Według Szymona Hołowni kłopoty między koalicjantami ze Zjednoczonej Prawicy są o wiele większe, niż się wydaje i wszystko wskazuje na to, że mogą one doprowadzić do przeprowadzenia przyspieszonych wyborów parlamentarnych jeszcze w tym roku. Lider Polski 2050 na antenie TVN24 powiedział, że zasięgnął języka wśród działaczy z lokalnych struktur PiS i dowiedział się, że ich wstępny termin, to 10 października.
- Zdaniem Szymona Hołowni proponowany termin nie byłby zbyt wczesny dla jego partii, która byłaby w stanie „wejść do walki z marszu”
- – Jeśli po Warszawie krąży plotka o wyborach 10 października, to znaczy, że problemy w Zjednoczonej Prawicy są większe, niż się wydaje – twierdzi z kolei Tomasz Siemoniak
- Pogłoski o przedterminowych wyborach mogą być również próbą zdyscyplinowania przez Prawo i Sprawiedliwość swoich koalicyjnych partnerów
O dużych problemach między koalicjantami ze Zjednoczonej Prawicy mówi się od wielu miesięcy. Przez ostatni rok sojusz Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski i Porozumienia przeszedł wiele trudnych momentów i kryzysów. Począwszy od sprzeciwu partii Jarosława Gowina wobec wyborów kopertowych w maju ubiegłego roku, przez rekonstrukcję rządu i sprzeciw Solidarnej Polski w kwestii akceptacji Funduszu Odbudowy, po różnych kandydatów w wyborach na prezydenta Rzeszowa i braku zgody wobec wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich.
To tylko niektóre ze spraw, które mogły wpłynąć na zmniejszenie zaufania między koalicjantami. Jednak wciąż twierdzą oni zgodnie, że nie ma planu przeprowadzenia przyspieszonych wyborów.
Przyspieszone wybory 10 października? Hołownia: to możliwe
Innego zdania jest jednak Szymon Hołownia, który twierdzi, że w szeregach PiS trwają rozmowy na ten temat. – Wiemy, że Kaczyński, nie jest to tajemnicą, bo wiemy to z lokalnych struktur PiS-u, ale też z Nowogrodzkiej, poważnie rozważa wariant 10 października – powiedział lider Polski 2050 w rozmowie na antenie TVN24.
Zdaniem Szymona Hołowni proponowany termin nie byłby zbyt wczesny dla jego partii i byłaby ona w stanie „wejść do walki z marszu”. Były kandydat na prezydenta uważa, że sondaże wyraźnie wskazują, że jego ugrupowanie miałoby szansę na dobry wynik w nadchodzących wyborach. Ostatnie badania opinii publicznej wskazują na wzrost poparcia dla Polski 2050.
Przyspieszone wybory, czy próba dyscyplinowania ludzi Gowina?
Jak podaje „Rzeczpospolita”, Hołownia nie jest jedyną osobą, która podaje termin 10 października dla możliwych wyborów parlamentarnych. Według informacji dziennika sugerowanie tej daty ma być elementem politycznej gry szefostwa PiS, która ma zmusić posłów – w szczególności partii Porozumienie – do głosowania wspólnie w sprawie wyboru nowego Rzecznika Praw Obywatelskich, czy w sprawie odwołania wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego.
Jarosław Gowin w ostatnim czasie zadeklarował, że jego ugrupowanie nie poprze senator Lidii Staroń, która jest kandydatką na RPO popieraną przez PiS. Zdaniem Jarosława Gowina, sprawa wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich nie jest regulowana umową koalicyjną.
Podobnego zdania jest Tomasz Siemoniak. – Jeśli po Warszawie krąży plotka o wyborach 10 października, to znaczy, że problemy w Zjednoczonej Prawicy są większe, niż się wydaje. Przecież plotka to tradycyjna broń do dyscyplinowania posłów, zwłaszcza tych z tylnych rzędów – powiedział jeden z liderów Koalicji Obywatelskiej w rozmowie z Polsat News.
Siemoniak jednocześnie twierdzi, że potencjalne wybory na jesieni nie byłyby korzystne dla Prawa i Sprawiedliwości, dlatego wątpi, że naprawdę do tego dojdzie. Jego zdaniem „Jarosław Kaczyński nie zaryzykuje” utraty władzy, ale głośne mówienie o tym ma ustawić do pionu Solidarną Polskę i Porozumienie. – PiS puszcza sygnały, że mogą być wybory i Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro mogą czuć się zagrożeni, gdyż nie będą gotowi na nowe wybory – powiedział.
Źródło: onet.pl
