Sport

Nie żyje syn Kamila Kosowskiego. Miał 25 lat. Zmagał się z problemami zdrowotnymi

Aleksander Kosowski (Big Scythe), syn byłego reprezentanta Polski Kamila Kosowskiego, zmarł w wieku 25 lat. Raper zyskał największą popularność dzięki udziałowi w produkcjach Tymka, pt. „Język ciała” i „Anioły i demony”.

Nie żyje syn Kamila Kosowskiego. Miał 25 lat. Zmagał się z problemami zdrowotnymi

Aleksander Kosowski urodził się 15 grudnia 1997 roku i był synem Kamila Kosowskiego, 52-krotnego reprezentanta Polski. Zajmował się muzyką, a pod pseudonimem Big Scythe zadebiutował utworem „Zabijaj mnie wolniej”. Popularność zdobył głównie dzięki udziałowi w projektach Tymka.

Syn Kamila Kosowskiego nie żyje

Jakiś czas temu Big Scythe poinformował w mediach społecznościowych, że zmaga się z poważnymi problem. „Moje zniknięcie jest spowodowane chorobami, które niestety dotknęły mnie na raz. Przez długi czas nie byłem w stanie wstać sam z łóżka i np. wizyty w toalecie nie byłyby możliwe bez mojej dziewczyny, która tak naprawdę od x czasu poświęca się dla mnie w stu procentach. Aktualnie jest już co raz lepiej, ale no jeszcze trochę to chyba potrwa. Straciłem też dużo kg, czuję się trochę słabszy niż wcześniej dlatego o to też chciałbym zadbać” – napisał w kwietniu na swoim profilu na Facebooku.

Pod koniec maja Big Scythe wypuścił utwór „Jedyne bodźce”. Przy okazji postu promującego w mediach społecznościowych napisał, że „więcej info da, jak wyjdzie ze szpitala”. „Na razie bardzo będę wdzięczny za każdą pomoc z promo tego klipu. Z góry dziękuję wam i pozdro dla każdego” – dodał.

Informację o śmierci Kosowskiego potwierdził również portal Glamrap, powołując się na doniesienia innych artystów. Byli nimi m.in. Radzias i Lubin.

Kamil Kosowski zakończył piłkarską karierę w 2013 roku jako piłkarz Wisły Kraków, w której barwach rozegrał 147 meczów. W trakcie kariery grał również m.in. w APOEL-u Nikozja, Górniku Zabrze, 1. FC Kaiserslautern, GKS-ie Bełchatów czy Chievo Werona. Obecnie jest ekspertem stacji Canal+ Sport i felietonistą „Przeglądu Sportowego”.

Źródło: gazeta.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close