Wiadomości

Dramat matki zaginionego dziecka. „Już 34 lata wypatruję mojej Ani”

– Mam taki uraz, że gdy widzę niebieski kolor, dostaję dreszczy – mówi pani Helena Sapiela (70 l.). To właśnie w niebieską sukieneczkę i japonki tego samego koloru ubrana była jej córeczka 16 sierpnia 1985 roku. Tego dnia 5-letnia Ania zniknęła spod bloku w Szklarskiej Porębie (woj. dolnośląskie). Choć minęły 34 lata, pani Helena ma nadzieje, że jej Niusia żyje.

Był słoneczny wakacyjny dzień. Dzieci bawiły się na podwórku miedzy blokami.

– Tego dnia pracowałam przy sprzątaniu klatek schodowych, więc doglądałam Ani, a ona biegała radośnie zachęcając inne dzieci do zabawy w palec pod budkę – wspomina pani Helena.

Gdy po kilku godzinach praca została wykonana, zdruzgotana matka zorientowała się, że jej córeczki nie ma ani w domu, ani przed blokiem.

– Natychmiast rozpoczęły się poszukiwania. Mieliśmy sąsiada policjanta, przyjechali żołnierze otwierający piwnice, latał śmigłowiec – wylicza pani Helena. Poszukiwania trwały do końca roku. Zostały przerwane pod koniec roku. Nie udało się znaleźć żadnego śladu zaginionej Ani.

Rodzina zaczęła więc odwiedzać jasnowidzów. – Wszyscy mówili, że Ania żyje. Jedni, że jest w Niemczech, inni, że przy granicy z Francją. Była nawet jasnowidzka, która już po latach powiedziała, że Ania mieszka w Nowym Jorku, ma męża, dwóch synów i córkę – dodaje pani Helena.

Rok temu serce matki zabiło mocniej, bo odezwali się do niej ludzie, którzy twierdzili, że namierzyli Anię pod Poznaniem.

– Byłam akurat w pociągu w Częstochowie. Syn sprawdził tę kobietę, ale to nie była Ania – smuci się pani Helena. Mimo upływu czasu matka nie traci jednak nadziei na znalezienie córki. Siły dodaje jej wiara.

Zdaniem pani Heleny najbardziej prawdopodobną wersją zaginięcia Niusi jest porwanie. W latach 80. do Szklarskiej Poręby przyjeżdżało wielu bogatych Niemców. Raz nawet pani Helena widziała, gdy niemiecka para zaczepia Anię częstując ją krówkami. Potem jeszcze wielokrotnie ich spotykała, gdy spacerowali blisko jej bloku.

Roześmiana od ucha do ucha Ania ufała ludziom. Wystarczyło, by kilka minut jechała pociągiem, by już mieć tam towarzysza do rozmowy. Pani Helena jest przekonana, że zgubiła ją ta otwartość.

– Córeczko, jeżeli gdziekolwiek tam jesteś, po prostu daj znać. Chcę tylko wiedzieć – mówi matka.

1

Dramat matki zaginionego dziecka. „Już 34 lata wypatruję mojej Ani"
Ania na kolanach wujka. Tu miała kilka miesięcy

2

Dramat matki zaginionego dziecka. „Już 34 lata wypatruję mojej Ani"
Roześmiana od ucha do ucha Ania ufała ludziom

3

Dramat matki zaginionego dziecka. „Już 34 lata wypatruję mojej Ani"
Wystarczyło, by kilka minut jechała pociągiem, by już mieć tam towarzysza do rozmowy. Pani Helena jest przekonana, że zgubiła ją ta otwartość

4

Dramat matki zaginionego dziecka. „Już 34 lata wypatruję mojej Ani"
Jeśli Anna żyje, ma teraz 39 lat. Policyjni specjaliści uważają, że może właśnie tak wyglądać. Może ktoś rozpoznaje tę kobietę?

5

Dramat matki zaginionego dziecka. „Już 34 lata wypatruję mojej Ani"
Mimo upływu czasu pani Helena nie traci nadziei na znalezienie córki. Siły dodaje jej wiara

6

Dramat matki zaginionego dziecka. „Już 34 lata wypatruję mojej Ani"
Na jednym ze zdjęć córeczki pani Halina zawiesiła medalik z Matką Boską. Pewnego razu zaczął błyszczeć, wtedy poczuła, że Ania żyje

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close