Córka przeczytała uwagę od nauczycielki i natychmiast pokazała ją mamie, która nie mogła nadziwić się słowami w zeszycie. Postanowiła więc podzielić się tym odkryciem w sieci. Fala hejtu zalała polskich nauczycieli.
Córka jest piątkową uczennicą, a rodzice są zadowoleni bo mogą się szczycić sukcesami swojej pociechy. Mała nie sprawia kłopotów w domu, ani na podwórku. Różni się jednak od swoich rówieśników. Nie boi się mieć swojego zdania i o nie walczyć. Niestety jej zdanie i poglądy nie liczą się w szkole.
Kreatywność w szkole jest tłamszona. Nie można tego ukrywać. Testy po podstawówce czy matura każą nam się uczyć pisania „pod klucz”, zgodnie z tym jak ktoś założył, że uczniowie napiszą. Nie ma więc miejsca na swoje opinie. Aby zdać należy wpasować się w schemat. I to schematu uczą się dzieci na lekcjach polskiego.
Córka z uwagą w dzienniczku
Nina wróciła ze szkoły, gdzie polonistka zadała pracę domową związaną z ostatnio czytaną lekturą. Książka ciekawa czy nieciekawa, pracę domową należy odrobić. Zwłaszcza jeśli ktoś zbiera piątki do czerwonego paska, tak jak było w przypadku bohaterki tej historii.
Tematem pracy była recenzja „Ani z Zielonego Wzgórza”. Książka nie przypadła do gustu Ninie i w wypracowaniu wyraziła swoją opinię na ten temat. Nauczycielka widząc opinię dziewczynki, zareagowała w niewyobrażalnie poniżający sposób. Stłamsiła kreatywność dziewczynki, która chciała przedstawić swój punkt widzenia. Oczywiście otrzymała negatywną ocenę.
Przy wypracowaniu pojawił się komentarz polonistki. Kiedy zobaczyła go mama Niny, natychmiast zareagowała, udostępniając go w sieci. Nie podała jednak danych nauczycielki, bo jak twierdzi, nie chodzi jej o gnębienie jej. Dla matki jest ważniejsze to, aby rodzice zwrócili uwagę na to, co się dzieje w polskich szkołach.
Internet został zalany falą negatywnych komentarzy w stronę polonistki. Dzięki udostępnieniu uwagi sprawa została nagłośniona i oby hejt na nauczycieli zamienił się w debatę na temat edukacji w Polsce. Bo taki był zamiar mamy Niny.
Źródło: pikio.pl