Święcenie pokarmu w Wielką Sobotę to piękna tradycja, jednak z powodu trudnej sytuacji epidemiologicznej wiele osób rezygnuje ze święcenia w kościele. Wygląda na to, że Krystynie Pawłowicz (69 l.) koronawirus niestraszny, bowiem była posłanka dała się przyłapać ze święconką. Wierni w świątyni nie mogli oderwać od niej wzroku. Ale to nie koszyczek wielkanocny był tego powodem, a szereg ochroniarzy, którzy towarzyszyli sędzi Trybunału Konstytucyjnego.
Krystyna Pawłowicz mimo że od dawna nie jest czynnym politykiem, wciąż wzbudza wiele emocji. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego postanowiła wybrać się w Wielką Sobotę na święcenie pokarmów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że politycy, lekarze i wirusolodzy apelowali, aby pozostać w domach. Tradycja święcenia pokarmów tego dnia istnieje w Polsce od XIII wieku, jednak wiele kościołów w Polsce z powodu pandemii postanowiło zrobić wyjątek i dziś nie odprawiać święceń. Do wiernych apelował nawet prymas Polski abp Wojciech Polak, aby w Wielką Sobotę poświęcić pokarm w domu. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego postawiła jednak na tradycję i z koszyczkiem wielkanocnym udała się do świątyni. Na szczęście była polityk zachowała środki bezpieczeństwa i zakryła usta i nos maseczką. Wśród pozostałych wiernych wzbudzała ogromne zainteresowanie. Powodem raczej nie była święconka, ponieważ ta była wyjątkowo skromna. Wszyscy patrzyli na Krystynę Pawłowicz, ponieważ sędzia pojawiła się w parafii w asyście ochroniarzy. Jak podawaliśmy w październiku ubiegłego roku, była posłanka ma obstawę Służby Ochrony Państwa. Takie środki ostrożności są według Pawłowicz oczywiste. W stronę kontrowersyjnej sędzi Trybunału Konstytucyjnego cały czas są kierowane groźby i wyzwiska, a w 2017 roku doszło nawet do akt wandalizmu – grób rodziców Pawłowicz oblano farbą.
Źródło: se.pl