Agata Kornhauser-Duda po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich wytłumaczyła, dlaczego przez pięć lat nie zabierała głosu. Stwierdziła, że był to jej „milczący protest przeciwko manipulacjom i kłamstwom, które występują w mediach”. Poprosiła też, by „w ramach tolerancji” uszanować jej decyzję. – „Pierwsza”, czyli najważniejsza, ale jednocześnie ta, która daje przykład, prowadzi innych. „Dama”, czyli ta, która ma klasę, jest dystyngowana, zadbana. Agata Kornhauser-Duda wizerunkowo stawia na bycie damą – komentuje w rozmowie z Onetem dr Milena Drzewiecka z SWPS.
- – W przypadku Agaty Dudy, z zawodu nauczycielki, szczególnie przykre było jej milczenie w czasie strajku nauczycieli i ataków na tę grupę zawodową ze strony władzy – uważa Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy
- Pierwszej damy broni aktorka i posłanka PiS Dominika Chorosińska: – Powinna angażować się w promocję działań o charakterze charytatywnym, kulturalnym i społecznym. Ale szanuję to, że robi to z dala od kamer. Czyny mówią więcej niż słowa
- Karolina Olejak z Klubu Jagiellońskiego: – Zmuszanie pierwszej damy do prowadzenia własnej, aktywnej polityki jest antyfeministyczne
- Do słów Agaty Dudy nie chce odnosić się była pierwsza dama Jolanta Kwaśniewska. – Pozwolą państwo, że pozostawię tę kwestię bez komentarza. Może lepiej, żeby swoje opinie przedstawiali w tym przypadku inni obserwatorzy życia politycznego w Polsce – mówi
Pomysł Agaty Dudy na realizowanie się w roli Pierwszej Damy bardzo przypomina to, co robiły jej poprzedniczki, jednak z jednym wyjątkiem: żona obecnego prezydenta w ogóle nie wypowiada się publicznie. W ciągu minionych lat nie zabierała głosu ani w sprawach bieżącej polityki, ani wtedy, gdy trwały dyskusje na tematy światopoglądowe, czy związane z prawami kobiet.
To swoją drogą różni ją m.in. od Marii Kaczyńskiej, która choć była żoną prezydenta pochodzącego z obozu Prawa i Sprawiedliwości, to publicznie zabierała głos nawet wtedy, gdy jej opinie były dla PiS niewygodne.
Tak stało się w 2007 r., gdy zasłynęła wyraźnym sprzeciwem wobec zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych, a do Pałacu Prezydenckiego zaprosiła przedstawicielki ruchu feministycznego. Naraziła się wtedy zresztą na obraźliwe słowa o. Tadeusza Rydzyka. Szef Radia Maryja nazwał wówczas Pierwszą Damę „czarownicą”. – Trzeba dobro oddzielić od zła. Szambo od perfumerii. Pani prezydentowa z taką eutanazją? Ty czarownico! Ja ci dam! – mówił wtedy o. Rydzyk. – Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza – zwrócił się do Marii Kaczyńskiej.
Agata Duda swoją rolę widzi inaczej. Na tematy polityczne i światopoglądowe się nie wypowiada, trudno więc powiedzieć, jakie sama ma poglądy. W niedzielę oznajmiła, że z ludźmi woli rozmawiać bezpośrednio, a nie za pośrednictwem mediów czy publicznych przemówień.
Powód? Brak zaufania do mediów, które „manipulują, dezinformują i kłamią”. – Myślę, że państwo nie zdają sobie sprawy, jak bardzo media manipulują – opowiadała zgromadzonej na wieczorze wyborczym męża publiczności. – Niektórzy mówili nam, że osoby publiczne muszą się z tym liczyć, ale to jest nieprawda i ja nie daję na to zgody – wytłumaczyła.
Wygląda więc na to, że była to ostatnia publiczna wypowiedź Pierwszej Damy.
Dr Milena Drzewiecka: Agata Duda wizerunkowo stawia na bycie damą
Dr Milena Drzewiecka z Uniwersytetu SWPS w Warszawie zajmuje się psychologią wizerunku i od lat przygląda się polskiej scenie politycznej. Gdy pytamy ją o rolę, jaką powinna odgrywać Pierwsza Dama, zaczyna od samo narzucających się skojarzeń. – Pierwsza, czyli najważniejsza, ale jednocześnie ta, która daje przykład, prowadzi innych. Dama, czyli ta, która ma klasę, jest dystyngowana, zadbana. Agata Kornhauser-Duda wizerunkowo stawia właśnie na bycie damą – tłumaczy dr Drzewiecka.
Jej zdaniem, Agata Duda przez pięć lat publicznie nie zdradziła ambicji bycia liderką w jakiejkolwiek sprawie. Teoretycznie – jak mówi wykładowczyni SWPS – nie ma takiego obowiązku. Praktycznie, pełnienie tej roli w XXI wieku, który – choćby w dobie mediów społecznościowych – skraca dystans i ułatwia zasięgi, sprzyja aktywności i promowaniu pozytywnych postaw.
Jako punkt odniesienia wskazuje Michelle Obamę. Żona byłego prezydenta USA swoją przestrzeń wpływu odnalazła poprzez działania np. na rzecz zdrowego stylu życia czy aktywności kobiet. – Ale w tym samym XXI wieku jej następczyni, Melania Trump, wybrała zupełnie inną drogę – przyznaje dr Drzewiecka. – Według mnie Agata Duda utrzyma swój dotychczasowy styl i sposób bycia podczas drugiej kadencji męża – uważa.
Karolina Olejak, wydawca i szefowa działu „Architektura społeczna” na portalu opinii Klubu Jagiellońskiego, zwraca uwagę, że praca pierwszej damy to trudne zadanie, a żeby przekonać się o tym, wystarczy spojrzeć na stronę internetową Prezydenta RP. W zakładce poświęconej pierwszej damie niemal codziennie pojawia się wpis o prowadzonych przez nią aktywnościach. Olejak przypomina, że Agata Kornhauser-Duda w ciągu ostatniej kadencji objęła patronatem ponad 300 inicjatyw, wzięła udział w prawie 600 wizytach w kraju i za granicą, i odbyła spotkanie z ponad 50 tys. osób.
Radość podczas wieczoru wyborczego Andrzeja Dudy
– Nie pobierała w tym czasie pensji i nie była ubezpieczona – mówi Karolina Olejak. – Ta kwestia powinna zostać rozwiązana ponad politycznymi podziałami. Aktywność Agaty Kornhauser-Dudy nie odbiegała zasadniczo od jej poprzedniczek. Wszystkie skupiały się głównie na obowiązkach reprezentacyjnych, a ich dodatkowa aktywność koncentrowały na akcjach charytatywnych i nie ma w tym nic złego. To również bardzo istotne zadania zwłaszcza z perspektywy osób, które mogły zaprosić je do swoich ośrodków czy domów – mówi.
– Widocznie pierwsze damy, które pełniły tę funkcję dotychczas, właśnie te sprawy uznawały za kluczowe. Powinniśmy zostawić im do tego prawo, nie umniejszając wartości roli opiekuńczo-charytatywnej, którą wybrały – dodaje.
Dominika Chorosińska: lepsze czyny niż słowa
Jak na działania Agaty Dudy patrzą kobiety związane z obozem władzy? Aktorka i posłanka Dominika Chorosińska prosi, by uszanować styl sprawowania funkcji przez pierwszą damę i jej decyzję o braku publicznych wystąpień. – Ja nie tylko szanuję jej decyzję, ale i rozumiem jej motywację. Doceniam to, co robiła przez ostatnie pięć lat prezydentury męża. Wbrew medialnym doniesieniom, był to czas bardzo aktywny – przekonuje Chorosińska.
Wspomina, że sama miała okazję być świadkiem jednego spotkania Agaty Dudy z chorymi dziećmi i ich rodzicami i „była wówczas pod wrażeniem ciepła, serdeczności i nieudawanej troski”. – Pierwsza dama powinna po prostu angażować się w promocję działań o charakterze charytatywnym, kulturalnym i społecznym. Ale szanuję to, że robi to z dala od kamer. Czyny mówią więcej niż słowa – ucina posłanka.
Większy problem z argumentacją Pierwszej Damy ma dr Milena Drzewiecka. – Milczenie jako protest? Jeśli milczenie ma być protestem, to dlaczego trzeba o nim mówić? – pyta retorycznie.
I przypomina, że w psychologii znane jest pojęcie dysonansu podecyzyjnego, czyli wątpliwości i poczucia niespójności, jakie odczuwamy już po podjętej decyzji. – Jak słuchałam pierwszej damy, to zastanawiałam się, czy bardziej tłumaczy się z publicznego milczenia przed wyborcami, mediami, czy przed samą sobą? Widziałam wcześniej dobre nagrania Agaty Dudy opanowanej i uśmiechniętej. Ale Agata Duda z wieczoru wyborczego sprawia wrażenie zdenerwowanej: spuszcza wzrok (zerkając na kartkę?), podnosi głos, łapie za mikrofony, a potem unosi dłonie w geście pouczania. Pouczanie mediów i wywoływanie konkretnych dziennikarzy „do tablicy” to nie jest strategia na budowanie relacji – uważa psycholog.
Dziemianowicz-Bąk: nasze oczekiwania są na razie tylko pobożnymi życzeniami
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Lewicy, którą w 2016 roku magazyn „Foreign Policy” umieścił na prestiżowej liście „Top 100 Global Thinkers” przypomina, że o ile funkcja Pierwszej Damy daje wiele możliwości zaangażowania, to wciąż nie jest to uregulowane wystarczająco, by mówić o spełnionych lub niespełnionych przez Pierwsze Damy obowiązkach.
– Osobiście wolałabym, żeby małżonka prezydenta skorzystała z przestrzeni w debacie publicznej – mówi posłanka. – W przypadku Agaty Dudy, z zawodu nauczycielki, szczególnie przykre było jej milczenie w czasie strajku nauczycieli i ataków na tę grupę zawodową ze strony władzy. Ale tak długo, jak długo nie uregulujemy stanowiska Pierwszej Damy (lub Pierwszego Dżentelmena), nie określimy obowiązków, nie zapewnimy wynagrodzenia za oczekiwaną pracę albo choćby oskładkowania jej i wliczenia do emerytury, tak długo nasze oczekiwania wobec małżonka lub małżonki Prezydenta będą wyłącznie życzeniami – przekonuje Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Czy Pierwsza Dama powinna publicznie zabierać głos? Zdaniem Karoliny Olejak zmuszanie jej do tego byłoby działaniem antyfeministycznym.
Podobnie jak Dziemianowicz-Bąk, zwraca uwagę, że status Pierwszej Damy do dziś pozostaje nieuregulowany. – To zbiór, często sprzecznych ze sobą, oczekiwań od osoby pełniącej tę funkcję. Jeśli wyjmiemy ją z bieżącego sporu politycznego to założenie, że kobieta powinna angażować się w tematy, którymi zajmuje się jej mąż tylko ze względu na zawarty z nim związek, wzbudziłoby oburzenie większości z nas – uważa Karolina Olejak.
Jednak – jak przyznaje – wystarczy, że przeniesiemy tę sytuacje w kontekst konkretnej prezydenckiej pary i sprawa przestaje być tak oczywista. – Tak też stało się w przypadku pełnienia funkcji pierwszej damy przez Agatę Kornhauser-Dudę, wobec której zarówno w czasie całej kadencji, jak i samej kampanii wielokrotnie podnoszono zarzut milczenia w najważniejszych dla Polski sprawach. Ostatecznie oczywiste jest, że intencją komentatorów zarówno po jednej, jak i drugiej stronie było wzmocnienie własnego przekazu. Jasne opowiedzenie się za lub przeciwko działaniom męża, a nie o jej własną, podmiotową aktywność – tłumaczy przedstawicielka Klubu Jagiellońskiego.
Jej zdaniem, postrzeganie funkcji pierwszej damy jako szansy na promowanie zaangażowania kobiet w politykę, nie jest trafne. – Bo po pierwsze warto robić to poprzez przykład kobiet, które podjęły własną decyzję o takim zaangażowaniu. Po drugie tych, które będą to robiły nie z pozycji żon mężów, pełniących państwowe funkcje, ale tych, które same wybrały taką ścieżkę kariery – podsumowuje.
Źródło: onet.pl