Lekarz zmarły po szczepieniu był chory na serce. Jak przekonuje córka mężczyzny, jego śmierć nie miała nic wspólnego z przyjęciem preparatu Pfizera. Zgon nastąpił w wyniku zatrzymania krążenia.
Spiskowe teorie antyszczepionkowców
15 lutego zmarł dr n. med. Witold Rogiewicz z warszawskiej kliniki leczenia niepłodności Vipclinic. Śmierć lekarza nastąpiła po 3 tygodniach od przyjęcia drugiej dawki szczepionki przeciwko Covid-19. Zdaniem antyszczepionkowców zachodzi tu wyraźny związek przyczynowo-skutkowy.
Jak nawet sugerował portal Życie Kalisza, zależność między przyjęciem szczepionki, a śmiercią doktora Rogiewicza jest specjalnie utrzymywana w tajemnicy:
Niezależne polskie media (w telewizjach o tym nie usłyszymy) zwróciły uwagę na nagłą śmierć dr n. med. Witolda Rogiewicza z warszawskiej kliniki Vipclinic. W filmie dr Rogiewicz upublicznił także dokument, w którym informuje, że pierwsze szczepienie przeciwko Covid-19 (o nazwie Comirnaty) otrzymał 4 stycznia 2021, a drugie wyznaczono mu na 26 stycznia. Pomimo koincydencji szczepienia i nagłego zgonu lekarza nie poinformowano o oficjalnej przyczynie śmierci.
Śmierć lekarza okazała się wodą na młyn antyszczepionkowców, zwłaszcza że doktor Rogiewicz mocno im podpadł zamieszczając na YouTube filmik ze swojego szczepienia z komentarzem specjalnie dedykowanym ludziom sceptycznym wobec szczepionek. Żartował przed kamerą, że właśnie dostaje autyzmu.
Jakbyście chcieli skontaktować się z Billem Gatesem to można przeze mnie. Mogę też wam użyczyć ze swojego organizmu sieci 5G
– mówił prześmiewczo lekarz.
Lekarz zmarły po szczepieniu był chory na serce
Po śmierci lekarza na oficjalnym profilu kliniki na Facebooku pojawił się pożegnalny wpis:
W nocy odszedł nagle nasz Przyjaciel i Współpracownik – dr Witold Rogiewicz. Jesteśmy zdruzgotani tą wiadomością.
Jak ujawnia córka doktora Rogiewicza, pod wpisem pojawiło się ponad 2 tysiące złośliwych uwag:
Pod postem o śmierci taty pojawiło się ponad 2 tys. komentarzy o tym, co się stało; że kpił z antyszczepionkowców, a sam umarł po zaszczepieniu się. Nie znam ludzi, którzy kryją się za avatarami. Tata przez wiele lat miał problemy z sercem i zmarł przez nagłe zatrzymanie krążenia. Jego śmierć nie ma nic wspólnego z przyjęciem drugiej dawki szczepionki.
Magdalena Rogiewicz ujawnia, że tata zarówno po przyjęciu pierwszej dawki, jak i drugiej, nie skarżył się na żadne skutki uboczne. Ona sama jako studentka medycyny, też już zyskała możliwość zaszczepienia się, z której skorzystała bez żadnych obaw:
Studiuję medycynę i też się zaszczepiłam. Żadnych skutków ubocznych ani u mnie, ani u taty nie było. Zaszczepienie się nawet pomogło, bo nie musieliśmy przechodzić przez proces covidowy, czyli odpowiadać na pytania, czy był chory, czy nie.
Źródło: popularne.pl