W budynku nieczynnego od kilku miesięcy zakładu pogrzebowego w Detroit w Stanach Zjednoczonych znaleziono rozkładające się zwłoki 11 niemowląt. Lokalna policja wyjaśnia sprawę.
Na policję w Detroit trafił anonimowy list, którego nadawca poinformował o zwłokach dzieci ukrytych w budynku nieczynnego zakładu pogrzebowego.
Na miejscu okazało się, że w przegrodzie między pierwszym a drugim piętrem znajdowało 11 rozkładających się zwłok niemowląt. Dziewięć z nich było umieszczonych w kartonowym pudle, pozostałe dwa – w workach foliowych w trumnie. Według wstępnych ustaleń niektóre z dzieci mogły urodzić się martwe.
Śledczym udało się ustalić tożsamość niektórych z niemowląt, podjęli już próby kontaktu z rodzinami. Z pomocą psów tropiących przeszukano cały budynek, nie znaleziono jednak innych ciał.
– To okropne i nieetyczne. Nie rozumiem, jak to się mogło stać i dlaczego to się stało, brak mi słów – mówiła w rozmowie z „New York Times” Jameca LaJoyce Boone, była menadżerka zakładu. Kobieta przekonuje, że nie miała pojęcia o zwłokach ukrytych w budynku. Właściciele firmy jak dotąd nie skomentowali sprawy.
Zakład pogrzebowy był nieczynny od kwietnia. Władze zamknęły go po tym, jak odkryto w nim wiele nieprawidłowości. Ciała zmarłych były przetrzymywane w nieodpowiednich warunkach w zakładzie przez wiele tygodni, co sprawiało, że niektóre rozkładały się i pokrywały pleśnią.