Wiadomości

Krystyna Pawłowicz pożaliła się na Twitterze. Była posłanka wyrzekła się członkostwa w prestiżowej grupie

Ekscentryczna i kontrowersyjna Krystyna Pawłowicz nie przestaje zaskakiwać swoimi wpisami na Twitterze. Była posłanka, a obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, podzieliła się z obserwatorami pewną refleksją i wystosowała prośbę. Prawniczka mierzy się bowiem z ogromnym wstydem z powodu przynależności do pewnej grupy. Szkoda, że równie głupio nie jest jej za każdym razem, gdy zabiera głos.

Krystyna Pawłowicz, podobnie jak prezes PiS, podzieliła Polaków na dwa wrogie sobie obozy. Byłą posłankę albo się kocha, albo też szczerze nienawidzi, nie można jednak pozostać wobec niej obojętnym.

Przez lata swojej publicznej działalności profesor prawa zapracowała sobie ciężko na tytuł jednej z najbardziej popularnych i skrajnych przedstawicielek Prawa i Sprawiedliwości. Wraz z założeniem konta na Twitterze stała się także niekwestionowaną gwiazdą social mediów.

Rozterki życiowe byłej posłanki PiS

Liczący ponad 77 tysięcy obserwatorów profil Krystyny Pawłowicz na Twitterze to kopalnia złotych myśli. Poza obrażaniem opozycji i środowisk uważanych za wrogie, odnaleźć tam można wiele dowodów na to, że choć teoretycznie wycofała się ona już z życia politycznego, bycie niezawisłym sędzią TK nie leży w jej naturze.

Choć dla wielu fakt zasiadania w tak prestiżowym organem byłby idealnym zwieńczeniem kariery prawniczej, Pawłowicz widzi to zupełnie inaczej. Po trzech latach pozorowania wydawania wyroków de facto pisanych na Nowogrodzkiej, doszła do wniosku, że wcale nie jest szczęśliwa.

Sowicie opłacane bycie partyjnym nominatem byłoby o wiele wygodniejsze, gdyby na drodze sędzi do spełnienia nie stanęli znienawidzeni przez PiS niezależni sędziowie, nazywani pieszczotliwie „kastą”. Tymczasem ich wyroki, które nie zawsze podobają się partii rządzącej, sprawiają, że Pawłowicz odczuwa ogromny dyskomfort.

Krystyna Pawłowicz w końcu poczuła wstyd

– Wstydzę się, że jestem w grupie „sędziów”… Z każdym kolejnym przypadkiem „wymiaru sprawiedliwości” w Polsce – coraz bardziej. Proszę mnie tak nie nazywać – poprosiła Krystyna Pawłowicz na Twitterze.

Ku zaskoczeniu byłej posłanki, życzenie może okazać się łatwe do spełnienia nawet dla jej zagorzałych przeciwników. Tym od dawna przez gardło nie przechodzi nazywanie Pawłowicz „sędzią”, gdyż bardziej niż wydawaniem racjonalnych i zgodnych z Konstytucją wyroków zajmuje się ona byciem wiernym żołnierzem PiS.

Najlepszą receptą na jej zgryzoty byłoby zrezygnowanie z zasiadania w TK. I choć możliwość taka jest na stole, mamy nieodparte wrażenie, że coś skutecznie hamuje gwiazdę Twittera przed jej podjęciem, a tym czymś są zapewne przysługujące jej apanaże.

To, że coś może być na rzeczy nieopatrznie zasugerowała jakiś czas temu sama Pawłowicz, która jak lwica broniła utajnienia swojego oświadczenia majątkowego, zapominając, że sama uchwalała przepisy nakazujące ich jawność. Naciskana przez posła Tomasza Trelę do odkrycia tajemnicy dotyczącej stanu posiadania, rzuciła jedynie, że jest on „chamem”.

Pawłowicz „Korwin-Mikkem PiS”

Przykre w całej sprawie jest także to, że podobnego wstydu Pawłowicz nie odczuwała, gdy reporterkę TVN24 Agatę Adamek nazwała „idiotką”, a z mównicy sejmowej sugerowała, by wykastrować Donalda Tuska.

Cień refleksji nie przebiegł przez jej głowę także wtedy, gdy kazała opozycji „zamknąć mordy”, kpiła z korekty płci Anny Grodzkiej, mówiła o fladze unijnej jako „szmacie” albo oznajmiała, że „Chopin, gdyby żył, głosowałby na PiS”.

Takie zachowanie od lat tolerował Jarosław Kaczyński, zdając sobie sprawę, że Pawłowicz gromadzi wokół PiS twardy elektorat. W 2014 roku skomentował kontrowersje wokół posłanki stwierdzając jedynie, że jest ona „takim Korwin-Mikkem PiS”.

Internauci byli podzieleni

Wracając jednak do wpisu na Twitterze, ten, jak zawsze, wywołał falę komentarzy. Zwolennicy sędzi TK próbowali podnieść ją na duchu, nie szczędząc jej miłych słów i oczyszczając ją z grzechów „rozpasanej kasty”.

– Są sędziowie i są uczciwi sędziowie. Panią zaliczam do tej drugiej grupy – napisał wierny fan Pawłowicz.

Nieco bardziej złośliwi także pośpieszyli z gotowymi rozwiązaniami i zaproponowali swojej „ulubienicy” nasze rozwiązanie, czyli rezygnację z pracy w Alei Szucha.

– Wstydzę się, że jestem w grupie „Polaków”. Z każdym kolejnym przypadkiem „dobrej zmiany” w Polsce – coraz bardziej. Proszę mnie tak nie nazywać – parafrazował klasyka inny obserwator.

Źródło: goniec.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close