po tym, jak odebrała życie swoim dzieciom. Mieszkająca w Rudniku nad Sanem na Podkarpaciu przed popełnieniem zbrodni szukała pomocy. Jej sprawą zajmowała się Elżbieta Jaworowicz, ale emisja odcinka „Sprawy dla reportera” opowiadającego jej historię została wyemitowana już po tragedii.
TVP wyemitowało program o tragedii w Rudniku
Dlaczego kobieta zdecydowała się na desperacki krok? Od lat walczyła przed sądem o opiekę nad dziećmi, którą miała stracić po rozwodzie ze swoim mężem, Niemcem. Władze nakazały Magdalenie V. przekazanie opieki nad pociechami. Polska dopiero 15 kwietnia poznała całość tej historii – to wówczas ukazał się odcinek programu reporterskiego.
W wyemitowanym odcinku pojawiły się nowe informacje, które rzucają zupełnie inne światło na ogrom tragedii, która rozegrała się 30 marca. Fakty, które wychodzą na jaw uzupełniają tę historię i nadają jej inny wydźwięk, a które nigdy wcześniej nie ujrzały światła dziennego.
– Stanęliśmy przed dylematem moralnym, czy mamy teraz prawo o tym mówić. Ale matka błagała przecież w liście o pomoc. Mamy obowiązek ukazać jej prawdę… – powiedziała Elżbieta Jaworowicz. Dziennikarka zwróciła uwagę na to, że chcieli tym materiałem nie tyle wstrząsnąć, ile pokazać wersję wydarzeń Magdaleny V.
Na jaw wyszło wiele nowych faktów
Kobieta poznała swojego męża Jochena V. podczas pracy w Niemczech. Tam opiekowała się jego babcią. Para wzięła ślub, gdy na świecie pojawiły się dzieci. Magdalena miała opowiadać, że to nie była wielka miłość, ale jej partner od początku wydawał się porządny i miły.
Według informacji, które pojawiają się w materiale Niemiec miał być bardzo skąpy, nie dawał Magdalenie V. pieniędzy na utrzymanie, a także miał posiadać tendencje do ubierania damskich ciuchów. Po jakimś czasie kobieta postanowiła zabrać dzieci i wróciła do Polski.
Po powrocie Magdaleny V. do kraju Jochen V. nie kontaktował się z rodziną, a dzieci czuły się coraz lepiej, były bardziej spokojne. Po jakimś czasie mąż zaczął przyjeżdżać do Rudnika, a dodatkowo założył w swojej ojczyźnie kilka spraw sądowych: rozwodową, karną o uprowadzenie dzieci i o pozbawienie żony władzy rodzicielskiej.
Po długiej batalii prawnej Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał, że matka powinna przekazać dzieci ojcu. Jednym z argumentów miała być opinia biegłych, którzy stwierdzili, że dzieci tęsknią za ojcem i powinny wrócić do Niemiec.
Podczas nagrania Magdalena żaliła się, że mąż skutecznie nastawił dzieci przeciwko niej. Miał obsypywać dzieci prezentami, ale wmawiał im, że mogą bawić się nimi podczas jego pobytu, po czym pakował je i zabierał ze sobą.
Dramatyczna interwencja zakończyła się tragedią
Nic nie zapowiadało tragedii, która rozegrała się 30 marca. Pod dom Magdaleny V. podjechały samochody, z których wysiedli kurator, psycholog, przedstawiciele policji oraz mąż z rodziną. Kobieta byłą przygotowana na to, że pojedzie do Niemiec razem z dziećmi. Miała nawet spakowany samochód.
W rozmowie z matką Jochena V. usłyszała, że zabrać chcą wyłącznie dzieci, ona nie jest im potrzebna. To właśnie wówczas Magdalena zabrała córeczkę Julcię (6 lat) i synka Mateuszka (4 lat) do domu, gdzie w łazience zadała im po kilka ciosów nożem w klatkę piersiową, a następnie popełniła samobójstwo.
Magdalena spoczęła w grobie w rodzinnej miejscowości, dzieci zostały zabrane do Niemiec, gdzie odbył się ich pogrzeb.
Źródło: goniec.pl