Wiadomości

Jerzy Pilch toczył zaciętą walkę z chorobą. Gdyby nie ona, wciąż byłby w szponach nałogu

Mija druga rocznica śmierci Jerzego Pilcha. O śmierci wybitnego polskiego pisarza, laureata Literackiej Nagrody Nike poinformowała jego żona, Kinga Pilch. Jerzy Pilch zmarł w piątkowe popołudnie, 29 maja 2020 roku. W sierpniu tego roku skończyłby 70 lat. „Do ostatnich chwil życia był świadomy. Był ciepłym, czułym człowiekiem. Kochał życie, nie był samotnikiem, jak próbowano go przedstawiać”, powiedziała w rozmowie z Gazetą Wyborczą żona Jerzego Pilcha, Kinga Pilch. Artysta przez ostatnie lata zmagał się z Parkinsonem. Choć toczył z chorobą zaciętą walkę, w jednym z wywiadów przyznał, że gdyby nie ona, wciąż byłby „w szponach nałogu”.

Jerzy Pilch toczył zaciętą walkę z chorobą. Gdyby nie ona, wciąż byłby w szponach nałogu

Jerzy Pilch o walce z chorobą Parkinsona

Do tego, że cierpi na chorobę Parkinsona Jerzy Pilch przyznał się w 2012 roku. Krótko po tym gościł na łamach magazynu Viva!. W wyjątkowej sesji czytelnicy mogli również zobaczyć jego pracownię, pełną książek i różnym woluminów. „Rok temu miałem problem, żeby gacie na tyłek wciągnąć, tak mi się ręce trzęsły. Nie mogłem zapiąć guzików w koszuli, zakręcenie butelki było niemożliwe, bo ręka mi latała. A dziś już mogę. Tylko że mówienie przychodzi mi z wielkim trudem. Chociaż przed zabiegiem lekarze mówili, że to się cofnie”, powiedział Elżbiecie Pawełek. Operacja, którą wówczas przeszedł, polegała na głębokiej stymulacji mózgu. Jak sam przyznał: „Stałem już pod ścianą: farmakologia nie działała, rehabilitacja nie wchodziła w grę, szansą był tylko zabieg, który zresztą wyobrażałem sobie inaczej. Że z powrotem będę miał 20 lat i uzdrowi mnie całkowicie prąd, który przeze mnie przepuszczą. Ale wciąż dygoczę, chociaż już dużo mniej niż dawniej. Jak wróci mi normalna mowa, to będę pan. Ale to nic pewnego”, powiedział.

Wcześniej przed operacją przez pół roku leżał w szpitalu, niezdiagnozowany. „Przez miesiąc leżałem w szpitalu niezdiagnozowany, cenne dni mijały, wku*wienie rosło. Teraz nadrabiam. Wózek pojawił się szybko i niepostrzeżenie. Dwa przednie małe koła, dwa duże tylne. Regulacja oparcia. W zasadzie stał się częścią ciała. Przyjęliśmy go z przychylnością, po wielu miesiącach pozwolił na wyjście z domu”, opisywał w swoim felietonie dla Polityki. „Z czystym sumieniem mogę powiedzieć: otarłem się o śmierć. Dziękuję bardzo, lepiej mi się żyło bez tej wiedzy”, dodał w wywiadzie dla Wprost.

W 2016 roku ukazała się biografia Jerzego Pilcha autorstwa Katarzyny Kubisiowskiej Pilch w sensie ścisłym. Biografia. W tym samym czasie ukazała się jeszcze jedna publikacja o artyście – Zawsze nie ma nigdy. Jerzy Pilch w rozmowach z Eweliną Pietrowiak, w której pisarz przyznał: „Otóż gdyby nie choroba, to najprawdopodobniej, a może nawet – dajmy sobie spokój z prawdopodobieństwem, bo na pewno – ja dalej byłbym w szponach nałogu. Co pewien czas bym się w to zanurzał, tak jak się zanurzałem, z coraz gorszymi skutkami. Prawdopodobieństwo, że prędzej czy później znaleziono by mnie martwego, było wielkie. Pan Bóg, jeśli oddać sprawę w Jego ręce, przyglądał się mojemu przypadkowi i mówił tak: >>Jedyną rzeczą, która może mu trochę pomóc, jest Parkinson. Bo na Parkinsona będzie chorował dłużej<<”, czytamy.

Otwarcie mówił, że choroba zmieniła jego poglądy na życie: „Zaczynam rozumieć, przepraszam za wyrażenie, cudowność świata. Kompletną niepowtarzalność i jedyność życia raz danego. Dawniej gdyby Cracovia przegrała z Legią, byłbym chory przez tydzień. A wczoraj myślę: przegrali, ale grali nieźle. Z drugiej strony, pojawiło się nowe zjawisko, czyli złe samopoczucie, że tak nazwiemy chorobę, i to mi trochę komplikuje ten zachwyt”, wyznał w rozmowie z Aleksandrą Krzyżaniak-Gumowską dla Newsweeka.

Zaczynam rozumieć, przepraszam za wyrażenie, cudowność świata

Jerzy Pilch nie ukrywał, że coraz częściej myślał o śmierci. Przyznał, że ten strach pierwszy raz poczuł między 50. a 60. urodzinami: „To jest trochę tak, jakby się wiedziało, że z bardzo daleka po ciebie idą, ale ich nie widać ani nie słychać. W pewnym momencie słychać kroki i słychać, jak śpiewają, a potem już ich widać. Na razie są jeszcze bardzo daleko, bo na przeciwległym stoku, ale ty już ich widzisz, już ich słyszysz”, mówił.

W rozmowie z Magdą Mołek dla Dzień Dobry TVN powiedział wprost, dlaczego zdecydował się otwarcie mówić o swojej chorobie: „Wybrałem tę stronę, która opowiada, a nie milczy. Tak zrobiłem ze sprawą alkoholizmu (..). Przychodzi dolegliwość, patrzę na to tak jak patrzę na to wszystko w życiu, czyli na przydatności literackiej. Jest przydatne – piszę”. W ostatnich dniach życia Jerzy Pilch miał problemy z ciśnieniem. Niestety 29 maja 2020 roku, poinformowano o jego śmierci.

Jerzy Pilch toczył zaciętą walkę z chorobą. Gdyby nie ona, wciąż byłby w szponach nałogu

Źródło: viva.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close