Wiadomości

Borys Budka na drodze do szefostwa PO. Czy Schetyna pokrzyżuje mu szyki?

Już dziś największa partia opozycyjna może mieć nowego lidera. Najpoważniejszym kandydatem na przewodniczącego PO jest Borys Budka. Ale ustępujący szef Platformy Grzegorz Schetyna próbuje osłabić Budkę, by nawet w razie jego wygranej, zachować wpływy w partii.

Borys Budka na drodze do szefostwa PO. Czy Schetyna pokrzyżuje mu szyki?

  • W wyborach na szefa Platformy startują poza Budką także były minister obrony Tomasz Siemoniak, były szef MSWiA Bartłomiej Sienkiewicz oraz wieloletni minister kultury Bogdan Zdrojewski
  • Donald Tusk wysyła sygnały poparcia dla Budki, zaś faworytem Schetyny i jego ludzi jest Siemoniak
  • Schetynowcy chcą uniemożliwić Budce wygranie w pierwszej turze, bo dzięki temu będzie słabszy

Już cztery lata temu Borys Budka miał ambicje przejęcia sterów w Platformie. Ale wówczas, tuż po wyjeździe Donalda Tuska do Brukseli i utracie władzy, nie miał na to większych czas. Wycofał się, popierając Grzegorza Schetynę, za co dostał w nagrodę fotel wiceszefa PO. Do ścisłego grona współpracowników Schetyny nigdy jednak nie wszedł, przez co łatwo mu teraz przyszła wolta — po zeszłorocznych, przegranych wyborach do Sejmu rzucił szefowi PO rękawicę.

Trzy porażki Schetyny

To były trzecie kolejne wybory, które Platforma pod wodzą Schetyny przegrała. W dodatku ubiegłoroczne głosowania skończyły się dla PO taką katastrofą, jakiej partia do tej pory nie doświadczyła. Zwycięski PiS uzyskał rekordowe 45 proc. w wyborach europejskich i 43 proc. w parlamentarnych, wyprzedzając idącą w rozmaitych koalicjach Platformę raz o siedem punktów, a raz — o ponad 16 punktów.

Żaden przewodniczący Platformy nie doprowadził partii do takiego kryzysu. Doszło do tego, że Schetyna — doskonale odczytujący nastroje w partii jako wieloletni szef jej struktur w czasach Donalda Tuska — wycofał się ze starań o kolejną kadencję na czele Platformy.

Ale to nie polityczna finezja Budki do tego doprowadziła. To efekt narastającego przekonania wśród większości członków partii, że Schetyna nie ma pomysłu na Platformę i na pokonanie PiS.

W dodatku Budka — 15 lat młodszy od Schetyny — stał się wyrazicielem emocji tzw. pokolenia młodych Platformy, czyli 30-40-letnich posłów, którzy coraz intensywniej domagają się zmiany pokoleniowej w partii.

Młodzi przeprowadzili dość przewidywalną, ale skuteczną operację poparcia dla Budki. Do wyborów zgłosili się Joanna Mucha i Bartosz Arłukowicz, kojarzeni z grupą młodych. Zrobili to głównie po to, by w finale się wycofać, ogłaszając, że popierają Budkę. To zbudowało wizerunek Budki jako polityka, który rośnie w siłę i jednoczy partię.

Wolty Siemoniaka

Ale Schetyna jest mistrzem politycznego przetrwania. Intensywnie zwalczany przez Donalda Tuska pod koniec rządów PO, nie dał się zatopić. Teraz też nie myśli o politycznej emeryturze.

Choć formalnie nie startuje, to wspiera głównego konkurenta Budki — byłego ministra obrony Tomasza Siemoniaka. W swym długim politycznym życiu, Siemoniak dokonał już wielu wolt, ale związki ze Schetyną zrywał najrzadziej.

Mówi współpracownik Budki: — Prowadziliśmy przez ostatnie tygodnie intensywną kampanię wewnątrz PO. Przeciągnęliśmy na swą stronę wielu dawnych sojuszników Schetyny. Dziś Grzegorz jest bardzo samotny, a zatem jego kandydat na pewno nie wygra. Tyle że aby zwyciężyć w pierwszej turze, Budka musi dostać ponad połowę głosów. A z tym może być ciężko.

Jeśli Budka w sobotę nie wygra, to za dwa tygodnie będzie dogrywka. — To strata czasu, bo opóźnienie utrudni nam prowadzenie kampanii prezydenckiej — mówi wpływowy poseł PO. — Ale Grzegorz gra właśnie o drugą turę. Chce maksymalnie osłabić wynik Budki, żeby po przejęciu partii był słaby. Wtedy Schetyna będzie mógł walczyć o zachowanie swoich wpływów.

Co począć ze Schetyną?

Ludzie Budki rozważają różne warianty dogadania się ze Schetyną, jeśli dojdzie do drugiej tury. W najgorszym z ich punktu widzenia wariancie, Schetyna mógłby dostać posadę wiceszefa partii. — Oczywiście, jeśli byłby gotowy zawrzeć kompromis. Grzegorz ma jednak duży potencjał destrukcyjny. Jeśli się zdecyduje na wojnę, to także musimy być na to gotowi — twierdzi nasz rozmówca, sojusznik Budki.

Dla pozycji Budki, jeśli wygra, istotne będą jednak także relacje z Donaldem Tuskiem. Ojciec założyciel PO, po pięciu latach partyjnej ascezy na stanowiska szefa Rady Europejskiej w Brukseli, wraca do krajowej polityki. Choć formalnie został szefem międzynarodówki partii centroprawicowych, to coraz wyraźniej angażuje się w polskie sprawy. Według informacji Onetu, co prawda Tusk nie angażował się bezpośrednio w kampanię wyborczą wewnątrz PO, to jednak wysyłał jasne sygnały poparcia dla Budki. Spotkał się z nim nawet w tej sprawie.

Charakterystyczne jest to, że Budkę oficjalnie poparła była premier Ewa Kopacz, uważana za realizatorkę politycznych pragnień Tuska. Zresztą Budce udało się zdobyć poparcie większości członków zarządu PO, szefów regionów i innej partyjnej arystokracji. Siemoniak zebrał mniej takich wyrazów wsparcia. Poparł go prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, kojarzony ze Schetyną. Za Siemoniakiem jest także śląski konkurent Budki, były prezydent Gliwic, a dziś senator Koalicji Obywatelskiej Zygmunt Frankiewicz. Tyle że to poparcie symboliczne — Frankiewicz nie jest członkiem partii, a więc nie zagłosuje w wyborach.

Platforma się kurczy

Nawet jeśli Budka wygra w pierwszej turze, a Schetyna nie zacznie go od razu zwalczać, to wybory szefa partii i tak mogą się okazać wizerunkową porażką Platformy. Chodzi o topniejącą liczebność partyjnych szeregów. W czasach świetności — gdy szefem był Tusk, a partia rządziła krajem — na papierze Platforma liczyła ponad 40 tys. członków, zaś aktywnych działaczy było ok. 20 tys. Dla przykładu: w wyborach wewnętrznych w 2013 r. — gdy Tusk wygrał z Jarosławem Gowinem — zagłosowało 21,8 tys. osób.

Tym razem zanosi się na to, że głosujących będzie dramatycznie mniej — poniżej 10 tys. osób. Choć politycy PO psioczą na Schetynę, że rozpisał wybory w czasie ferii, to zimową kanikułą nie da się wszystkiego wytłumaczyć. Fakty są takie, że Platforma się kurczy, a wśród głosujących przeważać będzie partyjny aparat — posłowie, senatorowie, prezydenci, burmistrzowie i radni.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close