Kiedy policjanci zostali wezwani do domu jednego z funkcjonariuszy policji w Nowym Jorku, dokonali strasznego odkrycia. Znaleźli 8-letniego chłopca, który był w ciężkim stanie.
Michael Valva powiedział policjantom że jego syn Thomas upadł na podjazd i stracił przytomność. Tymczasem policjanci mieli odkryć coś zupełnie innego.
Michael przeprowadzał resuscytację swojemu synowi, gdy w zimny styczniowy poranek, funkcjonariusze przybyli do domu na Long Island.
Temperatura w garażu wynosiła 19 stopni na minusie
8-letniego chłopca służby zabrały do szpitala. Tam lekarze uznali go za zmarłego. Temperatura jego ciała wskazywała 24,4 stopnia Celsjusza, gdzie za prawidłową przyjmuje się 36,6 stopnia.
„Thomas Valva był zmuszony do przebywania w nieogrzanym garażu, gdy w ciągu nocy temperatura na zewnątrz wynosiła minus 19 stopni” – oświadczył na konferencji prasowej, komisarz policji hrabstwa Suffolk, Geraldine Hart.
Lekarz sądowy stwierdził, że hipotermia była głównym czynnikiem, który przyczynił się do śmierci Thomasa – oświadczył komisarz, jak informowało The Washington Post.
Zgodnie z treścią artykułu, Hart powiedział, że śledczy ustalili również, iż powstałe obrażenia twarzy i głowy chłopca, były sprzeczne z tym co przekazał policji w Suffolk ojciec zmarłego.
W domu, w którym mieszkał Thomas, była jeszcze oprócz niego piątka dzieci. Jego 6-letni i 10-letni brat oraz córki narzeczonej ojca, jedna 6-letnia i bliźniaczki w wieku 11 lat.
To nie koniec śledztwa
Jak ma to miejsce w szczególnych przypadkach, dzieci zabrano z domu i umieszczono je w bezpiecznym miejscu – powiedział komisarz.
„Nadal badamy zakres nadużyć i czy objęły one też pozostałe dzieci” – powiedział Hart. „Te aresztowania to nie koniec śledztwa”.
Policja hrabstwa Suffolk oskarżyła ojca chłopca, Valvę, lat 40, i jego narzeczoną, Angelę Pollinę, lat 42, o morderstwo drugiego stopnia. Zarzuciła im też bezpośredni udział w sytuacji, która przyczyniła się do śmierci chłopca – dodał Hart.
Źródło: newsner.com