Gdy został papieżem, swą umiłowaną diecezję oddał w ręce biskupa Macharskiego, któremu ufał. Zawsze świetnie się rozumieli. Łączył ich także kult Miłosierdzia Bożego i siostra Faustyna. To Ona wstawiła się u Boga za chorym na nowotwór kardynałem…
Rok 1987, trzecia pielgrzymka Jana Pawła II do Polski /Wojtek Laski /East News
Onkolodzy nie dawali metropolicie krakowskiemu, Franciszkowi Macharskiemu, szans. Nowotwór jelita był rozległy i późno wykryty. Na domiar złego duchowny nie zgodził się na chemioterapię.
Wszyscy widzieli, że z kardynałem dzieje się coś złego. Sporo schudł, niewiele jadł. Nikomu się nie skarżył – aż do niedzieli 6 września 1992 roku. Prowadził w Zakopanem uroczystość koronacji figury Matki Bożej Królowej Tatr na Rusinowej Polanie. Nie czuł się najlepiej, ale wytrwał do końca mszy. Schodzili z Wiktorówek, gdy powiedział do sekretarza księdza Andrzeja Fryźlewicza: „Wezwijcie lekarza. Dłużej nie jestem w stanie tego znieść”.
Dzwonił przyjaciel z Watykanu
Wieczorem w pałacu arcybiskupów krakowskich naprędce zebrało się konsylium. Trzech lekarzy zbadało cierpiącego hierarchę. – Konieczna jest natychmiastowa hospitalizacja – orzekli. Nazajutrz duchowny był już pacjentem instytutu onkologii.
Gdy usłyszał diagnozę: rak jelita grubego, nie zdradzał oznak zdenerwowania. Kuria wydała oświadczenie z prośbą o modlitwę i zawierzanie zdrowia chorego Miłosierdziu Bożemu.
Jan Paweł II i kardynał Franciszek Macharski podczas papieskiej pielgrzymki do Polski, rok 1997 /MACIEJ MACIERZYNSKI/REPORTER /East News
Z Watykanu zadzwonił sekretarz papieski, ks. Dziwisz, i zaniepokojony pytał o stan kardynała. Ani on, ani Ojciec Święty, nigdy nie ujawnili, czy Jan Paweł II modlił się w intencji cierpiącego metropolity krakowskiego, ale na pewno tak było. Przyjaźnili się od lat, doskonale się rozumieli. To Jan Paweł II uczynił Macharskiego swoim następcą przy ulicy Franciszkańskiej 3.
Łączyło ich coś jeszcze – obaj przed wojną byli czcicielami kultu Bożego Miłosierdzia i świętej Faustyny. Kilkunastoletni Franek Macharski wiedział, że słowa: „Jezu, ufam Tobie”, poprowadzą go przez życie. Wybrał je jako dewizę swej posługi biskupiej.
Przyjmuję każdą wolę Bożą
Kardynał Macharski operację przeszedł 8 września, w uroczystość Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. – Guz był rozległy, kardynał bardzo słaby. Lekarze nie dawali nadziei, że z tego wyjdzie – relacjonował jeden z księży z otoczenia hierarchy. Dzień po operacji kardynał nie martwił się swoim stanem, ale tym, że w najbliższą niedzielę nie zdoła koronować figury Matki Bożej Fatimskiej w Nowej Hucie.
– Bardzo to przeżywał – wspominał kardynał Nycz. Rano, w dniu uroczystości, korony przywieziono więc do szpitalnej sali, by mógł je pobłogosławić. Nieprzerwanie trwał modlitewny szturm w jego intencji, a on sam po 11 dniach wrócił do domu, gdzie zajęły się nim siostry sercanki. Lekarze zalecali chemioterapię, na którą się nie zgadzał. Wolał jechać do Księżówki do Zakopanego, gdzie spędzał urlopy i odbywał rekolekcje.
Kardynał Franciszek Macharski podczas mszy w Łagiewnikach, rok 2005 /Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Reporter /East News
– Wyglądało to tak, że pojechał tam umrzeć – mówił bratanek kardynała, Piotr Macharski. Kilka dni później kardynał Nycz przywiózł tam lekarzy, którzy próbowali namówić chorego na leczenie chemią. Spytał, czy dobrze zlokalizowali i usunęli nowotwór, a potem poszedł do kaplicy. Wrócił po kwadransie: – Co ma być, to będzie. Ja przyjmuję każdą wolę Bożą – oznajmił.
Nie poddał się terapii. Gdy 25 listopada wrócił do Krakowa, a dwa dni później odprawił mszę dla kleryków, wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Biskup Jan Zając nie ma wątpliwości: – To działanie nadprzyrodzone. Pomogła interwencja siostry Faustyny – mówi. Sam kardynał Macharski też myślał, że jego dni są policzone. Nigdy się na ten temat nie wypowiadał, ale zgodził się, by jego historia znalazła się w książce o cudach siostry Faustyny.
Z całą pewnością on nie prosił Jej o pomoc, bo nigdy nie modlił się w swojej intencji. Ale był jej gorliwym czcicielem, wspomagał powstanie sanktuarium w Łagiewnikach, które stało się jego ulubioną świątynią, inicjował też wiele dzieł miłosierdzia. Nie wiadomo, czy rozmawiał kiedyś z Janem Pawłem II na temat swojego uzdrowienia. Nawet jeśli tak było, nigdy się z tego nie zwierzył.
– Nikomu nie powiedziałem, że Karol Wojtyła jest moim przyjacielem. Myśmy obaj wiedzieli o tym, myśmy tym żyli, ale nie chciałem narazić tej relacji na szwank – tłumaczył. Pół roku po swoim uleczeniu, gdy Jan Paweł II w Watykanie beatyfikował siostrę Faustynę, kard. Macharski koncelebrował tę wyjątkową mszę.
Źródło: interia.pl