W obozie władzy rośnie pozycja szefa MON Mariusza Błaszczaka, który ma pilotować sprawy związane z bezpieczeństwem po odejściu z rządu Jarosława Kaczyńskiego. W szeregach PiS powracają spekulacje o tym, że minister obrony mógłby zastąpić premiera Mateusza Morawieckiego.
- Temat bezpieczeństwa, jak słyszymy, ma się stać jednym z głównych przekazów obozu władzy w najbliższych miesiącach
- W PiS dość powszechne jest przekonanie o tym, że Mateusz Morawiecki traci wpływy
- Rozmówcy Onetu przekonują również, że szef MON – i jednocześnie wiceprezes PiS – był jednym z tych, którzy sprzeciwiali się przejęciu Ministerstwa Rozwoju przez człowieka związanego z Mateuszem Morawieckim
– Mariusz nigdy nie stworzy własnej frakcji w partii, jest wierny i na każde zawołanie prezesa. Jeśli szef komuś bezgranicznie ufa, to właśnie jemu – mówi Onetowi polityk PiS, w Sejmie od kilku kadencji.
Nieoficjalne informacje o tym, że szef MON mógłby zastąpić Mateusza Morawieckiego krążyły po sejmowych kuluarach już na początku tego roku. Wtedy jednak otoczenie premiera przekonywało, że to bzdury i planów wymiany szefa rządu nie ma. Ludzie Morawieckiego o rozpuszczanie tych plotek oskarżali wtedy Solidarną Polskę.
Nie jest tajemnicą, że dymisja premiera byłaby największym prezentem dla Zbigniewa Ziobry, który uznaje go za rywala w walce o rząd dusza na prawicy już po odejściu Jarosława Kaczyńskiego na emeryturę.
– Premier Błaszczak? Bierzemy w ciemno – słyszymy od ziobrysty. Teraz dyskusja związana z szefem resortu obrony wraca.
Zastąpi wicepremiera?
W ostatni wtorek minister przedstawił projekt ustawy o obronie ojczyzny. Towarzyszył mu sam wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS już jakiś czas temu zapowiedział, że odejdzie z rządu, prawdopodobnie na początku przyszłego roku. Projekt zmian zapowiedziany wspólnie z Mariuszem Błaszczakiem ma być tym, którego przeprowadzenie przez Sejm zakończy misję Kaczyńskiego jako wicepremiera.
Ta konferencja z pewnością była odpowiedzią na pojawiające się zarzuty, iż o dokonaniach Jarosława Kaczyńskiego w rządzie niewiele wiadomo. Do tej pory większość pytań o działalność komitetu ds. bezpieczeństwa, któremu szefuje wicepremier, napotykała na mur klauzuli „tajne”. Zasłaniali się nią urzędnicy, którym przyszło na pytania odpowiadać.
Ale jeśli już odpowiadali, to wspominali właśnie o pracach nad zmianą ustawy o obronności, która pochodzi z 1967 r. A, że zapowiedzi pojawiały się co najmniej od roku, teraz zapadła decyzja, by przyspieszyć finalizację.
– Jeżeli chcemy uniknąć tego najgorszego, czyli wojny, to musimy działać zgodnie ze starą zasadą: „Chcesz pokoju, szykuj się na wojnę”. Albo, żeby nie padała ta wojna: „Chcesz pokoju, to buduj silne siły zbrojne” – mówił Kaczyński na konferencji, stojąc obok szefa MON.
Temat bezpieczeństwa, jak słyszymy, ma się stać jednym z głównych motywów przekazów obozu władzy w najbliższych miesiącach. Nowogrodzka regularnie zleca kompleksowe badania nastrojów społecznych.
Już kilka tygodni temu z analizy tych sondaży wyszło, że PiS na tym zyskuje. To dlatego partia tak mocno weszła w temat uchodźców próbujących się przedrzeć przez polsko-białoruską granicę.
To również dlatego rząd zdecydował się wystąpić o wprowadzenie stanu wyjątkowego, który po przedłużeniu potrwa aż do grudnia. To właśnie przy tej okazji notowania partii rządzącej drgnęły po wielomiesięcznym okresie stagnacji.
Morawiecki traci wpływy
Władza zamierza kuć żelazo, póki gorące. I to również te okoliczności wzmacniają pozycję Mariusza Błaszczaka. Nie wiadomo, czy po odejściu z rządu prezesa PiS to właśnie on przejmie kierownictwo komitetu ds. bezpieczeństwa, stworzonego specjalnie dla Jarosława Kaczyńskiego. Wydaje się jednak naturalnym kandydatem.
Spekulacje na temat jego roli jako ewentualnego przyszłego premiera wzmaga fakt, iż w PiS dość powszechne jest przekonanie o tym, że Mateusz Morawiecki traci wpływy. Dowodem na to ma być to, iż w trakcie obecnej rekonstrukcji rządu z funkcjami pożegnali się blisko związani z nim urzędnicy: minister rolnictwa Grzegorz Puda i szef resortu rozwoju Michał Kurtyka.
Zastąpili ich ludzie albo bezpośrednio związani, albo kojarzeni raczej z twardym jądrem PiS. Poza tym w ostatnich miesiącach skurczył się stan posiadania premiera w państwowych spółkach, przede wszystkim w banku PKO BP.
Na dodatek właśnie pojawiła się informacja, iż z rady nadzorczej Polskiego Funduszu Rozwoju odeszła Izabela Antos, która pracowała z Morawieckim jeszcze w Ministerstwie Rozwoju i jest zaliczana do grona jego „młodych wilków”. Z kręgów premiera słyszymy jednak, że ta roszada to wynik awansu, a nie degradacja.
– Antos była do tej pory dyrektorką w Kancelarii Premiera. Teraz została wiceszefową KPRM. Nie mogłaby łączyć tej funkcji z posadą w radzie nadzorczej. Prawo tego zabrania – mówi Onetowi nasz rozmówca z otoczenia szefa rządu.
„Prezes zna ograniczenia Mariusza”
Coraz bardziej zaostrza się konflikt z Brukselą, a przecież premier miał naprawić relacje z instytucjami unijnymi. Z tego punktu widzenia jego polityczna siła jest dużo mniejsza, niż kiedyś.
Są jednak i tacy w PiS, którzy nie wierzą w zamianę Morawieckiego na Błaszczaka. – Prezes zna ograniczenia Mariusza. Przy całym szacunku dla niego, ale naprawdę to nie jest typ lidera. Na pewno Morawiecki jest też sprawniejszy medialnie – przekonuje nas polityk obozu władzy.
Szef MON nie jest częstym gościem w mediach. Rzadko też przemawia z sejmowej mównicy. W tej kadencji, a więc w ciągu dwóch lat, zdarzyło się to zaledwie siedem razy: sześć razy przy okazji poselskich pytań w sprawach bieżących i raz na temat ratyfikacji umowy z USA o wzmocnieniu współpracy obronnej.
Z pewnością również relacje osobiste Błaszczaka z Morawieckim w ostatnich miesiącach stały się – mówiąc delikatnie – skomplikowane. Wszystko w związku z ujawnieniem zawartości skrzynki mailowej szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka.
Z analizy treści maili, których autentyczności do tej pory nikt nie podważył, wynika że pod skrzydłami premiera powstał konkurencyjny ośrodek próbujący wpływać na politykę obronną, m.in. na decyzje personalne i te dotyczące np. zakupu sprzętu wojskowego.
Całość pilotował Dworczyk, który był wcześniej wiceministrem obrony u Antoniego Macierewicza.
Rozmówcy Onetu przekonują również, że szef MON – i jednocześnie wiceprezes PiS – był jednym z tych, którzy sprzeciwiali się przejęciu Ministerstwa Rozwoju przez człowieka związanego z Mateuszem Morawieckim. Ostatecznie fotel ministra zajął Piotr Nowak – człowiek spoza kręgu premiera.
Źródło: onet.pl