Takie bestialstwo po prostu nie mieści się w głowie normalnej istoty ludzkiej! W centrum Wrocławia przechodnie zauważyli młodą wronę, która leżała na trawie. Wezwali odpowiednie służby i czekali na ich przybycie. Nagle podszedł do nich nieznajomy mężczyzna, jednym tupnięciem zabił rannego ptaka, po czym odszedł jakby nigdy nic. Na szczęście policji udało się go namierzyć.
Odbyła się pierwsza rozprawa w sprawie 39-latka, który podejrzewany jest o zabicie bezbronnego zwierzęcia. Wszystko wydarzyło się na terenie wrocławskiego Śródmieścia. Na jednym ze skwerów przechodnie zauważyli leżącego na ziemi małego ptaka, który potrzebował pomocy. – Prawdopodobnie podczas lotu uderzył w przeszkodę i spadł doznając obrażeń, które uniemożliwiały mu dalszy lot – wyjaśnia st. sierż. Krzysztof Marcjan z wrocławskiej policji. – Ludzie widząc cierpiące zwierzę wezwali odpowiednie służby i uspokajając ptaka, czekali na ich przyjazd – dodaje.
Nagle do przechodniów podszedł nieznajomy mężczyzna, który od dłuższego czasu przyglądał się całemu zdarzeniu i bez żadnego ostrzeżenia uderzył nogą w głowę zwierzęcia, zabijając je. Potem, po krótkiej awanturze, jakby nigdy nic poszedł w swoją stronę.
Z niewiadomych przyczyn policjanci otrzymali zgłoszenie dopiero 20 dni później. Mimo to udało się namierzyć i zatrzymać sprawcę brutalnego uśmiercenia rannego zwierzęcia. Najważniejszym dowodem okazały się nagrania z monitoringu. – Nie mniejsze znaczenie miały również informacje od świadków przestępstwa, którzy przekazali mundurowym rysopis mężczyzny – podkreśla rzecznik. Okazało się, że jest to już wcześniej notowany 39-letni mieszkaniec Wrocławia.
Zwyrodnialec przyznał się do zabicia zwierzęcia i usłyszał zarzuty. Za to, co zrobił, grozi mu do 3 lat więzienia. Gdyby stwierdzono, że działał ze szczególnym okrucieństwem, mógłby dostać nawet 5 lat za kratkami.
Źródło: fakt.pl