– Proponowane przez Jarosława Kaczyńskiego dopłaty na krowy i świnie to program idealnie wpisujący się w Europejski Zielony Ład. Środki unijne są przewidziane właśnie na działania, które będą służyły ochronie środowiska, klimatu i które będą również poprawiały dobrostan zwierząt – mówi w rozmowie z Interią komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. Komisarz przyznaje też, że „przystąpienie do ekoprogramu będzie miało wpływ na wysokość pomocy dla rolników”, opowiada o negocjacjach budżetowych oraz na ile realne jest wyrównanie dopłat dla rolników z różnych krajów członkowskich.
Janusz Wojciechowski /AFP
Jowita Kiwnik Pargana: Czy jako komisarz broni Pan propozycji budżetowej Komisji Europejskiej?
Janusz Wojciechowski: – Bronię propozycji budżetowej Komisji Europejskiej przed propozycjami zmniejszenia wydatków na rolnictwo. Natomiast nie bronię przed propozycjami zwiększenia budżetu. Jesteśmy w fazie bardzo intensywnych rozmów politycznych o tym, jak ma wyglądać budżet na wspólną politykę rolną. Oczywiście jest propozycja poprzedniej Komisji, wiążąca również obecną KE, przeznaczenia 365 mld euro na całą Wspólną Politykę Rolną, na obydwa jej filary: dopłaty bezpośrednie i na rozwój obszarów wiejskich. To są pieniądze mniejsze niż w poprzednim budżecie.
Ale wygląda na to, że nie da się ich zwiększyć?
– Jesteśmy w fazie bardzo intensywnych dyskusji politycznych. Powstały nowe okoliczności, jest Europejski Zielony Ład jako główny priorytet Komisji Europejskiej, a więc bardzo intensywne działania na rzecz środowiska i klimatu. Rolnictwo musi wziąć udział w tym, żeby poprawić stan środowiska i osiągnąć w przyszłości neutralność klimatyczną. I to jest powód, żeby przedyskutować budżet na wspólną politykę rolną i zastanowić się, czy zaproponowany budżet rzeczywiście jest wystarczający. Rozmawiamy tuż po posiedzeniu Rady (Rada UE ds. rolnictwa – przyp. red.), gdzie spotkali się ministrowie rolnictwa wszystkich krajów UE. Jestem bardzo zadowolony z dyskusji, która się tam toczyła. Dlatego, że zdecydowana większość ministrów mówiła o tym, że należy zwiększyć budżet na WPR i skoro wymagamy od rolników więcej w związku z ochroną środowiska i klimatu to musimy im zaproponować większą pomoc. To są bardzo dobre konkluzje. Mam nadzieję, że będą podstawą dobrych decyzji politycznych.
Tylko, że czasu jest niewiele. Za trzy tygodnie odbędzie się kolejny szczyt poświęcony kwestiom budżetowym, wygląda na to, że UE chce rozmowy budżetowe dopiąć jak najszybciej. Czy jest tu jeszcze jakaś przestrzeń do negocjacji?
– Mamy bardzo ważną deklaracją zainicjowaną przez trzech ministrów rolnictwa tj. ministrów Francji, Hiszpanii i Niemiec, które będą sprawowały prezydencję w drugiej połowie roku. I w tej propozycji jest mowa o zwiększeniu budżetu na wspólną politykę rolną. Właściwie prawie wszyscy ministrowie rolnictwa poparli tę propozycję. Pojawił się bardzo silny głos mówiący o tym, że budżet na WPR jest niewystarczający. Ja rozmawiałem też z rolnikami w kilku krajach i wszędzie słyszę: „Tak, jesteśmy za Zielonym Ładem, wiemy, że trzeba lepiej chronić środowisko, że trzeba dbać o klimat, ale potrzebujemy więcej pomocy”. Unia Europejska nie może zlekceważyć tego głosu. Jako komisarz odpowiedzialny za rolnictwo mówię o tym cały czas, że te nowe zadania rolników wymagają zwiększenia pomocy, a nie zmniejszania jej.
Mówi Pan o tym, że Niemcy będą prawdopodobnie odpowiedzialni za dopięcie rozmów budżetowych. Tymczasem Niemcy są przecież za tym, żeby jeszcze bardziej zmniejszyć wieloletni budżet UE?
– Mówimy z jednej strony o całym budżecie UE i mówimy o budżecie na WPR. Przesądzenie całego budżetu nie przesądza jeszcze kwestii jego podziału na różne części. Ja w tej chwili opieram się na tym, co mówią ministrowie odpowiedzialni za rolnictwo. W wielu krajach UE jest głęboka refleksja nad tym, że skoro rolnicy będą musieli wypełniać dodatkowe wymagania związane z ekoprogramami, to muszą dostać więcej pomocy.
To będzie dobrowolne czy obowiązkowe?
– To będzie dobrowolne dla rolników, a obowiązkowe dla państw członkowskich. Czyli państwa członkowskie będą musiały przewidzieć programy, do których rolnicy będą przystępować lub nie. Przystąpienie do programu będzie miało wpływ na wysokość pomocy jaką rolnicy będą otrzymywać, będziemy więc do tego zachęcać. Chodzi tu o różnie działania rolno-środowiskowe i bardzo bliski mojemu sercu program dotyczący dobrostanu zwierząt. Rolnicy będą wynagradzani, jeśli dobrowolnie będą wprowadzać wyższe standardy dobrostanu zwierząt, czyli np. zmniejszą gęstość zwierząt w hodowli lub zastosują takie proste techniki jak np. stosowanie słomy w hodowli świń czy wypas krów na pastwiskach. To wszystko będzie premiowane ze środków unijnych.
Czy to nie jest to, o czym mówił w ubiegłym roku prezes PiS Jarosław Kaczyński, czyli dopłaty na krowy i świnie w wysokości 500 i 100 zł, które miałyby pochodzić ze środków unijnych?
– To program, o którym rzeczywiście słyszałem i który w tej chwili w Polsce jest wprowadzany; została już nawet przyjęta ustawa, która wprowadza go w ograniczonym zakresie jeszcze w ramach programu rozwoju obszarów wiejskich. Myślę, że takie działania powinny być rozszerzone w następnym okresie budżetowym. To jest program idealnie wpisujący się w Europejski Zielony Ład.
I to jest faktycznie tak, że polscy rolnicy mogą się spodziewać tych dopłat na krowy i świnie, o których byłą mowa w ubiegłym roku? Ze środków unijnych?
– Tak. Środki unijne dokładnie są przewidziane na tego typu działania, które będą służyły ochronie środowiska, ochronie klimatu i które będą również poprawiały dobrostan zwierząt.
Chodzi mi konkretnie o te propozycje.
– Mogę tylko powiedzieć, że taka propozycja dotycząca zachęcania rolników, żeby poprawiali dobrostan zwierząt idealnie wpisuje się w to, co ma być wkładem rolnictwa w Europejski Zielony Ład. Czyli takie działania będziemy popierać.
Wpisuje się w Zielony Ład, ale czy to oznacza, że faktycznie rolnicy dostaną to dofinansowanie? Kiedy mogą się go spodziewać?
– To zależy od programów strategicznych przygotowanych przez państwa członkowskie, w tym Polskę. Dzisiaj państwa członkowskie mogą wnosić dużo własnej inicjatywy. Wspólna polityka rolna jest bardziej elastyczna, w tym sensie, że jest mniej obowiązkowych wymogów ze strony UE, a więcej inicjatywy państw członkowskich. Te plany państw członkowskich będą zatwierdzane przez KE i ja mogę powiedzieć, że będę bardzo mocno popierał takie plany strategiczne, gdzie będzie dużo miejsca dla dobrostanu zwierząt
Minister rolnictwa Jak Krzysztof Ardanowski powiedział niedawno, że Polska zamierza walczyć o wyrównania dopłat dla rolników. Tymczasem na ostatnim spotkaniu Rady UE ds. rolnictwa, Polskę reprezentował podsekretarz stanu. Czy nie lepiej byłoby, gdyby to minister przyjechał walczyć o nasze sprawy?
– Na ostatniej Radzie nie było ministra, ale na poprzedniej był i bardzo stanowczo zabierał głos, więc ja tutaj nie widzę problemu z brakiem należytej reprezentacji Polski. Polski głos jest tutaj słyszalny bardzo mocno. Ale o tej tzw. konwergencji zewnętrznej, czyli wyrównaniu dopłat mówi wiele rządów, wielu ministrów. Tuż przed rozmową z Panią rozmawiałem z ministrem rolnictwa Łotwy, gdzie tej problem nierównych dopłat jest bardzo bolesny. Musimy szukać politycznego porozumienia, żeby poprawić sytuację i to wszystko zależy też od wielkości budżetu. Jeśli będzie zgoda na wzmocnienie budżetu to będzie również możliwość takiego rozdysponowania tych pieniędzy, żeby kraje które mają bardzo zaniżone dopłaty w tej chwili, żeby mogły mieć te dopłaty podwyższone w istotnym zakresie.
Jak Pan to widzi z perspektywy swojego stanowiska. Jest szansa, że to wyrównanie będzie?
– Jest coraz więcej zrozumienia. Ja dwa pierwsze miesiące swojego funkcjonowania tutaj poświeciłem na bardzo wiele rozmów, w których przekonywałem do tego, że musimy nieco inaczej spojrzeć na budżet, dotyczący wspólnej polityki rolnej. Myślę, że ta wspólna deklaracja ministrów Francji, Hiszpanii i Niemiec jest również pewnym echem moich rozmów, które z nimi prowadziłem.
Przed rolnictwem różne zagrożenia. Unia wydaje się być bardzo zdeterminowana, żeby powiązać kwestię wypłaty funduszy unijnych z kwestią praworządności. Czy obawia się Pan tego, że polscy rolnicy mogą stracić na konflikcie polskiego rządu z UE?
– Nie widzę powodu do takich obaw. Projekt rozporządzenia, które mówi o połączeniu funduszy unijnych z praworządnością został przygotowany przez poprzednią Komisję. Ja w tym czasie byłem w Europejskim Trybunale Obrachunkowym, który wydał mocno krytyczną opinię o tym projekcie przede wszystkim wskazując na brak kryteriów oceny. Czyli nie jest sprecyzowane, co uznajemy za właściwy stan praworządności, a w jakich okolicznościach KE miałaby uznawać ten stan za nieprawidłowy. Myślę, że to będzie przedmiotem dalszych dyskusji. Nie widzę powodu do obaw, przynajmniej, jeśli chodzi o rolnictwo, bo ja za ten obszar odpowiadam.
Czyli nie uważa Pan, że rolnicy mogą stracić na tym, że Polska ma problemy?
– Nic takiego się nie dzieje, co wskazywałoby na taką obawę. Rozmawiamy o budżecie, o wzmocnieniu tego budżetu, jest bardzo dobry klimat wśród ministrów rolnictwa. Jest świadomość tego, że nasi rolnicy muszą stawić czoła ogromnym wyzwaniom i potrzebują stanowczej pomocy. I o tym rozmawiamy. Przynajmniej w obszarze za jaki ja odpowiadam nie ma żadnych dyskusji, nie ma żadnych obaw, że coś się stanie, jeśli chodzi o fundusze rolne w powiązaniu z praworządnością.
W ramach Zielonego Ładu po raz pierwszy rolnictwo zostało połączone z założeniami ochrony środowiska. To będą dość spore obciążenia dla rolników?
– 40 proc. budżetu, który jest przewidziany w tym projekcie, ma być dedykowane na wydatki związane z ochroną środowiska i klimatu. To będzie mój obowiązek, aby dopilnować, żeby w każdym planie strategicznym, które poszczególne państwa będą przedstawiać, rzeczywiście te pieniądze skierowane były na działania, które poprawiają stan środowiska i klimatu. Niektóre kraje już to robią od dawna, niedawno byłem w Austrii, gdzie oglądałem gospodarstwa ekologiczne, tam ten sektor jest bardzo rozwinięty i oni już właściwie wypełniają klimatyczne zobowiązania, jeśli chodzi o rolnictwo. Inne kraje będą musiały nieco przewartościować swoje kierunki wydawania pieniędzy unijnych.
Jak rolnicy podchodzą do tych propozycji?
– Bardzo dobrze. Widzę, że jest pełna wola wśród rolników i to w różnych krajach. Jest pełne zrozumienie, że Europejski Zielony Ład to jest dobry kierunek, że rolnicy powinni w tym uczestniczyć. Tylko jest to drugie stwierdzenie: potrzebujemy na to więcej pieniędzy. To nie może być kosztem rolników, to musi być wspólnie z rolnikami. Rolnicy nie mogą być traktowani jako problem, którego trzeba się pozbyć, tylko jako partnerzy, z którymi trzeba osiągnąć wspólny cel. I na to UE musi dać pozytywną odpowiedź. Jeśli będziemy próbowali osiągnąć te efekty wymuszając na rolnikach określone działania, a nie pomagając im, to obawiam się, że niewiele osiągniemy w ten sposób. Krótko mówiąc: chcę, żeby rolnictwo europejskie było bardziej konkurencyjne, innowacyjne i przyjazne środowisku, ale chcę też, żeby polityka rolna była bardziej przyjazna dla rolników.
Źródło: interia.pl