Sport

Nie żyje Jerzy Bzdęga

Nie żyje polski piłkarz, Jerzy Bzdęga. Sportowiec zasłużył się w swoim czasie strzelaniem goli, mimo tego że był bramkarzem. Zmarł w wieku 65 lat. Jako przyczynę podaje się zawał serca.

Rodzina przekazała również datę pogrzebu. Chętni pożegnać dawnego bramkarza Warty Poznań i Olimpii Poznań będą mogli przyjść w najbliższy piątek na cmentarz na Miłostowie w Poznaniu.

Nie żyje Jerzy Bzdęga, bramkarz, który wsławił się strzelaniem goli

– Ze smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Jerzego Bzdęgi. Były bramkarz Warty Poznań zmarł w czwartek, w wieku 65 lat. W imieniu całej Zielonej Rodziny składamy wyrazy współczucia rodzinie i bliskim – informowała na swoim Twitterze Warta Poznań, żegnając wieloletniego gracza.

– Niestety, rywalizacja nie zadziałała dobrze na Jurka, mam wrażenie, że wtedy przestał się rozwijać jako bramkarz – mówił o jego odejściu jego kolega z drużyny, Ryszard Rybak.

Przede wszystkim jednak Bzdęga wsławił się strzeleniem gola z własnej bramki. Zdarzyło się to w 1979 roku i na długo zapisało się w pamięci fanów sportowych emocji.

Magiczny mecz z Górnikiem Wałbrzych

O meczu z 15 sierpnia 1979 roku doszło ligowego meczu między Olimpią Poznań a Górnikiem Wałbrzych. W tym meczu grał również Ryszard Rybak, który opowiedział o jego niesamowitych okolicznościach, o których rozpisywano się również w zagranicznych agencjach.

– Pogoda była już mocno jesienna: mokro, wiał mocny wiatr. Pierwszego gola dla nas – bezpośrednio z rzutu rożnego – zdobył Andrzej Wojciechowski. Potem było jeszcze lepiej – zaczął Rybak.

– Jurek Bzdęga umiał mocno wybijać piłkę tzw. dropsztykiem, kopał ją od razu po tym, jak odbijała się od ziemi. Graliśmy wtedy jeszcze starymi piłkami-biedronkami, to też miało znaczenie. W tamtym meczu jeszcze wiatr i Zięba, bramkarz Górnika Wałbrzych, został totalnie zaskoczony wybiciem Jurka Bzdęgi. To był rzadki wyczyn, pamiętam, że nawet zagraniczne agencje wspominały potem o tym golu – mówił.

– W drużynie z Wałbrzycha grał wtedy Henryk Janikowskiego, ojciec zawodnika NFL Sebastiana Janikowskiego. Po golu naszego bramkarza kręcił głową z niedowierzaniem i powtarzał: „jeśli tracimy gola z rogu i od bramki to bramki, to nie mamy prawa dziś wygrać” – wspominał, żegnając zasłużonego kolegę z drużyny.

Źródło: goniec.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close