Odebranie szpitali samorządom, zwolnienia w administracji, dalsza reforma sądownictwa czy zmiany w prawie wyborczym. To niektóre elementy przygotowywanej na jesień ofensywy programowej Zjednoczonej Prawicy – informuje czwartkowy (10 września) „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jarosław Gowin, Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro – liderzy Zjednoczonej Prawicy /Rafal Oleksiewicz /Reporter
Jak czytamy, szczegóły planu uzgadniane są obecnie w rozmowach pomiędzy PiS, Porozumieniem Jarosława Gowina i Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry.
Według „DGP” wśród obszarów, którymi PiS chce się zająć w tej kadencji, są przede wszystkim: reforma ochrony zdrowia, zakładająca „upaństwowienie” szpitali (czyli odebranie ich samorządom), dalsze zmiany w sądownictwie, które mają na celu głównie przyśpieszenie postępowań, zmiany w mediach, a więc dekoncentracja rynku lub działania o podobnych skutkach, korekty prawa wyborczego, zmiany w ustawie o partiach politycznych polegające na modyfikacji zasad przydzielania subwencji, „racjonalizacja” działania i zatrudnienia w administracji, zmiany w ustawie o służbie zagranicznej ułatwiające roszady kadrowe w dyplomacji oraz ochrona zwierząt, czyli uchwalenie ustawy, która m.in. wprowadzi zakaz hodowli zwierząt na futra.
„Upaństwowienie” szpitali – jak podaje dziennik – miałoby polegać na odebraniu ok. 250 placówek powiatom i kilkudziesięciu marszałkom. Nowym organem założycielskim mieliby być wojewodowie lub minister zdrowia.
W kwestii zmian w administracji – jak czytamy – w planach PiS jest zapowiadana już redukcja kadr urzędniczych, ale także „dalsza dekomunizacja” dyplomacji.
Zmieniona – według „DGP” – miałaby zostać także ustawa o partiach politycznych, która umożliwiłaby podział subwencji między partie tworzące koalicję. „Chodzi o takie przypadki jak PiS czy Lewica, gdy różne ugrupowania startują z list jednej partii i później cała subwencja trafia do niej. Dziś to, czy SLD czy PiS podzielą się subwencją z koalicjantami, zależy od ich dobrej woli. Po zmianach koalicjanci także mogliby liczyć na swoją pulę publicznych pieniędzy” – wyjaśnia dziennik.
Źródło: interia.pl