Wiadomości

Donald Tusk złamał przepisy podczas jazdy na hulajnodze. Paweł Poncyljusz przyznaje, że miał podobną wpadkę przed Sejmem

Paweł Poncyljusz z PO, podobnie jak szef partii Donald Tusk, chętnie dojeżdża do pracy na elektrycznej hulajnodze. W rozmowie z Faktem polityk tłumaczy zachowanie byłego premiera, który został przyłapany przez naszych fotoreporterów na jeździe hulajnogą elektryczną po Sopocie pod prąd. Dlaczego Donald Tusk złamał przepisy? Poncyljusz przyznaje, że jemu pod Sejmem także zdarzyła się wpadka.

Donald Tusk złamał przepisy podczas jazdy na hulajnodze. Paweł Poncyljusz przyznaje, że miał podobną wpadkę przed Sejmem

Fakt przyłapał Donalda Tuska, gdy w niedzielę rano wracał do domu na hulajnodze elektrycznej. Szef PO jechał pod prąd jednokierunkową ulicą Króla Jana Kazimierza w Sopocie. Były szef Rady Europejskiej jechał środkiem drogi, omijając kałuże na jezdni. Potem zjechał na pobocze, kiedy z naprzeciwka nadjechał samochód.

Zdaniem Pawła Poncyljusza był premier Donald Tusk złamał przepisy, bo pojechał „na pamięć”. – Na Wiejskiej też mamy ścieżkę rowerową pod prąd. Może być tak, że ktoś jeździ na pamięć i zakłada, że wszystkie węższe uliczki jednokierunkowe mają opcję rowerową pod prąd. Ale zakładam, że nie wszędzie tak jest i akurat tam, gdzie Donald Tusk jechał, nie było – mówi Paweł Poncyljusz w rozmowie z Faktem.

Poncyljusz o jeździe na elektrycznej hulajnodze: Upomniał mnie policjant

Poncyljusz przyznaje, że niewiele brakło, a sam niedawno złamałby przepisy podczas jazdy na elektrycznej hulajnodze. – Przed wejściem do Sejmu jest takie przejście dla pieszych, na którym odbywają się manifestacje. Kiedy jechałem tamtędy, zamyśliłem się i gdyby nie to, że policjant mnie upomniał, to bym pewnie normalnie przejechał. Powoli, bo powoli, rozglądając się, ale przejechałbym przez przejście dla pieszych. Usłyszałem jednak „zsiadamy z hulajnogi” i zsiadłem grzecznie – przyznaje Poncyljusz w rozmowie z Faktem.

Za jazdę hulajnogą pod prąd nawet 5 tys. zł mandatu

Fakt zapytał naczelnika sopockiej drogówki, jak bezpiecznie jeździć na elektrycznej hulajnodze oraz jaki mandat można dostać za jazdę pod prąd jednokierunkową ul. Króla Jana Kazimierza.

– Poruszający się na hulajnodze powinien w pierwszej kolejności korzystać z drogi i pasa ruchu dla rowerów. Jeżeli takiej drogi nie ma na odcinkach dróg, gdzie prędkość jest do 30 km/h, wówczas kierujący hulajnogą elektryczną ma obowiązek poruszania się po ulicy. Natomiast, jeżeli jest to droga, gdzie jest dozwolona prędkość powyżej 30 km/h, musi poruszać się po chodniku, przy założeniu, że będzie poruszał się z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego – mówi Faktowi Dariusz Bzymek Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Sopocie.

A co w sytuacji, gdy osoba poruszająca się na hulajnodze, jedzie pod prąd? – Jeżeli jedzie pod prąd drogą, na której nie ma pasa ruchu dla rowerów, to jest to niezastosowanie się do znaku „droga jednokierunkowa”, albo „zakaz wjazdu”. Zależy, w którym miejscu na tę drogę wjechał. Jeżeli wjechał od samego początku, to nie zastosował się do znaku „zakaz wjazdu”, jeżeli wjechał w połowie tej drogi z jakiejś posesji, to nie zastosował się do znaku „droga jednokierunkowa” – tłumaczy Dariusz Bzymek w rozmowie z Faktem.

Ile mandatu można dostać za przejazd ul. Jana Kazimierza w Sopocie pod prąd? Jak mówi policjant, wszystko zależy od okoliczności, w jakich doszło do złamania przepisów. – W takich sytuacjach może zostać przyznany mandat od 20 do 5 tys. zł. Przy popełnieniu dwóch wykroczeń w jednym czasie i jednym miejscu, może to być 6 tys. zł – dodaje Dariusz Bzymek.

Poncyljusz zachwala elektryczne hulajnogi: Można zabrać je do pociągu

Paweł Poncyljusz podkreśla, że elektryczne hulajnogi to świetne rozwiązanie na poruszanie się po zakorkowanym centrum miasta, szybsze niż spacer i ekologiczne. – Ponieważ dużo się przemieszczam, trzy lata temu zainwestowałem we własną hulajnogę. Kupiłem używaną, za ok. 2 tys. zł od kogoś, chciał dojeżdżać na hulajnodze, ale miał dłuższy dystans niż ja i dlatego tę hulajnogę sprzedawał. Jak ktoś dużo jeździ, to mu się opłaca. Zaletą jest też tzw. transport kombinowany. Kawałek jadę hulajnogą, potem składam ją, wsiadam do autobusu albo do metra, przejeżdżam kilka przystanków, potem jadę znowu hulajnogą. To jest dużo wygodniejsze niż rower. Bo z rowerem tarabanić się do tramwaju czy autobusu jest dość trudno – przyznaje Paweł Poncyljusz.

Czy poseł PO poradziłby Donaldowi Tuskowi, aby pozostać przy jeździe na hulajnodze, gdy już odzyska prawo jazdy? – Z Warszawy do Gdańska na hulajnodze dojechać się nie da, ale już sprawdziłem takie rozwiązanie, że zabrałem hulajnogę do pociągu, wysiadłem w Gdyni i pojechałem na spotkanie, ale rozumiem, że dla szefa partii jest to trudne, bo czasami musi jechać w odległe zakamarki, gdzie nie ma prostej komunikacji, takiej jak pociągi – mówi Faktowi Poncyljusz.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close