Pod koniec 2021 roku Urszula niespodziewanie straciła swojego męża Stanisława Zybowskiego. Chwilę wcześniej para ukończyła budowę swojego domu, w którym znajdowało się także studio nagraniowe. Po śmierci ukochanego piosenkarki zaczęły się tam dziać dziwne rzeczy, a współpracujący z nią muzycy bali się wchodzić do jej domu.
Urszula poznała Stanisława Zybowskiego w 1985 roku, a w 1992 roku sformalizowali swój wieloletni związek. Para doczekała się wspólnie jednego syna, Piotra, który w dorosłym życiu także zajął się muzyką.
Urszula i Zybowski spędzili kilka lat w Stanach Zjednoczonych, a następnie powrócili do Polski i osiedlili się na stałe w Józefowie pod Otwockiem. W swoim domu urządzili także własne studio nagraniowe, jednak ukochany piosenkarki nie zdążył się nim nacieszyć. Stanisław Zybowski przegrał walkę z nowotworem wątroby i niespodziewanie odszedł 22 listopada 2001 roku.
Po śmierci ukochanego Urszuli w jej domu miały zacząć dziać się dziwne rzeczy
Wokalistka bardzo przeżyła śmierć ukochanego, jednak szybko znalazła pocieszenie w ramionach swojego menadżera, Tomasza Kujawskiego. Niedługo na rynku ukaże się biografia Urszuli, która podzieliła się z fanami kulisami swojego życia i twórczości. Gwiazda wyznała w książce, że po śmierci jej męża w ich domu zaczęły dziać się dziwne rzeczy.
O niepokojącym zdarzeniu, które miało miejsce po śmierci Zybowskiego, opowiedział na łamach biografii Urszuli Sławomir Kosiński, który obecnie jest gitarzystą jej zespołu. Jak wspomniał muzyk, w czasie jednej z prób w domowym studiu nagraniowym gwiazdy, spadła mu na głowę gitara.
– Jak oni się wtedy przestraszyli! Nie tylko „Kosa”, wszyscy! „Boże kochany, to jakiś znak od niego?”, zastanawiali się. Jeśli tak, co oznacza? Jest okej? Staszek posłuchał, jak „Kosa” gra na gitarze i go namaścił? Czy kazał im wszystkim spadać? Pamiętam, że zbili się w taką grupkę, siedzieli blisko siebie, nieswojo się czuli. Zresztą długo nie mogli się tu odnaleźć – przyznała w swojej biografii Urszula, a jej słowa zacytował na swoich łamach serwis fakt.pl.
Po czasie wszystko wróciło do normy
Zarówno Urszula, jak i członkowie jej zespołu długo zastanawiali się, co oznaczają znaki, które rzekomo miał im wysyłać Stanisław Zybowski. Z czasem jednak niepokojące wydarzenia ustały, a współpracujący z piosenkarką artyści oswoili się z jej domem i studiem, które stworzyła wraz ze swoim zmarłym ukochanym.
– Teraz, jak ci o tym opowiadam, przygotowuję z zespołem reedycję starych płyt, do których dokładamy ślady Stasia, te solówki gitarowe i riffy. Chłopaki grają, grają, zgrywają się, a nagle któryś rzuca: 'Nie no, nie możemy tak zagrać, przecież Staszek by się wk***ł’. Jak oni się starają! Wiem, że też czują respekt i mają szacunek – wyznała w książce Urszula.
Źródło: goniec.pl
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…
Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…
Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…
Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…
Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…
Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…
Leave a Comment