Chciałem zlikwidować cel, zabić wszystkich, którzy staną mi na drodze. Tak Eryk J. (23 l.) opisał motywy zbrodni, która przed rokiem wstrząsnęła Polską. Wziął osiem noży, ubrał kominiarkę i pojechał do domu swojej byłej dziewczyny, by ją ukarać za to, że nosiła pod sercem jego dziecko Zarżnął niedoszłych teściów, ciężko ranił Natalię i nienarodzonego synka w jej łonie. Ona cudem przeżyła, dziecko zmarło kilka miesięcy później. A wczoraj przed sądem w Kaliszu zaczął się proces ich kata.
Jest opanowany, spokojny, wyciszony. Siedzi na ławie oskarżonych, ale sprawia wrażenie nieobecnego. Jakby to, co dzieje się wokół, w ogóle go nie dotyczyło. Jego kamienna twarz nie wyraża żadnych emocji. Ani strachu, ani żalu. Gdy na monitorze sąd odtwarzał nagranie z przebiegu wizji lokalnej, ani razu nie podniósł wzroku. Opuścił głowę i słuchał tylko swoich słów, gdy szczegółowo opisywał śledczym jak mordował rodzinę swojej byłej dziewczyny, a potem zadawał ciosy jej i ich nienarodzonemu dziecku. Ale po jego policzku nie spłynęła nawet jedna, mała łza…
Co innego Natalia. Weszła na salę rozpraw zapłakana, przytulona do swojej siostry. Roztrzęsiona, nie była w stanie zeznawać przy zabójcy. – Czy mogłabym zeznawać bez obecności Eryka? – poprosiła, a sąd skwapliwie przystał na jej prośbę. Potem cichutko opowiadała o kulisach zbrodni, która w marcu ubiegłego roku wstrząsnęła Polską.
Natalia i Eryk poznali się w lutym 2017 roku w Jarocinie i wkrótce zaczęli się spotykać. Głównie u niego w domu, bo tam był komputer, na którym on maniakalnie wręcz grał. Gdy okazało się, że ona jest w ciąży, nie dowierzał. – Stwierdził, że mam usunąć dziecko. Potem, że oddać je do adopcji. Ja sobie tego nie wyobrażałam. Powiedziałam mu, że sama je wychowam – opowiadała wczoraj w sądzie.
Ale rozstanie nie zakończyło sprawy. W Eryku narastała frustracja i złość. Złość nie tylko do Natalii, ale także do całej jej rodziny. Nie był gotowy przyjąć na siebie roli ojca. Myślał o tym obsesyjnie, a w jego głowie dojrzewał upiorny plan pozbycia się Natalii. – Chciałem zlikwidować cel, zabić wszystkich, którzy staną mi na drodze – powie śledczym zaraz po zbrodni.
W marcową noc 2018 r. uzbroił się w osiem noży, założył kominiarkę i pojechał do domu byłej dziewczyny, która za dwa tygodnie miała urodzić Adasia. Urządził tam rzeź. Zarżnął śpiących rodziców Natalii, a potem zajął się nią. Dźgał ją po twarzy, plecach brzuchu. Na koniec, zanim uciekł, poranił jeszcze jej dwie siostry…
– Usłyszał zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa. I to z motywacji zasługującej na szczególne potępienie – mówił przed wczorajszą rozprawą Krzysztof Kowalewski z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. Morderca może trafić do więzienia do końca swoich dni.
Źródło: se.pl