– Głos drży mi do tej pory jak o tym pomyślę. Dzięki Panu Marcinowi mój Janek żyje – mówi szczęśliwy Grzegorz Białek (36 l.), policjant z Katowic. W styczniu jego młodszy syn w domu tracił przytomność, przestraszona rodzina zadzwoniła na numer alarmowy 112. Dzięki opanowaniu i profesjonalizmowi operatora – Marcina Krzewskiego wszystko dobrze się skończyło.
Mały Janek miał zapalenie gardła. Został ze starszym bratem i mamą w domu. Tata wyszedł na chwilę do apteki po lekarstwa. Wtedy wydarzyła się tragedia. – Zadzwonił do mnie starszy syn, że Janek nie mówi i traci przytomność. Od razu pobiegłem do domu. Szkolą nas na takie sytuacje, ale to mnie przerosło. Żona wezwała pomoc. Dzięki szybkiej reakcji dyspozytora, karetka była u nas kilka minut później – wspomina pan Grzegorz.
Telefon przerażonej kobiety odebrał Marcin Krzewski (30 l.), który od 3 lat obsługuje numer 112. Uspokoił kobietę i powiedział, że pomoc jest już w drodze. Matka chłopców zadzwoniła do niego drugi raz, by upewnić się, że karetka na pewno jedzie. Wszystko dobrze się skończyło. – Cieszę się, że taki był finał. To pokazuje, że nasza praca ma sens – mówi Krzewski.
Dziś, 11 lutego przypada Europejki Dzień Numeru Alarmowego 112. Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Katowicach, które jest największą tego typu stacją w kraju codziennie odbiera 5 tys. zgłoszeń. Dlatego przypominamy: Każde fałszywe zgłoszenie to blokowanie numeru alarmowego, w tym czasie osoba potrzebująca pomocy może się nie dodzwonić!
1
Grzegorz Białek (36 l.) dziękuje Marcinowi Krzewskiemu (30 l.)
2
Grzegorz Białek (36 l.) dziękuje Marcinowi Krzewskiemu (30 l.)
3
Grzegorz Białek (36 l.), policjant z Katowic
4
Marcin Krzewski (30 l.) dyspozytor 112
5
Grzegorz Białek (36 l.) dziękuje Marcinowi Krzewskiemu (30 l.)
6
Wojewoda Jarosław Wieczorek
Źródło: fakt.pl