Nikt nie jest w stanie zrozumieć postępowania rodziców chłopca z Ukrainy, który przez skrajną nieodpowiedzialność dorosłych musiał znosić ból, jaki trudno jest nam sobie wyobrazić. Na szczęście teraz chłopiec ma się już dobrze, ale to tylko dzięki reakcji sąsiada…
W 2011 roku w mieście Mukaczewo na zachodzie Ukrainy doszło do poważnego w skutkach pożaru, który zniszczył całą ulicę i usytuowane przy niej mieszkania. O dziwo, nie było ofiar, a przynajmniej tak wszyscy myśleli…
Mniej więcej rok po tym zdarzeniu opieka społeczna dostała telefon od sąsiada pewnej rodziny. Powiedział, że 7-letni chłopiec, którego właśnie widział na ulicy, potrzebuje natychmiastowej pomocy medycznej.
Pracownicy na szczęście nie zignorowali tego telefonu. Wraz z policją przyjechali na miejsce i nie mogli uwierzyć w to, w jakim stanie znajdował się 7-latek! Miał liczne poparzenia, które były zainfekowane. Przykrywały je kawałki brudnych szmatek.
Okazało się, że chłopiec ucierpiał w pożarze, ale jego rodzice nie zabrali go do szpitala! Ihor Lakatosh doznał poparzeń 30% powierzchni ciała, nigdy nie dostał profesjonalnej pomocy i znosił niewyobrażalny ból. Spędził w łóżku kilka miesięcy nie mogąc się poruszać, co z kolei zdeformowało mu kręgosłup. To, że chłopiec przeżył, to cud! A potem stał się jeszcze inny cud, o którym przeczytacie na następnej stronie.
Źródło: podaj.to