Wiadomości

Granica z Białorusią. Pomagali uchodźcom – zostali zaatakowani przez zamaskowane osoby

Dziennikarzom Wirtualnej Polski udało się skontaktować z jedną z mieszkanek strefy przygranicznej, która pomaga znajdującym się w lesie uchodźcom. Podczas jednej z akcji pomocowych mąż kobiety został zaatakowany przez zamaskowanych mężczyzn.

Granica z Białorusią. Pomagali uchodźcom - zostali zaatakowani przez zamaskowane osoby

Małżeństwo zorganizowało także zbiórkę. Darczyńcy mogą przesyłać m.in. odzież, jedzenie czy power banki. Na co dzień kobieta prowadzi ośrodek agroturystyczny, który znajduje się w odległości około sześciu kilometrów od strefy objętej stanem wyjątkowym.

Mieszkanka terenów przygranicznych: Wyciągnęli mojego męża z samochodu siłą i rzucili na ziemię

Małżeństwo po udzieleniu pomocy migrantom nie utrzymuje z nimi kontaktów. – Nie mogliśmy dać im swojego numeru telefonu, to było dla nas zbyt ryzykowne. Wiemy, że służby mogą to wykorzystać, a my będziemy odpowiadać za udział w przemycie ludzi, co jest nieprawdą – przekazała kobieta Wirtualnej Polsce. Zdarzało się, że część osób, którym pomogli, ponownie była wywożona na granice z Białorusią.

Kobieta przekazała, że jednej nocy został zaatakowany jej mąż, który pomagał migrantom. – Mój mąż razem ze znajomymi poszli nocą do lasu nieść pomoc. Gdy wsiedli do samochodu zaparkowanego na parkingu przy lesie, nagle zaatakowali ich inni ludzie. Wyciągnęli mojego męża z samochodu siłą i rzucili na ziemię. Wyzywali koleżankę. Zachowywali się bardzo agresywnie. Krzyczeli do nich, że robią nielegalne rzeczy, są przemytnikami i pójdą do więzienia – zrelacjonowała w rozmowie z portalem kobieta.

Agresorzy byli zamaskowani. Właścicielka agroturystyki tłumaczy, że przedstawili się jako funkcjonariusze służb, jednak nie chcieli się wylegitymować. Kobieta sądzi, że nie byli to mieszkańcy okolicznych miejscowości z uwagi na ich profesjonalizm i broń, którą mieli przy sobie. Na miejsce wezwano Straż Graniczną, jednak zamaskowana grupa nie została wylegitymowana, a zajście nie zostało oficjalnie zarejestrowane.

Mieszkańcy Podlasia niosą pomoc migrantom uwięzionym w lesie na granicy polsko-białoruskiej

Właścicielka agroturystyki przekazała, że pomoc migrantom niesie wielu mieszkańców terenów przygranicznych. Zwraca jednak uwagę, że starsze osoby, które oglądają TVP, obawiają się osób na granicy. – Moim zdaniem brakuje porządnej kampanii społecznej – twierdzi Podlasianka.

Kobieta przekazała, że wzięła udział w akcji „Zielone światło”. – Osoby, które mieszkają w strefie przy granicy polsko-białoruskiej i chcą pomóc imigrantom oraz uchodźcom, mogą to zakomunikować przez wystawienie w oknie lub przy drzwiach zielonej lampy – wyjaśnia. – Okazało się, że wielu z nich bało się wcześniej ujawnić, że też pomaga cudzoziemcom – dodała.

Mateusz Morawiecki rozważa utworzenie ośrodka dla dziennikarzy przy granicy

W środę premier Mateusz Morawiecki zabrał głos się w sprawie dopuszczenia dziennikarzy do strefy wyjątkowej. – Rozważamy, wraz z panem ministrem spraw wewnętrznych i z panem ministrem obrony narodowej, utworzenie odpowiedniego miejsca, ośrodka bardzo blisko granicy – przekazał premier. I dodał, że w „ośrodku dziennikarze by mieli też dużo szybszy dostęp do informacji, do osób, które mieszkają w pasie przygranicznym, przecież one są również osobami bezpośrednio dotkniętymi przez ten kryzys”.

Źródło: gazeta.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close