Wiadomości

Czy prokuratura wykasowała fragmenty rozmów Emilii z sędziami Piebiakiem i Cichockim

Emilia Szmydt twierdzi, że prokuratura miała dostęp do jej korespondencji z sędziami. Niektóre zarchiwizowane fragmenty miały zniknąć. – Pojawia się więc pytanie, kto te dane wykasował. Czy mogła to zrobić prokuratura? Powiem tak: dopuszczam możliwość – powiedział Onetowi mec. Konrad Pogoda, pełnomocnik Emilii.

Emilia Szmydt niedawno ujawniła Onetowi screeny z rozmów z byłym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem. Wynikało z nich, że ona i sędziowie z ministerstwa w zorganizowany sposób dyskredytowali sędziów, którzy nie godzili się na reformę wymiaru sprawiedliwości według PiS. Materiały doprowadziły do dymisji Piebiaka oraz kilku jego współpracowników. Z czasem wyszło na jaw, że za szczuciem na sędziów stało więcej prawników z ministerstwa – tworzyli grupę „Kasta” na WhatsApp. Wśród nich byli m.in. Tomasz Szmydt – były mąż Emilii i sędzia w Krajowej Radzie Sądownictwa, oraz Arkadiusz Cichocki – sędzia, z którym Emilia miała romans. To dzięki nim „Mała Emi”, która aktywnie uczestniczyła w hejcie, miała dostęp do szczegółowych planów związanych z dyskredytacją prawników.

Romans z Arkadiuszem Cichockim wyszedł na jaw, późniejsza współpraca kobiety z „Kastą” nie trwała długo. Poza tym pod koniec 2018 r. w internecie ujawniono tożsamość Emilii, w efekcie czego osoby szkalowane zaczęły wytaczać jej sprawy cywilne o zniesławienie. Jak mówiła OKO.press Emilia, nie mogła wtedy liczyć na wsparcie Cichockiego. W akcie rozpaczy – jak powiedziała – wiosną wrzuciła zdjęcie nagiego sędziego do internetu. Cichocki zrezygnował z funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Gliwicach i złożył do prokuratury zawiadomienie, że jest przez kobietę nękany.

W sprawie z powództwa Cichockiego prokuratura zabrała należące do Emilii urządzenia: komputer, tablet i dwa telefony. Oznacza to, że mogła mieć wgląd w materiały dotyczące „Kasty”, zwłaszcza że – jak zapewniła w oświadczeniu Emilia Szmydt – treści nie były szyfrowane, w pewnych przypadkach zabezpieczone jedynie prostym hasłem. Prokuratorzy przekonują jednak, że nie byli w stanie otworzyć nośników.

– Twierdzenia prokuratury, że do tej pory nie była w stanie przełamać rzekomego szyfru, są mówiąc najdelikatniej, średnio wiarygodne – powiedział Onetowi mec. Konrad Pogoda, pełnomocnik Emilii. – To śledztwo, jak wielokrotnie podkreślali prokuratorzy z Katowic, dotyczy nękania. A więc śledczy, mając zajęte nośniki osoby rzekomo nękającej, mieli obowiązek przejrzeć je „od góry do dołu”, by ewentualne dowody tego nękania znaleźć. A jeśli przy okazji natrafili na ślady innych działań, które mogły być niezgodne z prawem, to tym bardziej mieli obowiązek reagować – dodaje Pogoda.

Co więcej, w rozmowie z Onetem kobieta stwierdziła, że z chmury zniknęły fragmenty konwersacji z komunikatora Signal. Miały dotyczyć treści wrażliwych tak jak w przypadku tych, które ujawniła Onetowi. – Pojawia się więc pytanie, kto te dane wykasował. Czy mogła to zrobić prokuratura? Powiem tak: dopuszczam możliwość, że dane zostały wykasowane już po tym, jak śledczy zajęli sprzęt mojej klientki – stwierdza mec. Pogoda.

Źródło: newsweek.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close