Wiadomości

Co Kaczyński chciał zakomunikować światu

Jarosław Kaczyński rzadko udziela wywiadów. Kiedy to robi, zazwyczaj chce coś zakomunikować światu. Dziś rano pojawił się w Polskim Radiu 24 i przedstawił instrukcję obsługi owego świata, widzianego z Nowogrodzkiej. Zawiera ona kilka oczywistych oczywistości, ale publicystka „Faktu” Agnieszka Burzyńska znalazła tam kilka interesujących wątków.

Co Kaczyński chciał zakomunikować światu

Prezes zaczął uspokajająco. Oznajmił, że konflikt zbrojny z Białorusią „raczej nam nie grozi”. Po tym oświadczeniu przyszła pora na wspomniane „oczywiste oczywistości”.

Kaczyński mówi, co jest największym zagrożeniem dla Polski?

Ale zaraz lider PiS zdefiniował największe zagrożenia dla naszego kraju. Według Kaczyńskiego jest nim mi.in. istnienie w Polsce dużej, wpływowej grupy ludzi, która „za nic ma polskie interesy”. Za tą grupą oczywiście stoi Donald Tusk, który wraz z Komisją Europejską chce doprowadzić do obalenia polskiego rządu.

Twarzą unijnych instytucji, które dybią na ekipę rządzącą jest z kolei – to również oczywista oczywistość – Ursula von der Leyen. W tym miejscu prezes najwyraźniej nie chce pamiętać, że szefowa Komisji Europejskiej nie zostałaby wybrana na to stanowisko, gdyby nie głosy Prawa i Sprawiedliwości. Mogłabym złośliwie przypomnieć triumfalne wypowiedzi polityków PiS z tamtego czasu, absolutnie zachwyconych tym wyborem, ale dziś nie o tym, bo dziś przede wszystkim należy odnotować, że do największego zagrożenia dla naszego kraju dołączyły jeszcze dwa inne problemy.

Prezes PiS stwierdził, że są nimi: inflacja i pandemia. Mimo dość lekkiego i optymistycznego potraktowania tych tematów – bo jak stwierdził prezes PiS inflacja wkrótce ma zostać opanowana a pandemia po prostu jest i nie należy jej lekceważyć – trzeba jednak odnotować, że na Nowogrodzkiej zostały one dostrzeżone.

Kaczyński o konflikcie na granicy

Najciekawsza część wywodu Kaczyńskiego dotyczyła jednak umiędzynarodowienia konfliktu na polsko-białoruskiej granicy oraz działań polskiej dyplomacji w tym temacie, których delikatnie mówiąc nie widać. Opozycja od dawna domaga się, aby polski rząd zwrócił się przede wszystkim do Unii Europejskiej po pomoc w rozwiązaniu problemu na granicy. Teraz już wiemy, dlaczego rządzący tego nie robią. Wszak, jak wynika ze słów prezesa PiS, Unia to twór nieco podejrzany.

– Unia Europejska to specyficzny twór. To organizacja, w której wpływy mają różne siły, w tym te prorosyjskie. Jeśli dokonać przeglądu formacji politycznych, tych, które są zainteresowane dobrymi relacjami z Rosją, to jest ich bardzo wiele – mówił prezes PiS.

Kaczyński znów najwyraźniej zapomniał, a może nie chce pamiętać, że na początku lipca podpisał wspólną deklarację polityczną ze skrajnie prawicowymi europejskimi partiami, które nie kryją prorosyjskich sympatii. Chodzi między innymi francuskie Zjednoczenie Narodowe. Kampanię wyborczą szefowej tego ugrupowania Marine Le Pen finansował powiązany z Kremlem bank i a sama Le Pen otwarcie popierała rosyjską aneksję Krymu.

Sygnatariuszem deklaracji jest również włoska Liga Matteo Salviniego, znanego ze sprzeciwu wobec sankcji nakładanych na Rosję i noszenia koszulek z podobizną Władimira Putina.

Porzućmy jednak drobne złośliwości i przejdźmy do działań polskiej dyplomacji. Ta według prezesa PiS reaguje na kryzys bardzo sprawnie, choć tego nie widać, bo takie manewry nie lubią rozgłosu. Kaczyński stwierdził jednak, że być może już niedługo przyjdzie czas na ujawnienie efektów tych wysiłków. Zatem czekamy.

W każdym razie nie potrzebujemy pośredników takich jak Angela Merkel, która rozmawiała z Aleksandrem Łukaszenką czy Emmanuel Macron, który kontaktował się z Władimirem Putinem. Potrzebujemy za to współpracy wszystkich sił politycznych ponad podziałami. Przy tej okazji prezes PiS ponowił zaproszenie dla opozycji. Ten gest według mnie nie jest bezinteresowny. Tak jak już pisałam – politycy partii rządzącej doszli do wniosku, że czas, w którym PiS korzysta na granicznym konflikcie niedługo może się skończyć, bo sytuacja może się wymknąć spod kontroli. W takiej sytuacji lepiej zostać na placu boju z opozycją niż bez niej.

Co z Obajtkiem i Glapińskim?

Podczas wywiadu prezes miał też kilka drobniejszych komunikatów. Nie najlepsza wiadomość płynie do Zbigniewa Ziobry, bo Kaczyński pytany o dalszą reformę sądownictwa zbagatelizował temat jednym zdaniem sprowadzającym się do tego, że to dopiero wstępny projekt.

Bardzo udany dzień zaliczył z kolei Daniel Obajtek. Od kilku tygodni politycy PiS niechętni szefowi Orlenu sugerowali, że pożegna się on ze stanowiskiem w ramach zarządzonej przez samego Kaczyńskiego akcji czyszczenia spółek z ludzi, którzy są kłopotliwi dla partii. Obajtek i jego dziesiątki nieruchomości nie budziły zachwytu wielu działaczy partyjnych, którzy z nadzieją wypatrywali dymisji prezesa Orlenu.

Te nadzieje pogrzebał jednak Kaczyński stwierdzając, że Obajtek sprawdza się znakomicie a ci, którzy chcą go odwołać, zazdroszczą mu sukcesów. Moim zdaniem ten pozornie drobny, acz jedyny stanowczy komunikat wygłoszony przez prezesa podczas tego wywiadu był jednym z powodów jego udzielenia. Szkoda, że nie padło pytanie o przyszłość prezesa NBP Adama Glapińskiego, któremu w czerwcu kończy się kadencja, a druga wcale nie jest taka pewna. Ciekawe czy Kaczyński byłby równie stanowczy co w sprawie prezesa PKN Orlen.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close