Politycy PiS nie potwierdzają oficjalnie, że planują zmiany w ordynacji wyborczej, jednak przyznają, że rozmowy w tej sprawie trwają. Na przeszkodzie może stanąć prezydent Andrzej Duda.
Kilka dni temu pojawiały się w mediach doniesienia, że Prawo i Sprawiedliwość zamierza zmienić ordynację wyborczą do parlamentu. Oficjalnie żadne propozycje nie zostały przedstawione, ale politycy obozu rządzącego nie ucinają też jednoznacznie spekulacji. Lider Republikanów Adam Bielan przyznał kilka dni temu na antenie Polsat News, że temat leży na stole, ale żadne decyzje w tej kwestii nie zapadły. – Rozmawiamy o tym, ale to nie jest temat numer jeden w tej chwili – powiedział europoseł.
PiS zmieni ordynację wyborczą?
Ze strony partii rządzącej nie padły jednak na razie żadne konkrety. Jak wskazuje Wirtualna Polska, zmiany mogą polegać na wprowadzeniu trójmandatowych okręgów do Senatu w miejsce jednomandatowych. Natomiast w przypadku Sejmu PiS chciałoby zwiększyć liczbę okręgów wyborczych z 41 do 100. W takim układzie w części okręgów wybierano by jednego posła, a w części – kilku. W ten sposób w przypadku Senatu PiS rozbiłby pakt opozycyjny, a w przypadku Sejmu zmarginalizował małe ugrupowania i zwiększył swoje szanse na mandaty.
Pałac Prezydencki sceptyczny
Na drodze do wprowadzenia zmian może jednak pojawić się przeszkoda. Wirtualna Polska donosi, że plany PiS mogłyby rozbić się o weto Andrzeja Dudy. Według portalu, „Pałac Prezydencki z dystansem obserwuje toczące się dyskusje o ordynacji”. „Prezydent gmeraniu w ordynacji wyłącznie z powodu polepszenia interesu tej czy innej partii zawsze będzie przeciwny” – powiedziało źródło portalu z otoczenia Andrzeja Dudy.
Wirtualna Polska przypomina, że w 2018 r. prezydent zawetował już forsowaną przez PiS próbę nowelizacji Kodeksu wyborczego, która miała wprowadzić zmiany w ordynacji do Parlamentu Europejskiego. Andrzej Duda mówił wówczas, że „w absolutnie zbyt daleko idący sposób odbiega ona od zasady proporcjonalności w wyborach”, w wyniku czego „szanse na uzyskanie poważnej reprezentacji w Parlamencie Europejskim miałyby tylko dwa ugrupowania”.
Prof. Flis dla „Wprost”: Efekt końcowy może okazać się marginalny
Na pojawiające się w mediach doniesienia sceptycznie patrzy prof. Jarosław Flis, ekspert ds. systemów wyborczych z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Te pomysły, które się pojawiają w przestrzeni medialnej, według mnie mogą się skończyć tak, że Zjednoczona Prawica prędzej zrobi sobie krzywdę niż poprawi swoją sytuację – powiedział w rozmowie z „Wprost”. Jego zdaniem „takie pomysły są napędzane chciejstwem”. – Ktoś się napali na jakieś rozwiązanie, wymyśli sobie, że będzie genialne, a nie bierze pod uwagę, iż przy zmianie ordynacji trzeba zgrać interesy partii z interesami kandydatów i ze sposobem reakcji wyborców. Efekt końcowy tej niezwykle skomplikowanej zmiany może się okazać marginalny – wskazał prof. Flis.
Źródło: wprost.pl