38-letnia Polka zaszczepiła się przeciw koronawirusowi jako jedna z pierwszych osób na całym świecie. 38-letnia Aleksandra Ostańska mieszka w Wielkiej Brytanii, gdzie pracuje w ochronie zdrowia, zajmując się pacjentami, którzy są nieuleczalnie chorzy. W rozmowie z „Faktem” zdradziła, jak się czuje po zabiegu oraz czy pojawiły się u niej jakiekolwiek niepożądane reakcje.
38-letnia Polka mieszka w Wielkiej Brytanii już od pięciu lat. Jak poinformował „Fakt” osiadła w hrabstwie Sussex, które zlokalizowane jest 60 kilometrów od Londynu. Swoje wykształcenie zakończyła z tytułem biologa, a obecnie pracuje pomagając pielęgniarkom w ośrodku dla osób nieuleczalnie chorych.
Polka jako jedna z pierwszych osób na świecie zaszczepiła się przeciw koronawirusowi. Czy odczuwa jakieś niepożądane skutki?
W czasach epidemii koronawirusa trwającej na całym świecie, medycy bez wątpienia znajdują się na pierwszej linii frontu. To jeden z zawodów, w których ryzyko ewentualnego zakażenia jest największe. Jak nietrudno zgadnąć, Aleksandra przeszła już Covid-19. Zaraziła się od jednego z pacjentów już w kwietniu. Wówczas przeszła chorobę bardzo źle. Szczepionka jest dla niej szansą na uniknięcie tego trudnego doświadczenia po raz kolejny.
– Zaszczepiłam się między innymi dlatego, że ja źle COVID przechodziłam. To było w kwietniu. Byłam wyłączona z życia prawie na sześć tygodni. Nie byłam w szpitalu tylko dlatego, że bardzo się bałam, że już z niego nie wyjdę. Kiedy ja chorowałam w Wielkiej Brytanii umierało 800-900 osób dziennie- wyznała Aleksandra Ostańska w rozmowie z „Faktem”.
Polka przyznaje, że czas choroby przyniósł jej mnóstwo strachu. Obawiała się, że jeśli trafi do szpitala, nie uda się jej już z niego wrócić. Dodatkowo, wszyscy jej bliscy mieszkają w Polsce, więc kontakt z nimi byłby utrudniony. Rodzina robiła wszystko, aby pomóc pani Aleksandrze. Przysyłano jej leki z Polski, a jej kuzynka była przez cały czas w kontakcie z lekarzem.
Kobieta przyznała, że objawy związane z przejściem koronawirusa oraz ogromny stres sprawiły, że nie była w stanie spać. Obserwowała również swoje ciało, aby w przypadku znacznego pogorszenia stanu zdrowia, natychmiast zadzwonić po karetkę pogotowia. Straszne chwile, które przeżyła oraz strach o własne życie sprawiły, że bez najmniejszego wahania zaszczepiła się w pierwszym możliwy terminie, czyli 8 grudnia.
– Nastroje dotyczące szczepionki w Wielkiej Brytanii są zupełnie inne niż w Polsce. Pracuję w ochronie zdrowia. Bardzo nas zachęcano, żeby zaszczepić się nie tylko teraz na COVID, ale także wcześniej na grypę. To była szczepionka bezpłatna, finansowana przez brytyjski rząd. Pracownicy ochrony zdrowia byli pierwsza grupą, która została wytypowana do szczepienia, ponieważ są najbardziej narażeni na zakażenie – opowiadała rozmówczyni „Faktu”.
Polka wybrała się na szczepieni razem z innymi znajomymi z pracy. Na początku dostała kartę informacyjną na temat preparatu firmy Pfizer, krótki formularz, a następnie każdy z pacjentów poddał się szczegółowemu wywiadowi u lekarza. Choć kobieta stale przyjmuje leki z powodu dolegliwości wątroby, nie miało to wpływu na możliwość przyjęcia szczepionki. Lekarz zapytał ją również o planowanie ciąży, ponieważ staranie się o dziecko jest możliwe dopiero na dwa miesiące po przyjęciu preparatu. Jak się czuła po przyjęciu leku?
– Było takie ogólne rozbicie, lekkie objawy grypopochodne, miałam wrażenie, że mam gorączkę, ale żadnej temperatury nie miałam. Na drugi dzień po podaniu miałam ból głowy, miejsce ukłucia przez dwa dni było bardzo tkliwe. Wokół niego była czerwona obwódka wielkości monety 5-złotowej. W tej chwili już jest dobrze. Ramię delikatnie pobolewa, ale ja już nie odczuwam żadnego dyskomfortu. Lekarz polecał, żeby na takie objawy brać paracetamol. Brałam, ale ze względu na to, że ja pracowałam przez cały czas- opowiedziała pani Aleksandra. Kolejna dawka szczepionki czeka ją 29 grudnia. Kobieta przekazała także kilka słów osobom, które są nastawione negatywnie wobec tego zabiegu.
– Powinni słuchać lekarzy, polegać na nauce. Ta szczepionka przeszła wszystkie fazy badań klinicznych. Podano ją 44 tysiącom ochotników. Jeśli ktoś dba o swoje zdrowie to powinien się zaszczepić. Po to jest ta szczepionka, żeby się uchronić. Proszę, by śledzić doniesienia z Wielkiej Brytanii, może to ludzi przekona – przekazała. Polka, która jest biologiem, szczerze wierzy w to, że szczepionka pomoże nam pokonać epidemię. Ma również nadzieję, że dzięki niej sama po raz kolejny nie będzie musiała przechodzić ponownie koszmaru, jaki spotkał ją w kwietniu.
Źródło: pikio.pl