Mówiło się o nim mistrz drugiego planu. Choć w niektórych filmach wypowiedział tylko kilka słów, ludzie go zapamiętywali. Serca widzów Ryszard Kotys zdobył jednak rolą Mariana Paździocha ze „Świata według Kiepskich”. Aktor zmarł w wieku 88 lat. Dla Marzeny Kipiel-Sztuki (55 l.), koleżanki z planu, to ogromna strata i wielki ból.
– Ryszard Kotys był cudownym, ciepłym człowiekiem i fantastycznym kolegą. Dla mnie zaszczytem było to, że mogłam z nim być po imieniu. Zaszczytem było przebywać w jego towarzystwie, pracować z nim, czy jeść po prostu obiad na stołówce. To jeden z tych mężczyzn, o których mówi się dżentelmen – powiedziała nam serialowa Halinka Kiepska. Dla niej i pozostałych aktorów to kolejny cios, po tym jak w październiku odszedł Dariusz Gnatowski (t 59 l.), serialowy Boczek.
Ryszard Kotys nie żyje. Zagrał w ponad 200 fimach
Ryszard Kotys zagrał w ponad 200 filmach i serialach. Na dużym ekranie zadebiutował w 1954 roku w „Pokoleniu” Andrzeja Wajdy (†80 l.). – Często reżyserzy bardzo mnie chcieli nawet dla jednego zdania, czy pokazania głowy. Widocznie swoją osobowością wypełniałem jakąś lukę. Zawsze starałem się zagrać inaczej, nawet jak był to drobiazg. Do dziś spotykam się z sytuacją, że ludzie nie pamiętają kto zagrał główną rolę a dokładnie wiedzą co ja powiedziałem w danym filmie. To niesamowite! Być może mam to coś? – mówił nam kilka lat temu.
W 1999 r. aktor trafił na plan Kiepskich, choć początkowo miało powstać tylko kilka odcinków, nakręcono ich kilkaset, a Paździoch Kotysa stał się postacią kultową i zyskał ogromną popularność. – Ludzie zapominają, że mam na koncie kilkadziesiąt filmów, kilkaset sztuk, że byłem aktorem grającym przez ponad pięćdziesiąt lat. Ale ja się z tym pogodziłem, choć przyznam że niekiedy jest to trochę męczące. Gdy tylko wyjdę na ulicę ludzie chcą porozmawiać, ale co zabawne nie ze mną, a z Paździochem… – śmiał się.
Mimo to lubił swą postać. – Publiczność lubi takie trochę podejrzane charaktery. Jak już ktoś mnie dorwie na ulicy to słyszę, że Paździoch bardzo im się podoba. Często słyszę od taksówkarzy że nie lubią oglądać telewizji, ale Kiepskich oglądają zawsze – opowiadał i przyznawał, że czasami by mieć chwilę spokoju uciekał się do kłamstw. – Pamiętam, jak kiedyś jechałem pociągiem, chciałem sobie podrzemać, poczytać, a tu co chwila ktoś się dosiada i chce pogadać z Paździochem. W końcu wstałem i poważnym tonem powiedziałem – „Przepraszam, ale właśnie odmawiam różaniec”. Pomogło, a ja mogłem spokojnie dojechać do celu – wspominał.
Niestety Ryszarda Kotysa nie zobaczymy już w nowych odcinkach „Świata według Kiepskich” i nie zakrzyknie już na korytarzu w kamienicy przy ulicy Ćwiartki „karwasz twarz Barabasz!
Źródło: fakt.pl