Czyżby prezes PiS Jarosław Kaczyński (73 l.) był tak bardzo zajęty naprawą Polski, że nie dostrzega, że jego własny dach wymaga pilnej interwencji dekarza? Jak wynika z naszych zdjęć, jeśli lichy daszek nad balkonem premiera nie zostanie natychmiast nareperowany, może dojść do tragedii. Miejsce, w którym dach zapadł się pod swoim szkieletem, znajduje się tuż nad ścieżką łączącą drzwi domu prezesa z furtką jego posiadłości.
Oby szybko coś z tym zrobiono! Daszek prezesa może zwalić mu się na głowę! Nie ma co do tego wątpliwości dekarz z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem w zawodzie. Kiedy pokazaliśmy mu zdjęcia elewacji najsłynniejszego budynku przy ul. Mickiewicza w Warszawie, nie mógł się nadziwić że tak niebezpiecznie może wyglądać dom wicepremiera ds. bezpieczeństwa.
– Fatalnie wygląda to zadaszenie! Oczywiście brzydko to wygląda, ale najważniejsze jest to, że stwarza zagrożenie – komentuje specjalista. – Ten materiał to najpewniej popularna przed dekadami tzw. ondulina, czyli tektura nasączona tworzywem. I widać, że warunki atmosferyczne oraz czas zrobiły swoje. Poza tym, brakuje kawałka podkonstrukcji, tzw. „łaty”, przez co materiał nie ma podparcia. To jest najniebezpieczniejsze – twierdzi ekspert.
– Trzeba to zdjąć, wyczyścić i dać jakiś nowy poliwęglan. Kosz razem z robocizną powinien się zamknąć w granicach 3 tys. zł. To naprawdę niewielka cena jak bezpieczeństwo – mówi nasz pragnący zachować anonimowość specjalista.
Co na temat niebezpiecznego dachu prezesa sądzą jego bliscy? – Może trzeba zrobić remont? – mówi nam brat cioteczny Kaczyńskiego, pan Jan Maria Tomaszewski.
Źródło: se.pl