Wiadomości

Czołgi dla Ukrainy. Jest poważny problem. Generał ostrzega: Rosjanom zaczyna się spieszyć

Nie był to krótki proces, ale Ukraińcy w końcu dostaną zachodnie czołgi. Mowa o niemieckich Leopardach, amerykańskich Abramsach, brytyjskich Challengerach i być może francuskich Leclercach. Gen. Waldemar Skrzypczak wyjaśnia w rozmowie z „Faktem”, jak długo przyzwyczajeni do poradzieckich maszyn ukraińscy czołgiści będą się szkolić w obsłudze nowych wozów.

Czołgi dla Ukrainy. Jest poważny problem. Generał ostrzega: Rosjanom zaczyna się spieszyć

Dla Ukrainy to dobra wiadomość, ale te decyzje mogły zapaść wcześniej. Gen. Skrzypczak wskazuje na poważny problem, bo przez opieszałość Zachodu i ślamazarne tempo podejmowania decyzji sprzęt może być w pełni wykorzystywany niestety już po potencjalnej ofensywie rosyjskiej.

Do Leoparda i Challengera można wsiąść szybciej. Na Abramsy potrzeba więcej czasu

Jak wskazuje generał, ukraińscy czołgiści szybciej opanują obsługę czołgów niemieckich i brytyjskich, natomiast z innymi maszynami będą mieć więcej problemów i szkolenie potrwa dłużej.

— Wyszkolony czołgista, perfekcjonista, który się przesiada z czołgu poradzieckiego, w trzy, cztery tygodnie opanuje Leoparda i Challengera. Ja znam oba te czołgi, strzelałem z obu, także nie widzę tutaj problemu — podkreśla gen. Skrzypczak.

Inaczej sprawa ma się w przypadku czołgów amerykańskich Abrams i francuskich Leclerc (Francja rozważa wsparcie Ukrainy tymi czołgami). — Na pewno czołgi Leclerc i Abrams, są dużo bardziej skomplikowane — podkreśla generał.

— Poziom złożoności czynności, które się wykonuje do tego, aby te wozy mogły działać, szczególnie jeżeli chodzi prowadzenie ognia, powoduje, że trzeba na pewno więcej i dłużej szkolić. Oceniam, że potrzeba na to od półtora do dwóch miesięcy — wyjaśnia nasz rozmówca.

Generał podkreśla też, że żołnierz musi być perfekcjonistą, aby taki czas wystarczył na szkolenie.— Niektórzy mówią, że to może być dwa tygodnie. Nie zgadzam się. Jeśli ktoś ma być perfekcjonistą w wykorzystaniu wozu bojowego, zupełnie innej klasy, niż były tamte, to trzeba się nauczyć na symulatorach, trenażerach. Trzeba oddać tam dziesiątki, setki strzałów, zanim się wsiądzie do czołgu i zacznie strzelać — tłumaczy gen. Skrzypczak.

Gen. Skrzypczak: czołg natowski, zanim sam zostanie zniszczony, zniszczy 4-5 rosyjskich czołgów

Byłego dowódcę Wojsk Lądowych zapytaliśmy także, jak dostawy zachodnich czołgów mogą wpłynąć na losy wojny. Czy da to spory oddech Ukraińcom?

— One trafią tam nie wcześniej jak w marcu. Czyli trzeba się liczyć z tym, że one będą już po tej ofensywie rosyjskiej. Te decyzje, które zapadają teraz na Zachodzie, powodują to, że Rosjanom zaczyna się spieszyć, bo oni wiedzą, że mają mało czasu. Bo jak będą chcieli uderzyć za dwa miesiące, to spotkają się już z nowymi czołgami w rękach Ukraińców. I nie tylko czołgami, ale też być może samolotami i innym sprzętem. Dlatego Rosjanie będą chcieli wykonać to uderzenie, dopóki Ukraińcy jeszcze nie mają tego potencjału, który deklaruje teraz Zachód — wskazuje generał.

— Moim zdaniem potrzeba co najmniej 300 czołgów, żeby Ukraińcy mieli silną pięść pancerną, która pozwoli im rozbić główne siły pancerne armii rosyjskiej i stworzyć warunki do odbijania utraconego terytorium — dodaje.

Dopytujemy byłego dowódcę Wojsk Lądowych o potencjał Rosjan, jeśli chodzi o czołgi. Jak można to zestawić z tym, co mają i będą mieli Ukraińcy?

— Rosjanie będą mieli przewagę 3:1 liczbowo. Natomiast jakościowo na pewno będą ustępowali Ukrainie — mówi generał.

I dodaje, że czołgi rosyjskie w konfrontacji z zachodnimi, przy założeniu, że obie załogi są wyszkolone, choć jego zdaniem Rosjanie nie mają dobrze wyszkolonych załóg, wypadają gorzej.

— To będzie stosunek w walce 4 czy 5:1 dla Ukraińców. Czyli czołg natowski, zanim sam zostanie uszkodzony, zniszczy 4-5 rosyjskich czołgów. Przy wyszkolonej załodze, to jest kluczowa rzecz — podkreśla doświadczony dowódca.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close