Wiadomości

Gen. Pytel: Rosyjski wywiad próbuje ratować głowy swoich szefów

– GRU (rosyjski wywiad wojskowy – red.) na pewno fałszował efekty własnych działań. Podawał dane, które świadczyły o tym, że opór będzie mały, a wsparcie dla Ukrainy niewielkie, limitowane. Szef sztabu rosyjskiej armii, gen. Gierasimow, ma tak ukształtowany charakter, że dość bezrefleksyjnie podąża za wolą Władimira Putina i nie jest dobrym doradcą – mówi Onetowi gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Gen. Pytel: Rosyjski wywiad próbuje ratować głowy swoich szefów

  • – Na tym etapie GRU ma zezwolenie – i jest to nawet zapisane w instrukcji – na prowadzenie działań, które nie są ujęte w żadnych planach. To znaczy, że ich właściwie nic nie ogranicza. Nie muszą też tworzyć dokumentacji w postaci raportów. Tutaj jest ogromne pole do nadużyć, do stosowania bestialskich wręcz metod – mówi gen. Pytel
  • – GRU będzie próbował uratować głowy swoich szefów bardzo intensywnymi i nieliczącymi się w ogóle z zasadami humanitaryzmu działaniami, ale z drugiej strony to są struktury, które w bardzo wielu operacjach ujawniły skrajny brak profesjonalizmu. Miejmy nadzieję, że o to się też rozbiją – dodaje
  • – Jestem zaskoczony skutecznością działań amerykańskiego wywiadu i całej wspólnoty wywiadowczej – słyszymy. Pojawiają się zatem pytania: USA mają swojego szpiega na Kremlu?

Czy Władimir Putin dostaje prawdziwe dane od swojego wywiadu wojskowego dotyczące tego, jak w Ukrainie radzi sobie jego armia?

Musimy się cofnąć do tego, co działo się przed wybuchem wojny. Mam tu na myśli tworzenie raportów dotyczących nie tylko sytuacji w Ukrainie, morale żołnierzy, sytuacji w poszczególnych jednostkach, nastawienia Zachodu do przygotowywanej agresji, ale także kreowania przestrzeni informacyjnej, aby ułatwić realizację celów wojskowych już w trakcie samej wojny.

GRU (rosyjski wywiad wojskowy – red.) odpowiadał za optymalne przygotowanie do prowadzenia działań bojowych, posługując się środkami oddziaływania informacyjno-psychologicznego, a także działań wojny informacyjnej. Jej założeniem było ukształtowanie świadomości społecznej, morale żołnierzy, nastawienia społeczności międzynarodowej, aby te działania ułatwić. Gierasimow otrzymywał raporty…

Gen. Walerij Gierasimow, szef sztabu generalnego rosyjskiej armii.

Tak. I on był informowany, że działania GRU są skuteczne. To wpływało na kształtowanie rzeczywistych planów bojowych, które określały sposób prowadzenia operacji od tej czysto wojskowej strony. Tutaj oczywiście kluczowe znaczenie ma to, że Władimir Putin decyzję o inwazji podjął już dawno. To było widać w przestrzeni informacyjnej można było obserwować prowadzenie operacji wpływu, które zintensyfikowały się mniej więcej trzy miesiące przed ćwiczeniami „Zapad”.

Co dokładnie pan ma na myśli?

Moim zdaniem jednym z przykładów takiej treningowej operacji w zakresie rozpoznawania reakcji polskiego społeczeństwa i podatności decydentów politycznych na tego rodzaju wpływy była operacja pt. „Dworczyk leaks”.

Czyli włamanie na skrzynkę szefa Kancelarii Premiera i publikowanie informacji tam zawartych, m.in. korespondencji z szefem polskiego rządu.

Tutaj absolutnie nie chodziło o dokonanie przewrotu, tylko o takie oddziaływanie informacyjno-psychologiczne, które jednak się zawęża do pewnej grupy. Być może celem tej operacji było wymuszenie pewnych zmian kadrowych. Natomiast to nie osiągało takiego pułapu, którego efektem byłoby przeprowadzenie całościowej, poważnej zmiany politycznej w Polsce.

„Fałszowali efekty własnych działań”

Wracam do mojego pierwotnego pytania. Czy w związku z tym, że decyzja polityczna o ataku na Ukrainę zapadła już dawno, to czy rosyjski wywiad podawał swoim zwierzchnikom nieprawdziwe, naciągane dane?

Na pewno fałszował efekty własnych działań. Mam na myśli swoiste preparowanie umysłów, serc i postaw przeciwnika oraz jego sojuszników. Podawał dane, które świadczyły o tym, że opór będzie mały, a wsparcie dla Ukrainy niewielkie, limitowane.

Gen. Gierasimow ma tak ukształtowany charakter, że dość bezrefleksyjnie podąża za wolą Władimira Putina i myślę, że nie jest dobrym doradcą. Z kolei Igor Kostiukow, szef Głównego Zarządu Wywiadowczego, jest dobrze ułożonym oficerem, który zadania wykonuje tak, jak się tego od niego oczekuje.

W Rosji mamy do czynienia ze zjawiskiem, w którym działania wojskowe są elementem, a może nawet narzędziem politycznego oddziaływania podporządkowanego realizacji polityki wewnętrznej i zewnętrznej. Mam na myśli na przykład Krym…

Czyli aneksję półwyspu przez Rosję w 2014 r.

…rosną notowania Władimira Putina, społeczność międzynarodowa jest zaskoczona, zresztą tam prawie nie było ofiar. W świadomości rosyjskich decydentów zatarła się granica pomiędzy tym, co robią w sferze informacyjnej, wirtualnej, kompaktowymi operacjami wojskowymi, a wojną na pełną skalę na Ukrainie.

To spowodowało wytworzenie nierealnych założeń i planów. Takim przykładem jest wysłanie do zdobycia lotniska pod Kijowem tzw. desantników, którzy są tak naprawdę produktem propagandowym. To nie są wyszkoleni żołnierze, którzy będą efektywni na polu walki. Takich operacji było tam kilka i prawie wszystkie zakończyły się fiaskiem. Przede wszystkim dlatego, że wcześniej nie osiągnięto tego efektu psychologicznego.

Rosjanie zakładali błędnie, że samo wprowadzenie do działania wojsk powietrznodesantowych WDW odbierze Ukraińcom ochotę do walki. Nie odebrało. Mało tego, ci desantowcy nie otrzymali żadnego wsparcia. Im powinny towarzyszyć zasadnicze siły. Sami generałowie chyba uwierzyli w wytwory własnej propagandy. Wartość bojowa rosyjskich sił specjalnych jest dosyć nikła. Trudno mi znaleźć przykład z ostatnich dziesięciu lat, w którym ten rodzaj wojsk wykazałby się jakimiś sukcesami.

Czy wiemy co te oddziały robiły np. w Syrii?

Tam operował dość specyficzny konglomerat wojsk. Oprócz najemników mieliśmy również mniejsze pododdziały wydzielone z samego GRU. Wydaje mi się, że z punktu widzenia naszej aktualnej sytuacji istotniejsze jest określenie tego, jak wywiad rosyjski i oddziały wojsk specjalnych, które są sprzężone mocno z komponentem odpowiedzialnym za oddziaływanie informacyjno-psychologiczne, pracują teraz w Ukrainie.

Według wszelkich prawideł funkcjonowania wywiadu wojskowego zmieniają się zasady gry. Po pierwsze mamy do czynienia ze znaczącym odejściem od skrytości działań. Duża ich część charakteryzuje się brutalizacją metod oddziaływania na ludność cywilną, jeńców.

Z czego to wynika?

To ma odzwierciedlenie w wewnętrznych dokumentach GRU. Oczywiście nie na poziomie szkoleń czy podręczników. Takie rzeczy są ograniczone do działań o charakterze treningowym dla grup takich jak jednostka wojskowa 29155, która prowadzi operacje likwidacji celów za granicą i na pewno uczestniczy w działaniach na Ukrainie.

Władimir Putin, akceptując przedsięwzięcia polegające na likwidacji fizycznej przeciwników, robi to w sposób świadomy. Robi to po to, by utrzymać wysoki poziom dyscypliny i strachu w szeregach własnych służb. On pokazuje, że reguły się nie zmieniły: „Jeśli zdradzisz, chodzi ci po głowie jakiś bunt, skończysz jak tamci”.

„Skrajny brak profesjonalizmu”
Na czym się skupia teraz rosyjski wywiad w Ukrainie?

GRU teraz współpracuje z Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Mamy do czynienia na masową skalę z próbą filtrowania ukraińskich jeńców i zmuszania ich do współpracy. Chodzi o nakłonienie ich do przedostania się na tereny kontrolowane przez Ukraińców, do swoich jednostek lub miejsc zamieszkania.

Może się to odbywać pod groźbą likwidacji członków rodziny. Tacy współpracownicy mogą dokonywać akty sabotażu, przekazywać informacje o położeniu jednostek wojskowych, ich stanie posiadania, ich morale, itd. Mogą to być wszelkiego rodzaju działania dywersyjne.

Na tym etapie GRU ma zezwolenie – i jest to nawet zapisane w instrukcji – na prowadzenie działań, które nie są ujęte w żadnych planach. To znaczy, że ich właściwie nic nie ogranicza. Nie muszą też tworzyć dokumentacji w postaci raportów. Tutaj jest ogromne pole do nadużyć, do stosowania bestialskich wręcz metod.

Po co im to?

GRU będzie próbował uratować głowy swoich szefów bardzo intensywnymi i nieliczącymi się w ogóle z zasadami humanitaryzmu działaniami, ale z drugiej strony to są struktury, które w bardzo wielu operacjach ujawniły skrajny brak profesjonalizmu. Miejmy nadzieję, że o to się też rozbiją.

Czy był pan zaskoczony taktyką USA, które postanowiły ujawniać przez kilka miesięcy informacje wywiadowcze na temat rosyjskich planów inwazji na Ukrainę?

Znam tę metodę. Zaskoczył mnie jej zakres. To było właściwie robione na bieżąco i z różnych źródeł, głównie z SIGINT-u.

Wytłumaczmy to pojęcie.

W przypadku wywiadu chodzi o całość działań polegających na przechwytywaniu wewnętrznych informacji przeciwnika. Te dane krążą w przestrzeni radiowej. Kluczowe jest to, że decyzja Bidena – bo była ona podjęta na tym poziomie – właściwie wytrącała broń z ręki Putina. Cała struktura rosyjskich przygotowań do operacji na Ukrainie zasadzała się na wprowadzeniu w pewnym momencie elementu bardzo poważnej prowokacji.

Bez tego Putin został właściwie takim czystym agresorem, człowiekiem, który nie miał prawa zrobić tego, co zrobił. Planowano wiele brutalnych działań, w tym oskarżenie Ukraińców o rzeź ludności rosyjskojęzycznej. Po ujawnieniu tego przez USA nie da się już takiego działania przeprowadzić, bo opinia publiczna już będzie ukształtowana: „Aha, to sprawka Putina”.

Po drugie takie działania muszą być prowadzone w reżimie tajności. To, co widzieliśmy ze strony amerykańskiej, było pierwszy znanym mi w historii przykład kompleksowego i bardzo skutecznego oddziaływania tego, co nazywamy strategiczną komunikacją. To pociągnęło za sobą masę pozytywnych działań, czyli bardzo mocną determinację Zachodu do udzielania wszechstronnej pomocy Ukraińcom.

Czy Amerykanie mogą mieć swojego człowieka na Kremlu?

Powiem tak… Jestem zaskoczony skutecznością działań amerykańskiego wywiadu i całej wspólnoty wywiadowczej.

Czy są jakieś ślady, że wywiad USA ma w Moskwie przewodnika?

Po wieloletniej fazie przejścia w zdecydowanej większości na środki techniczne, signals intelligence, wywiadu obrazowego, mamy do czynienia z oparciem się w coraz większym stopniu… Cóż, pozostawiam to bez odpowiedzi. Nie chcę brnąć w tym kierunku.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close