Dawać kieszonkowe, czy nie dawać? Jeśli dawać, to ile i kiedy zacząć wypłacać dzieciom pieniądze? Czy powinna to być nagroda za dobre wyniki w nauce i wypełnianie domowych obowiązków, czy raczej kieszonkowe nie powinno być łączone z tymi aspektami życia dziecka? Przekonajmy się.
Odpowiednie przesłanki
Jeśli zastanawiacie się nad wypłacaniem dziecku kieszonkowego, najpierw powinniście pomyśleć, dlaczego chcecie je dawać. Jeśli zakładacie, że kieszonkowe będzie dla dziecka doskonałą nauką radzenia sobie z własnymi finansami, panowaniem nad zachciankami, nauką oszczędzania i rozsądnego wydawania pieniędzy – to zdecydowanie dobry pomysł. Jeśli chcecie w ten sposób dyscyplinować dziecko i egzekwować dobre zachowanie i zaangażowanie, to nie jest to najlepsze rozwiązanie.
Uczenie dzieci finansowej zaradności najlepiej wprowadzać małymi krokami – zupełnie jak w przypadku zmiany nawyków żywieniowych. Kilka niewielkich zmian, konsekwentnie stosowanych staje się zdrowym nawykiem. Jeśli dzieci poznają proste zasady dotyczące radzenia sobie z własnymi, niewielkimi, finansami, będą miały w przyszłości większą świadomość finansów i lepszą nad nimi kontrolę. Edukując je od najmłodszych lat, wyrobicie dobre postawy na przyszłość.
Dobry przykład
Zanim dziecko będzie miało własne pieniądze, wy sami swoim zachowaniem musicie mu pokazać, że pieniądze nie rosną na drzewach, a wasz budżet nie jest elastyczny jak guma. Po pierwsze zacznijcie – tłumacząc powody – odmawiać dzieciom spełniania ich wszystkich zachcianek. Można zacząć od ustalenia przed wyjściem do sklepu, że niczego dziecku nie kupicie. Jeśli temat przegadacie, a dzieci na takie obostrzenie przystaną, to jest ogromna szansa, że uszanują ustalone zasady. Starajcie się także stanowczo odmawiać spełniania kompulsywnych zachcianek.
Powiedzcie „nie” i wytłumaczcie, dlaczego odmawiacie. “Chcesz kolejną gazetkę, ale poprzedniej nawet nie przeczytałaś”, “Nie kupimy kolejnego pluszaka, ponieważ masz ich już bardzo dużo, a te które masz kurzą się, bo się nimi nie bawisz”.
Jeśli nie żyjesz ponad stan, nie wydajesz pieniędzy, których nie masz, nie spełniasz na zawołanie swoich własnych zachcianek, żyjesz oszczędnie, rozsądnie gospodarujesz pieniędzmi, twoje dziecko to z pewnością dostrzeże.
Warto dawać kieszonkowe
Jak pokazują doświadczenia naukowe, warto uczyć dzieci oszczędzania i samokontroli. Dobrze świadczą o tym eksperymenty naukowe, np.: słynny „Test Pianki” Waltera Mischela przeprowadzany na przełomie lat 60. i 70.
W ramach tego eksperymentu badacz proponował dzieciom małą nagrodę od razu (ciastko, precelka albo piankę Marshmallow) albo większą (np. dwie sztuki słodyczy), jeśli poczekają około 15 minut. Po latach sprawdzono, jak radzą sobie z finansami i w życiu badane dzieci w zależności od wyborów, których wtedy dokonały (te, które poczekały – lepiej).
Kolejne badania, bardziej skupione na finansowym aspekcie, polegały na śledzeniu zachowań tysiąca dzieci z Nowej Zelandii od ich narodzin do 32. roku życia. Okazało się, że te, które miały mniej samokontroli, częściej się złościły czy domagały czegoś, miały nie tylko więcej problemów zdrowotnych, osobistych i z łamaniem prawa, ale też z nadmiernym zaciąganiem kredytów.
Jak wynika z badań, które kilka lat temu opublikował IPSOS, kieszonkowe daje swoim dzieciom 2/3 polskich rodziców. A według badań Instytutu Homo Homini przeprowadzonych kilka lat temu jasno wynika, że: 3/4 rodziców daje swoim dzieciom kieszonkowe; 61 procent z nich samodzielnie podjęło decyzję o dawaniu kieszonkowego. 21 procent rodziców twierdzi, że dają pod wpływem prośby dziecka.
Jasne i proste zasady
Specjaliści radzą nie uzależniać wypłacania kieszonkowego od ocen, zachowania i wypełniania domowych obowiązków. Niech finanse pozostaną nauką gospodarności, nie mieszajmy z nimi innych spraw. Otrzymując kieszonkowe dziecko może się na własnej skórze przekonać, że z każdego budżetu da się coś odłożyć. Prostą zasadę: odkładaj systematycznie, nieważne ile, ważne, że regularnie – można wcielać w życie od najmłodszych lat. Dzieci uczą się oszczędzania – włączają myślenie i rachują – z czego mogą zrezygnować, aby zaoszczędzić na wymarzoną rzecz? Mogą też nauczyć się najprostszej zasady oszczędzania: odkładaj systematycznie, nieważne ile, ważne, że regularnie. To motywuje, uczy cierpliwości, planowania, ustalania priorytetów. I daje satysfakcję, kiedy w końcu dziecko uzbiera potrzebną kwotę.
Tak to robią w Szwajcarii
Kwota, którą ustalimy z dzieckiem nie może być ani za duża, ani za mała. Optymalnie powinna być taka, żeby zebranie na większy zakup wymagało oszczędzania, odkładania i planowania wydatków. Mniejsze dzieci mogą dostawać określoną kwotę co tydzień, starsze raz w miesiącu. Jeśli rzeczywiście chcemy dzieci czegoś nauczyć, nie możemy łamać się i dokładać mu do wydatków, jeśli dzieci wszystko wydały i nic im nie zostało. Tylko odczuwając konsekwencję są w stanie nauczyć się czegoś pozytywnego.
W Szwajcarii ponad 90 procent rodzin wypłaca dzieciom comiesięczne pensje. Comiesięczna pensja jest dostosowana do zarobków rodziców i jest wypłacana nastolatkom powyżej 12. roku życia. Młodzi Szwajcarzy samodzielnie płacą m.in. za ubrania, bilety, gadżety, kosmetyki, rachunki telefoniczne. I mają w tych wydatkach pełną swobodę. Nie muszą przy tym dokładać się do rachunków za mieszkanie i domowego jedzenia
Regularnie wypłacane pensje mają nauczyć dzieci szacunku do pieniędzy. To autorski pomysł psychologa rodzinnego Ursa Absta, który zauważył, że młodzi ludzie nie umieją odpowiednio gospodarować pieniędzmi. Takie rozwiązanie to nauka określania priorytetów oraz podejmowania decyzji zakupowych. Jest to także okazja do popełnienia błędów, które mogą okazać się doskonałą lekcją na przyszłość.
Blogerzy i eksperci piszący o finansach i edukujący ludzi na temat gospodarowania finansami namawiają, żeby dawać dzieciom kieszonkowe. Zdaniem specjalistów dzieci najlepiej uczą się w praktyce, że:
– nie każdego stać na wszystko od razu. Na większość rzeczy trzeba umieć zaoszczędzić.
– kosztowne cele i wydatki wymagają długotrwałego i konsekwentnego oszczędzania i warto mieć na odkładanie pieniędzy konkretny plan.
– jeśli na coś wyda się pod wpływem impulsu czy niezaplanowanej zachcianki pieniądze, to zabraknie ich na coś innego – pewnie ważniejszego i bardziej potrzebnego.
– systematyczne oszczędzanie mniejszych kwot daje lepsze efekty niż jednorazowe odkładanie większych.
– warto szanować tych, którzy dotrzymują swoich zobowiązań finansowych.
Nie wnikać, motywować dofinansowywaniem, rozliczać się
Nie powinniśmy oceniać, na co dzieci przeznaczają kieszonkowe. To ich pieniądze i ich cele. Jeśli widzimy, że dziecko sumiennie podchodzi do oszczędzania, możemy je dodatkowo zmotywować, proponując, że jeśli odłoży określoną kwotę w założonym czasie, to my jej dofinansujemy resztę zakupu.
Podobnie, kiedy dziecko podczas zakupów zdecyduje się wydać nieoczekiwanie kieszonkowe, którego fizycznie nie ma. Pożyczmy mu pieniądze, ale po powrocie do domu wyegzekwujmy zwrot pożyczki. Pamiętajmy – kieszonkowe to świetna lekcja zarządzania pieniędzmi, nauka, której w szkole niestety nikt nie uczy.