Wiadomości

Art. 4 NATO – co oznacza? Krótki w treści, Polska już raz go użyła

Premier Mateusz Morawiecki oraz inni członkowie rządu coraz częściej zaznaczają potrzebę użycia art. 4 NATO w związku z sytuacją na granicy z Białorusią. Co to znaczy? Jakie konsekwencje może mieć użycie tego artykułu? Jak wygląda to w praktyce?

Art. 4 NATO - co oznacza? Krótki w treści, Polska już raz go użyła

Sytuacja na granicy z Białorusią eskaluje. Premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla państwowej Polskiej Agencji Prasowej mówił, że „sprawy zaszły za daleko”, a polskie władze „dyskutują z Łotwą i w szczególności z Litwą, czy nie uruchomić artykułu 4. NATO”. Co to oznacza?

Art. 4 NATO – o co właściwie chodzi?

Art. 4 NATO brzmi: „Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron” – czytamy.

Dlaczego do tej pory Polska nie poprosiła o użycie artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego? Wiceszef MSZ Marcin Przydacz podczas debaty na antenie TVN24 zwrócił uwagę, że w historii NATO artykuł ten został wykorzystany już sześciokrotnie.

– My oczywiście analizujemy cały czas możliwość wykorzystania art. 4, ale pamiętajmy, że po art. 4 jest tylko art. 5, czyli wezwanie sił sojuszniczych do wsparcia zbrojnego, a to może być również odczytane jako ewentualna eskalacja – powiedział. Mówił też, że aby użyć art. 4 NATO, wszyscy sojusznicy muszą być do tego przekonani. Oznacza to, że Polska musiałaby udowodnić, że nasza integralność terytorialna, niezależność lub bezpieczeństwo są naruszane, a instrumenty spoza NATO – zawiodły.

Art. 4 NATO. Co oznacza w praktyce?

– Art. 4. umożliwia zorganizowanie konsultacji międzyrządowych na poziomie przywódców państw albo wyznaczonych przez nich przedstawicieli. Czyli osób, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo stron. Ze strony USA – sekretarz obrony, ze strony Polski – szef MON. Na wyższym poziomie może to być polski premier. Możliwa jest również rozmowa na poziomie najwyższym, czyli rozmowa prezydenta Polski z prezydentem USA. To wymaga uzgodnienia – na jakim poziomie te konsultacje są prowadzone. One nie muszą doprowadzić do bezpośredniego spotkania, ale wymuszałyby rozmowę – tłumaczył Wirtualnej Polsce prof. Artur Nowak-Far, prawnik oraz były podsekretarz stanu w MSZ.

– Przesłanki przywołania art. 4 są takie, że nie ma bezpośredniej napaści, ale są poważne zagrożenia naruszenia integralności terytorialnej stron, ich niezależności politycznej lub bezpieczeństwa państwa. Można teoretycznie uznać, że jest zagrożone bezpieczeństwo państwa ze względu na zorganizowanie przez inne państwo naruszeń naszej granicy – wyjaśniał profesor Nowak-Far.

Użycie art. 4 NATO daje możliwość pilnego zwołania konsultacji przez państwo lub państwa, które czują się zagrożone. Nie chodzi jednak o sam fakt konsultacji, bo w końcu te i tak odbywają się regularnie. Po co więc używa się tego artykułu? Jak tłumaczył Wirtualnej Polsce dr Wojciech Lorenz chodzi o „wysłanie silnego politycznego sygnału, że zagrożone państwa mogą liczyć na wsparcie Sojuszu”. – Taki sygnał jest kierowany zarówno do własnego społeczeństwa, aby wzmocnić jego poczucie bezpieczeństwa, jak i do państwa, które stanowi zagrożenie, aby wzmocnić odstraszanie – dodał.

Art. 4 NATO. Czy Rosja może uznać jego użycie za prowokację?

Jak tłumaczył dr Lorenz, doktryna militarna Rosji stanowi, że ma ona obowiązek bronić Białorusi, a w przypadku zagrożenia sojusznika, rości sobie również prawo do kontrataku. Dlatego, jeśli w konflikt z Białorusią zaangażowane zostałoby państwo członkowskie NATO, mógłby on przenieść się na terytorium państwa członkowskiego.

– Dlatego musimy poważnie traktować możliwość sprowokowania konfliktu militarnego przez Białoruś. Wtedy Putin mógłby narzucić przekaz, że Polska, a szerzej – NATO – stanowi zagrożenie dla Białorusi. I wtedy Rosja może stwierdzić, że udziela pomocy Białorusi i mamy konflikt NATO-Rosja – tłumaczył.

Użycie art. 4 NATO przez Polskę. Jak wyglądało w praktyce?

Artykuł 4 NATO został raz wykorzystany przez Polskę w 2014 roku w związku z agresją Rosji, czyli najazdem tzw. zielonych ludzików na teren Ukrainy – tłumaczył na antenie Polsat News dr hab. Artur Kozłowski, ekspert ds. międzynarodowych, dziekan Wydziału Ekonomii i Zarządzania WSB. Mowa o aneksji Krymu przez Rosję i konflikcie na wschodzie Ukrainy (wojna w Donbasie).

Jak wyglądało wówczas użycie art. 4 NATO? – Rosja, anektując Krym, złamała fundamentalne zasady, na jakich opiera się bezpieczeństwo międzynarodowe, czyli nienaruszalność granic. Eskalowała też napięcia przy granicach NATO i UE poprzez prowokacyjne działania sił zbrojnych. Sojusznicy rozmieścili wtedy na terytorium Polski niewielkie siły, które nie mogły stanowić zagrożenia dla Rosji, ale wzmacniały nasze poczucie bezpieczeństwa – tłumaczył Wirtualnej Polsce Lorenz.

– Co ważniejsze, był to początek długofalowego procesu adaptacji NATO do zagrożenia ze strony Rosji. Wiele już zrobiono, aby wzmocnić zdolność do obrony państw wschodniej flanki. Adaptacja wciąż trwa, a jej elementem będzie przyjęcie nowej strategii Sojuszu w połowie przyszłego roku – dodał dr Wojciech Lorenz.

Źródło: gazeta.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close