Trwa ciąg dalszy afer z udziałem Mariana Banasia, obecnego prezesa NIK. Po aferze z kamienicami, przyszła pora na aferę mieszkaniową. Polityk przez ponad dwa lata mieszkał w służbowym mieszkaniu, mimo, że posiadał własne lokum w Warszawie – zauważyli reporterzy radia RMF FM. Takie zachowanie – choć nie ma znamion łamania prawa – jest nieetyczne i nie przystoi osobom na wysokich stanowiskach w państwie.
Cztery lata temu Marian Banaś złożył oświadczenie, w którym poinformował, że nie ma swojego mieszkania w Warszawie. Otrzymał służbową kawalerkę. Wygód nie było. Niewielki metraż 35 mkw., do dyspozycji miał pokój, kuchnię i łazienkę. Nie płacił za wynajem, pokrywał tylko koszty czynszu i opłaty za media.
Ze służbowego mieszkania Marian Banaś korzystał do października tego roku. Ale w międzyczasie – w marcu 2017 roku – obecny szef NIK kupił mieszkanie na jednym ze strzeżonych warszawskich osiedli. W oświadczeniu majątkowym wpisał, że 40-metrowy lokal stanowi jego własność. Mieszkania służbowego nie oddał.
Zgodnie z przepisami lokal służbowy przyznaje się osobie, która nie ma mieszkania w stolicy. Nie jest uregulowana sytuacja, gdy urzędnik w trakcie trwania najmu kupi własne mieszkanie. Eksperci nie mają wątpliwości, że takie zachowanie zwłaszcza wśród urzędników wysokiego szczebla, jest nieetyczne.
– To kolejna gruba rysa na kryształowym wizerunku szefa Najwyższej Izby Kontroli – powiedziała Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego komentując informacje reporterów śledczych RMF FM dotyczące majątku Mariana Banasia. Jej zdaniem zachowanie urzędnika należy rozpatrywać z punktu widzenia etyki. – Taki urzędnik jak szef Krajowej Administracji Skarbowej czy minister finansów po kupnie lokalu powinien zwrócić mieszkanie – przekonuje. I dodaje: On powinien kierować się najwyższymi standardami. To niestety nie nastąpiło.
Źródło: se.pl