Niestety coraz częściej mówi się o zachowaniach homofobicznych wśród Polaków i nawet, gdy sprawa uderza o najwyższe władze państwowe, problem jest bagatelizowany. Kiedy kilka dni temu działacz środowiska LGBT poszedł spotkać się z Andrzejem Dudą i pokazać mu zdjęcia dzieci oraz nastolatków, którzy z powodu dotykających ich prześladowań popełnili samobójstwo, prezydent był niewzruszony. Przez takie lekceważące zachowania, dyskryminowane osoby stają się jeszcze bardziej zamknięte w sobie, co skutkuje kolejnymi tragediami. Teraz Gazeta Wyborcza nagłośniła sprawę blisko 30-letniego modela, który na początku czerwca powiesił się we własnym ogrodzie. Nie mógł znieść dalszego gnębienia przez środowisko, w którym dorastał.
Samobójstwo Michała z Malborka
Michał 20 czerwca tego roku obchodziłby swoje 30. urodziny. Nie doczekał ich. W Dzień Dziecka, bo 1 czerwca, powiesił się na drzewie w rodzinnym ogrodzie. Zrobił to, ponieważ regularnie doświadczał wielu krzywdzących sytuacji z powodu swojej wrażliwości i chęci dbania o własny wygląd, a jego problemy zaczęły się już w wieku szkolnym.
Jako dziecko Michał był mocno uduchowiony. Chodził do kościoła i służył do mszy, choć zdaniem wielu osób jego wygląd kłócił się z obrazem katolika. Jego matka w rozmowie z Gazetą Wyborczą wyznała: „W pewnym momencie, w okresie gimnazjalnym, założył sobie na palec różaniec w formie pierścionka. I za ten różaniec został zbombardowany homofobicznymi wyzwiskami. Od tamtej chwili zaczęły się prześladowania”.
Kilkanaście lat temu w szczerej rozmowie przyznał się mamie, że jest homoseksualistą. W wywiadzie z Damianem Maliszewskim, Katarzyna Koch powiedziała: „Miał wtedy 19 lat. To była nasza pierwsza otwarta rozmowa, w której powiedział mi wprost, że jest gejem. I od razu, że myśli o tym, żeby popełnić samobójstwo, że nie wytrzyma. Bał się odrzucenia rodziny. (…) Wszyscy Michała akceptowali, otrzymał mnóstwo miłości”.
Mimo wsparcia rodziny, nie mógł sobie z tym poradzić. Gdziekolwiek trafiał, zawsze znalazła się osoba, która miała problem z akceptowaniem homoseksualistów. W końcu z rodzinnego Malborka przeprowadził się do Warszawy, by robić karierę w modelingu. Wyjechał na duży kontrakt do Szanghaju, a później m. in. do Japonii. Mimo kolejnych sukcesów, jego myśli krążyły głównie wokół problemów z samoakceptacją oraz piętnowaniem przez społeczeństwo. Wówczas zaczął szukać pomocy u specjalistów. Jego mama wspomina: „Poszedł do psychiatry. Nie powiedział mu prawdy, że jest gejem i że jest prześladowany. Tylko że reaguje bardzo stresowo na ważne castingi i chciałby, żeby mu przepisał coś, co zniweluje stres. Psychiatra, zamiast przepisać jakiś lekki lek, który nie uzależnia, pamiętam jak dziś: przepisał mu xanax. Powinien wiedzieć, że benzodiazepiny uzależniają bardziej niż heroina. I Michał się uzależnił”. W konsekwencji chłopak wielokrotnie przebywał w ośrodkach terapeutycznych, gdzie próbował wygrać z uzależnieniem. Z ostatniego wyszedł dwa miesiące temu.
W między czasie pod koniec maja został zwyzywany od „pedałów” na warszawskiej ulicy. Od tego momentu coś w nim pękło. Przyznał się mamie, że nie może tak dłużej żyć, że nie wytrzyma i przygotowywał rodzinę do tego, co się potem stało. W jaki sposób? Kobieta opowiedziała poruszającą historię: „Kilka dni przed śmiercią zawołał mnie do pokoju i poprosił, żebym koniecznie obejrzała z nim film pt. Modlitwy za Bobbiego. To historia o chłopaku, który był gejem i z powodu nieakceptacji i homofobii popełnił samobójstwo. Kultowy film o geju, którego nie akceptuje matka. Nakleja mu wszędzie karteczki z cytatami z Biblii i żąda, żeby nie żył w grzechu. Chłopak nie wytrzymuje i rzuca się z mostu. Wtedy tego nie rozumiałam. Teraz wiem, że chciał mnie w jakiś sposób przygotować”.
Katarzyna Koch nawiązując również do słów i postawy Andrzeja Dudy, dodała: „Mój syn nie był żadną ideologią. Był najnormalniejszy w świecie. Dużo normalniejszy niż oni wszyscy. Tacy ludzie zniszczyli mojego syna. Dzień po dniu i krok po kroku”.
Źródło: viva.pl