Donald Tusk odwiedził Uniwersytet Rzeszowski, gdzie udzielił krótkiej prelekcji, a później odpowiadał na pytania uczestników. Nie zabrakło pytań o wojnę na Ukrainie i dalsze losy naszego sąsiada. Lider PO został także zapytany o uchodźców na granicy z Białorusią.
Donald Tusk podczas swojego wystąpienia mówił, że jest pozytywnie zaskoczony pomocą Zachodu dla Ukrainy oraz podkreślał, że po wojnie rozstrzygnie się, czy nasi wschodni sąsiedzi dołączą do Unii Europejskiej. W pewnym momencie został zapytany o uchodźców, którzy wciąż są obecni na granicy polsko-białoruskiej. Wiele osób na pewno się zastanawia, dlaczego nie można ich wpuścić do Polski, skoro od początku wojny na Ukrainie przyjęliśmy ponad 2 miliony uchodźców z Ukrainy. Były premier szczegółowo odpowiedział, cały czas podkreślając różnice między sytuacją Ukraińców, a uchodźców próbujących przekroczyć granicę od strony białoruskiej.
– Byłbym ostrożny z wysuwaniem analogii, że skoro przyjęliśmy wszystkich, którzy chcą do nas przybyć z Ukrainy, to w związku z tym powinniśmy zastosować metodę „otwartej granicy” także na Białorusi. My jako Polska powinniśmy stosować wszystkie procedury i konwencje, ale proszę mi wierzyć, jestem w tym dość biedny. Ta procedura oznacza również, że nikt nie może przekroczyć nielegalnie granicy tak długo, jak istnieją przejścia graniczne. Dobrze wiemy, ze większość tych grup organizowanych na Białorusi do przekraczania granicy nie chce korzystać z normalnych procedur, bo one uniemożliwią im dotarcie do Niemiec, Francji czy Holandii. Normalna procedura będzie zawsze oznaczała „zgłaszam się na przejściu, kraj ocenia, czy jestem uchodźcą czy nie”. Jeśli nie jesteś uchodźcą, jest repatriacja, a jeśli jesteś, zostajesz u nas, w Polsce. A Polska nie jest destynacją, Polska nie jest kierunkiem wymarzonym, którzy z regionu środkowego i bliskiego wchodu przez Białoruś chcą się do nas dostać – powiedział Donald Tusk.
Lider PO zaznaczył, że od strony proceduralnej jest jak najbardziej za przestrzeganiem prawa i dbałością o to, by każdy przekraczał granicę w legalny sposób. Zwrócił szczególną uwagę na przypadki dzieci czy kobiet ciężarnych, gdzie w grę wchodzi ratowanie życia uchodźców.
– W sytuacjach drastycznych, ewidentnie humanitarnych, nie widzę żadnego powodu, aby polska Straż Graniczna nie miała prawa czy możliwości uratowania dziecka, które na naszych oczach zamarza w krzakach czy w lesie. To jest kwestia proporcji i zwykłej przyzwoitości – mówił polityk.
Donald Tusk przypomniał też, że Ukraińcy już od jakiegoś czasu byli obecni w Polsce, gdzie zdążyli się zadomowić i ich przypadek jest zupełnie inny. Jeszcze raz zaznaczył, że nie powinno się łączyć obu sytuacji. Mimo to, na pewno wiele osób nie będzie zadowolonych z jego słów. Na pewno niektórzy woleliby nie rozróżniać tych sytuacji i zapewnić możliwość przekroczenia granicy wszystkim, którzy tego chcą.
– My zakochaliśmy się w Ukrainie, bo ona walczy też dla nas, i nie ma konfliktu kulturowego. Jesteśmy do siebie bardzo podobni, mieliśmy doświadczenia, w ostatnich pięciu latach półtora miliona Ukrainek i Ukraińców znalazło pracę i dom w Polsce, więc to nie powoduje szoku kulturowego, ekonomicznie nawet okazało się dla Polski bardzo korzystne. Dlatego starałabym się rozróżniać te sytuacje w sposób możliwie precyzyjny – podsumował.
Źródło: se.pl