Otrzymaliśmy poruszającą wiadomość mailową od kobiety, która niesłusznie została oskarżona o kradzież w supermarkecie. Autorka listu zwierza się z nieprzyjemnych doświadczeń…
Wybrała się z dziećmi na zakupy, parę minut po wejściu oskarżyli ją o kradzież!
Kobieta przyznaje, że nie przepada chodzić na zakupy ze swoimi dziećmi. Niestety, w chwilach gdy nie jest w stanie zostawić ich z mężem, musi jednocześnie zapewnić opiekę dzieciom oraz zrobić zakupy. Podobnie było tym razem. Jej córki (5 i 2 lata) niespecjalnie lubią spędzać czas w supermarkecie. Matka opowiada, że przez lata wypracowała system, który zachęca jej straszą córkę do wyjścia do sklepu. Polega on na obiecaniu nagrody, którą dziecko otrzyma po zakupach. Jednak z młodszą trudno zastosować tą metodę u niego. Kobieta pisze:
Muszę się nieźle nagimnastykować, żeby nie krzyczała albo nie płakała od momentu wejścia do wyjścia.
Bułka niezgody
Matka relacjonuje, że podczas ostatnich zakupów jej młodsza córka zacząła narzekać. Aby zapobiec wybuchowi płaczu i w spokoju dotrwać do końca pobytu w sklepie, odruchowo podała jej bułkę.Dziewczynka od razu się rozpromieniła. Od tego momentu stała się spokojniejsza, ponieważ pochłonęło ją jedzenie bułki. Wtedy, niespodziewanie do kobiety podeszła jedna z pracownic sklepu. Przez cały czas obserwowała matkę i jej dzieci, a teraz zdecydowała się podjąć interwencję.
Stwierdził, że ich okradłam, bo bułka zaraz zniknie, a przecież za nią nie zapłaciłam. Rzuciła nawet zdaniem, że „Uczę dzieci kraść!”
Matka pomimo zdenerwowania, zaczęła tłumaczyć pracownicy, że przy kasie poinformuje, aby doliczono do jej rachunku dodatkową bułkę i zapłaci za nią. Kobiety zatrudnionej w hipermarkecie nie przekonała ta odpowiedź. Co więcej, stwierdziła, że nie wierzy, że kobieta przyzna się przy kasie i dlatego sama dopilnuje, aby wyegzekwowano należność. Podczas, gdy matka kontynuowała zakupy, pracownica cały czas podążała za nią, co jakiś czas napominając, że to kradzież. Gdy w końcu kobieta z dziećmi znalazła się przy kasie, Pani z działu pieczywa zapytała kasjerkę czy matka przyznała się, że jej córka zjadła bułkę. Ta potwierdziła, że bułka została doliczona do rachunku. Pracownica nie przeprosiła nawet, tylko bez słowa wróciła do pracy. Zbulwersowana klientka sklepu kończy swój list słowami:
Co się dzieje z tymi ludźmi… Najpierw traktują jak złodzieja, a później uszy po sobie. To jest skandal.
Z jednej strony trudno dziwić się, że pracownicy martwią się o „znikający” z półek towar. W końcu oni również mogą zostać posądzeni o kradzież produktów. Z drugiej strony, w opisanej sytuacji należałoby wykazać się większą elastycznością, a posądzanie matki dwójki dzieci o kradzież bułki jest niedorzeczne. A może jesteście zdania, że nie powinno się spożywać towaru za który się nie zapłaciło, bez względu na okoliczności?
Źródło: popularne.pl