Wiadomości

Kurski uderza w człowieka Morawieckiego. „Zielone światło z samej góry”

Nasi rozmówcy w obozie władzy nie mają wątpliwości, iż Jacek Kurski musiał dostać zielone światło z samej góry, by przypuścić atak na Pawła Borysa, prawą rękę szefa rządu. Pojawiają się teorie o „zemście za Obajtka” i słabnącej pozycji Mateusza Morawieckiego.

Kurski uderza w człowieka Morawieckiego. "Zielone światło z samej góry"

  • Niechętni Morawieckiemu politycy PiS snują narrację, że to właśnie jego otoczenie inspirowało medialne salwy wymierzone w Obajtka. A na dodatek na nieoficjalnej liście potencjalnych następców szefa Orlenu zaczęło krążyć nazwisko Pawła Borysa. Stąd atak na szefa PFR
  • Morawiecki (do spółki z Andrzejem Dudą i Jarosławem Gowinem) bronił dziś Borysa. Każdy z nich ma swoje porachunki z Jackiem Kurskim
  • Jeśli szefowi TVP włos z głowy nie spadnie, będzie jasne, że jego uderzenie żyrowała pisowska wierchuszka z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego

Przypomnijmy, wczorajsze „Wiadomości” zaatakowały Pawła Borysa, który jest bardzo bliskim współpracownikiem premiera Mateusza Morawieckiego.

Kieruje on Polskim Funduszem Rozwoju, który jest wehikułem dla gospodarczych przedsięwzięć rządzących. Borys był nawet kiedyś przymierzany do fotela ministra finansów. Nie został nim, ale dziś dysponuje władzą często większą niż ministrowie.

Telewizja Kurskiego wprost oskarżyła go o to, że nie dość starannie pilnuje wydawania pieniędzy z tarczy finansowej, czego przykładem miało być wyłudzenie 200 tys. złotych z PFR przez gang sutenerów.

W obozie władzy – jak wynika z naszych rozmów – nikt nie ma wątpliwości, że Jacek Kurski musiał dostać zielone światło z samej góry, by przypuścić atak na prawą rękę szefa rządu. W TVP nic nie dzieje się bez przypadku. A „sama góra” oznacza w tym przypadku Nowogrodzką.

– To odprysk sprawy Obajtka – słyszymy w otoczeniu szefa rządu.

Prezes Orlenu w ostatnich tygodniach ma fatalną prasę. Media co rusz odsłaniają kolejne skrawki historii jego majątku. Wątpliwości wokół tego, jak dorobił się kilkudziesięciu nieruchomości, nie ubywa.

Zainteresowanie Danielem Obajtkiem wzmogło się po wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że szef paliwowego giganta jest „nadzieją wszystkich Polaków”. Po sejmowych kuluarach zaczęły krążyć plotki o tym, że może on zastąpić w niedalekiej przyszłości Mateusza Morawieckiego na fotelu premiera.

Niechętni Morawieckiemu politycy PiS snują narrację, że to właśnie jego otoczenie inspirowało medialne salwy wymierzone w Obajtka. A na dodatek na nieoficjalnej liście potencjalnych następców szefa Orlenu zaczęło krążyć nazwisko Pawła Borysa. Stąd atak na szefa PFR, a to w konsekwencji oznacza strzał w samego premiera.

Morawiecki (do spółki z Andrzejem Dudą i Jarosławem Gowinem) bronił dziś Borysa. Każdy z nich ma swoje porachunki z Jackiem Kurskim.

Jeśli jednak szefowi TVP (co prawie pewne) włos z głowy nie spadnie, będzie jasne, że jego uderzenie żyrowała pisowska wierchuszka z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego. A może i sam Kaczyński. Co byłoby złą informacją przede wszystkim dla premiera.

Kurski zmienia front?

Bo od miesięcy Kurski trzymał nad Morawieckim wymuszony przez Kaczyńskiego parasol ochronny. Osłaniał go w trakcie grudniowego szczytu w Brukseli, gdy polski rząd nie zdecydował się na weto postanowień o powiązaniu wydawania unijnych funduszy z przestrzeganiem praworządności.

Wyciął z programów TVP Info polityków Solidarnej Polski, którzy oskarżali Morawieckiego o zdradę polskich interesów.

Co ciekawe niektóre tropy dotyczące wczorajszego ataku na Pawła Borysa prowadzą właśnie do ziobrystów. Informację o gangu sutenerów, który wyłudził pieniądze z Polskiego Funduszu Rozwoju, wypuściła kilka dni temu Prokuratura Krajowa kierowana przez Bogdana Święczkowskiego, człowieka Zbigniewa Ziobry.

Na dodatek narracja autora materiału w „Wiadomościach” brzmiała jak żywcem wyjęta z przekazów Solidarnej Polski. Autor materiału Maciej Sawicki wypomniał Pawłowi Borysowi, że ten za rządów PO–PSL robił karierę w państwowym banku (swoją drogą pomylił PKO BP, gdzie Borys faktycznie pracował, z PEKAO SA, które wtedy należało do włoskiego UniCredit).

Zresztą sam Borys był oskarżany latem zeszłego roku o to, że wprowadził do zarządu Rafako, w którym PFR ma 10 proc. udziałów Mariusza Zawiszę, kiedyś prezesa gazowego giganta PGNiG z nadania PO.

Ziobryści od dawna starają się przekonać, że Mateusz Morawiecki to na prawicy ciało obce i farbowany lis, który cichcem daje pracę ludziom związanym z Platformą Obywatelską.

Jednak z kręgów ministra sprawiedliwości płyną zapewnienia, że Ziobro nie miał z akcją TVP nic wspólnego. – Nasza „kwarantanna” w telewizji trwa, jesteśmy nadal na cenzurowanym. To nie my – słyszymy od ziobrysty.

Nasz rozmówca wskazuje raczej na PiS i wewnętrzne tarcia w partii rządzącej. Jedna z teorii, którą słyszymy, dotyczy likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych. Częścią pieniędzy, które pozostaną po tej operacji, będzie zarządzał PFR Pawła Borysa. Projekt ustawy właśnie przechodzi przez Sejm.

– Być może komuś zależy na tym, by to jednak nie Borys położył rękę na tych pieniądzach – słyszymy od polityka SP.

Niezależnie od tego, która wersja jest prawdziwa, otwarty atak na bliskiego współpracownika premiera przez telewizję pozostającą pod kontrolą PiS, jest dowodem na to, że pozycja Mateusza Morawieckiego nie jest pewna, a wewnętrzny konflikt na prawicy jest dużo poważniejszy, niż mogło się do tej pory wydawać.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close