– Traktowanie epidemii koronawirusa w sposób lekceważący prowadzi do wykładniczego wzrostu zachorowań i do śmierci ludzi, którzy są najsłabsi – powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski w wywiadzie dla poniedziałkowego tygodnika „Do Rzeczy”.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski /Zuma / SplashNews.com /East News
„Powinniśmy być spokojni, bo panika nic nie da, a wręcz odwrotnie: zachowania paniczne, chaotyczne, zwiększają nasze zagrożenie” – powiedział minister, reagując na uwagę tygodnika, że na konferencjach prasowych jest spokojny i opanowany. „Wiemy, co powinniśmy robić: izolować osoby chore, utrzymywać higienę, starać się nie uczestniczyć w dużych zgromadzeniach, gdzie jest ścisk. Jeżeli mamy możliwość pracy zdalnej lub wzięcia zasiłku, by pozostać z dzieckiem w domu, powinniśmy to zrobić” – dodał.
Pytany, czy zamykanie szkół, uczelni, kin czy akademików świadczy o tym, że sytuacja może być bardzo poważna, Szumowski zaznaczył, że działania prewencyjne podjęto ze względu na rozprzestrzenianie się i liczbę zachorowań.
„Izolacja może być skutecznym działaniem. Jednak po to, by nasze radykalne działania miały swój skutek i sens, trzeba uświadomić wszystkim, a szczególnie ludziom młodym, że to nie jest czas wolny od zajęć, spotykania się ze znajomymi, zabawy w klubie czy w restauracji. Wszystkie państwa, które mają najwięcej zakażeń podkreślają, że traktowanie tej epidemii w sposób lekceważący prowadzi do wykładniczego wzrostu zachorowań i do śmierci ludzi, którzy są słabsi” – podkreślił minister zdrowia.
Źródło: interia.pl