3-letnie dziecko przeżyło w rodzinnym domu prawdziwy koszmar. Opieka społeczna już kilka lat temu wiedziała, że Hania ma obrażenia na ciele, a mimo to pracownicy nie zareagowali. Dziecko ostatecznie zmarło. Sprawa dziewczynki wstrząsnęła całą Polską. Podczas śledztwa wykazano wiele nieprawidłowości.
Po śmierci dziecka wykazano rażące nieprawidłowości w pracy opieki społecznej. 3-letnia Hania z Kłodzka miała być ofiarą przemocy domowej od wielu lat. Pierwsze niepokojące sygnały pracownicy widzieli już w 2018 roku. Wciąż jednak nikt nie poniósł konsekwencji.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Radio ZET w Kłodzku 3-letnie dziecko zmarło z powodu wielonarządowych urazów. Dziewczynka podlegała opiece społecznej, a mimo to rodzice nadal się nad nią znęcali. Miasto postanowiło przeprowadzić kontrolę ośrodka, które wykazało nieprawidłowości.
W Kłodzku zmarło 3-letnie dziecko – było ofiarą przemocy domowej
W raporcie, który sporządzono podczas kontroli ośrodka w Kłodzku po śmierci 3-letniego dziecka, przeważa hasło „brak rzetelności”. Być może gdyby pracownicy opieki społecznej zareagowali wcześniej, mała Hania dzisiaj by była.
Z relacji reporterki Radia ZET wynika, że już w 2018 roku opieka społeczna zauważyła siniaki na ciele 3-latki. Asystent jednak nie podjął żadnych konkretnych działań, ograniczając się jedynie do rozmowy z rodzicami.
O niepokojących sygnałach nie dowiedzieli się także przełożeni, ponieważ asystent nie przedstawił im dowodów. Podczas kontroli miasto wykazało kilka takich przypadków.
W trakcie śledztwa udowodniono, że matka 3-letniej Hani wielokrotnie była proszona o to, by zabrać dziecko do lekarza. Jak się okazało, kobieta jednak nie udała się na wizytę z dziewczynką.
Zdaniem asystent jednak w domu Hani nie miały miejsca zaniedbania opiekuńcze. Historia dziecka natomiast zakończyła się tragicznie.
Wciąż brak konsekwencji po śmierci dziecka
Według reportażu opracowanego przez Radio ZET po śmierci dziecka pracownicy opieki społecznej nadal nie ponieśli konsekwencji wynikających z nierzetelnej pracy.
Urzędnicy miasta nadal zastanawiają się, jak to możliwe, że dziecko, które zmarło w wyniku wielonarządowych urazów, nie zostało wcześniej odebrane rodzicom.
Jak donosi Radio ZET, urząd miasta ma podjąć ewentualne konsekwencje wobec pracowników pomocy społecznej do końca obecnego miesiąca. Nie poinformowano, czy rodzicom przedstawiono zarzuty.
Źródło: goniec.pl