Odpowiedzią Zachodu na agresję Rosji wobec Ukrainy są wszelkiego rodzaju sankcje, nałożone na atakujący kraj. Wołodymyr Zełenski uważa, ze to za mało, Kreml z kolei widzi to zupełnie inaczej i grozi „wojną totalną”. Co to oznacza? W „Super raporcie” na ten temat wypowiedział się pułkownik Dariusz Kozerwaski.
Dymitr Pieskow, rzecznik Kremla, w ostrych słowach odniósł się do sankcji, które uznał za nieprzyjazne, a wręcz wrogie. – Weszliśmy w fazę „wojny totalnej” – powiedział. Jak należy interpretować te słowa? Kamila Biedrzycka zapytała o to pułkownika Dariusza Kozerwaskiego. – Określenie „wojna totalna”, tutaj słowo klucz, to tak naprawdę określenie skierowane nie do Zachodu, a tak naprawdę do własnego elektoratu. To próba później usprawiedliwienia jakichkolwiek działań rosyjskich na teatrze ukraińskim, o skoro grozi nam wojna totalna, not o możemy użyć wszystkich środków. Pieskow poza taką retoryką nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia, aby oskarżać kogokolwiek w wymiarze totalnym. Dlaczego? To Federacja Rosyjska zaatakowała suwerenne, niepodległe państwo, to Rosjanie są agresorami. To Rosjanie doprowadzili do klęski humanitarnej, to Rosjanie dokonują aktów ludobójstwa – mówił pułkownik w „Super raporcie”. Według niego niebawem wszystkie zbrodnie zostaną udokumentowane, a odpowiedzialne za nie osoby osądzone. Jak przekonuje ekspert, z jednej strony Pieskow chce zastraszyć Zachód, ale z drugiej użył ich na użytek Rosjan.
Źródło: se.pl