Ewa Minge twierdzi, że wstawiła zdjęcie bez retuszu. Fani: „czy ona myśli, że jesteśmy ślepi”

Ewa Minge swego czasu była znana z tego, że lubiła mocno ingerować w swoje naturalne piękno. Ostatnio jednak nieco zmieniła zdanie w kwestii urody i stawia na to, jak wygląda naprawdę. Na Instagrama wrzuciła właśnie zdjęcie bez makijażu i retuszu. A przynajmniej tak twierdzi.

W sekcji komentarzy pojawiły się bowiem odpowiedzi, które sugerują, że projektantka kłamie, bo przecież jest pomalowana.

Ewa Minge bez makijażu?

Wspomniany wyżej wpis Ewy Minge jest tak naprawdę dosyć intymny. Projektantka wyznaje w nim bowiem, że dotychczas musiała wręcz kryć się za makijażem. Jak sama twierdzi, był on dla niej niczym kamuflaż. Teraz już nie musi tego robić i jak wyjawiła, głównie dzięki doktor Annie Płatkowskiej, która specjalizuje się w medycynie estetycznej i dermatologii. Można sądzić, że to właśnie ona zadbała o cerę i wygląd projektantki.

Na dowód efektów jej pracy Ewa Minge zamieściła swoje zdjęcia. Gwiazda rzekomo nie ma na nich makijażu. Dodała także, że do zrobienia fotek nie były jej nawet potrzebne różne filtry w telefonie. Nie wszyscy obserwujący są jednak przekonani, że taka jest prawda. W sekcji komentarzy można znaleźć głosy, według których projektantka wcale nie jest taka naturalna.

– Czy na pewno naturalna? Oj, chyba nie — stwierdza jedna z internautek.

– To które ze zdjęć jest bez makijażu? Żeby było fair, powinna jeszcze zdjąć perukę — docina kolejna użytkowniczka.

– Czy ona myśli, że jesteśmy ślepi? Przecież ma makijaż permanentny — zauważa inna komentująca.

Warto jednak zaznaczyć, że znalazło się też wiele życzliwych osób, które nie dopatrywały się kłamstwa projektantki, a chwaliły ją za odpowiednie podejście do życia, a także za jej urodę. Nie brakowało także użytkowników, którzy przyznali, że poczuli się postem Minge wręcz zainspirowani.

– Jak pięknie Pani Ewa wygląda na tym zdjęciu — brzmi jeden z pochwalnych komentarzy.

– Co za powiew świeżości pośród wyprasowanych nimf — zachwyca się inna fanka.

Źródło: lelum.pl