Czy koronawirus roznosi się przez bąki, czyli puszczanie gazów? Najnowsze odkrycia nie nastrajają optymistycznie. Specjaliści, badający możliwość rozprzestrzeniania się koronawirusa za pomocą gazów jelitowych, odkryli SARS-CoV-2 w kale u ponad połowy pacjentów chorych na COVID-19. Co to oznacza?
Rozprzestrzenianie się koronawirusa
Na początku tego tygodnia całkowita liczba zgonów na świecie z powodu koronawirusa przekroczyła 155 tysięcy, a liczbę zakażonych szacuje się na około 2,5 miliona. Stany Zjednoczone odnotowały 758 720 przypadków zakażenia, 40 555 osób zmarło. Drugim najsilniej dotkniętym krajem pod względem śmiertelności są Włochy, gdzie na koronawirusa zmarło 23 660 osób.
Naukowcy nadal badają mechanizm rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Od początku wiadomo było, że roznosi się drogą kropelkową, jednak zdania na temat bezpiecznej odległości nadal są podzielone. Jak się okazuje, nie jest to jedyna droga, jaką rozprzestrzenia się koronawirus. Z badań naukowców wynika duże prawdopodobieństwo, że przenosi się także drugą stroną…
Czy koronawirus roznosi się przez bąki?
Jak ustalili badacze, bąki zawierają mikrocząsteczki zdolne do przenoszenia wirusa. Obecnie trwają badania nad określeniem intensywności takich infekcji.
Australijski lekarz, dr Andy Tagg, który prowadzi najbardziej zaawansowane na świecie badania na temat przenoszenia się koronawirusa za pomocą gazów jelitowych, wykrył SARS-CoV-19 w kale ponad połowy pacjentów ze zdiagnozowanym COVID-19. Swoim przełomowym odkryciem podzielił się na Twitterze:
Bąki MOGĄ mieć moc rozpylania talku na duże odległości. A pod względem wielkości cząsteczka talku jest 5 razy większa niż 5-mikronowa kropla aerozolu.
Skoro więc bąki mogą rozpylać talk, to tym łatwiej im pójdzie z wirusem. Pozostaje pytanie, w jakim stopniu bielizna i odzież mogą zatrzymać cząsteczki koronawirusa.
Australijski eksperyment
Badania nad możliwością przenoszenia zakażeń przez puszczanie bąków trwają od blisko dwóch dekad. Znane są wyniki eksperymentu dwóch australijskich badaczy, Karla Kruszelnickiego i Łukasza Tennenta z 2001 roku.
Za pomocą płytki Petriego porównali oni rezultat puszczania bąków w odległości 5 metrów w spodniach i bez. Okazało się, że na płytce, na którą rozpylono gazy jelitowe przez barierę spodni, nie pojawiły się żadne bakterie. Natomiast na drugiej płytce mnożyły się dosłownie w oka mgnieniu.
No, ale to były bakterie. Teraz zaś mamy do czynienia z wyjątkowo groźnym i przebiegłym wirusem. Naukowcy już wykazali, że materiały, z których szyje się odzież, nie zatrzymują koronawirusa. Specjaliści ze szpitala Asan Medical Center i University of Ulsan College of Medicine w Seulu przeprowadzili niedawno ciekawy eksperyment, prosząc zarażonych koronawirusem o kaszlnięcie z odległości 20 centymetrów do szalki Petriego przez maseczkę bawełnianą. Niestety, okazało się, że SARS-CoV-2 przedostaje się przez materiał.
Na wypadek, gdyby okazało się, że ze spodniami jest podobnie, lepiej zachować ostrożność.
Here, a modern practitioner of the (f)art, Mr. Methane (@mrmethane), demonstrates just exactly why it is called wind.https://t.co/Az1V9f74nF
— Andy Tagg (@andrewjtagg) April 6, 2020
Źródło: popularne.pl