Sport

Nie żyje Jacek Felsch

Tragiczna wiadomość dla świata piłkarskiego. W wieku 47 lat zmarł były bramkarz Cracovii Jacek Felsch. Mężczyzna został śmiertelnie potrącony przez samochód. Koledzy z boiska oraz fani futbolu są w szoku.

Do tragicznego wypadku doszło w sobotę 2 października po godzinie 20 w Głogoczowie. Felsch wracał tego dnia wraz z kolegami z piłkarskiego turnieju oldbojów. Piłkarz wysiadł z auta, którym podwozili go koledzy i wszedł na jezdnię w niedozwolonym miejscu. Wtedy doszło do potrącenia go przez jadący samochód. Pomimo wezwania na miejsce śmigłowca LPR i szybkiej akcji ratowników, byłego bramkarza nie udało się uratować.

Piłkarskie środowisko w szoku

Jacek Felsch pochodził z Kobiernic. W swojej karierze reprezentował różne małopolskie kluby, w tym Górnika Wieliczkę, Dalin Myślenice, Beskid Andrychów czy legendarną Cracovię. Ostatnio był trenerem młodych bramkarzy w BBTS Podbeskidzie Bielsko-Biała.

Śmierć Felscha to duży wstrząs dla jego znajomych, którzy wspominają go jako zagorzałego fana Cracovii, ale także świetnego bramkarza oraz przyjaznego i pomocnego człowieka.

– Wpasował się idealnie w naszą drużynę. Rywalizowaliśmy, ale jeden drugiemu kibicował, poza boiskiem był mi jak „brat”. Gdy prosiło się o pomoc, nigdy nie odmawiał. Był talentem, broniliśmy na zmianę. Teraz miałem też zagrać w turnieju z okazji 100-lecia Dalinu, pisałem do niego „Felek” zabroń, bo ja nie mogę. I mnie wyręczył… – mówi kolega z zespołu Łukasz Paluch.

Z kolei Paweł Zegarek wspomina zaangażowanie, z jakim Felsch udzielał się wśród kibiców Cracovii. Kiedy tylko było to możliwe, bramkarz bywał na meczach klubu, nie tylko domowych, ale też wyjazdowych. Jak mówi Zegarek, miał Cracovię w sercu.

W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Siemieniec, również były zawodnik „Pasów”. Razem z Felschem obchodzili tego samego dnia urodziny, co sprawiło, że czuli wyjątkową więź. Panowie cały czas utrzymywali kontakt. Wśród miłych wspomnień Siemieńca nie brakuje tych związanych ze wspólną grą w zespole.

Od dziecka chciał być piłkarzem

W wywiadzie udzielonym kilka lat temu Felsch opowiadał, że bramkę wybrał jako dziecko. Razem z kolegami rozgrywał mecze na podwórku w rodzinnych Kobiernicach. Mały Jacek zakładał wtedy rękawice robocze taty i z dumą stawał przeciwko zawodnikom z przeciwnej drużyny.

Później dzięki jednemu ze znajomych trafił do Soły Kobiernice. W „okręgówce” zadebiutował w wieku 14 lat, dzięki temu, że bramkarz pierwszej drużyny pomylił godzinę spotkania. Mecz zakończył się wynikiem 1:1.

Kolejne występy przyszły bardzo szybko, a talent młodego Felscha dostrzegł nawet trener reprezentacji Polski do lat 16. Skończyło się tylko na konsultacji, ale bramkarz wspominał to spotkanie jako miłą przygodę. Największy wpływ na losy zawodnika miał jednak Marek Motyka, który ściągnął go do Cracovii.

Wierny „Pasom” na zawsze
Przed rundą rewanżową sezonu 1996/97, Felsch trafił do II-ligowych „Pasów”. Najlepiej ze swoich występów zapamiętał pierwszy mecz z Hetmanem Zamość oraz derby na Hutniku i trening noworoczny. Z klubu odszedł, bo ten nie wypłacał pensji, a Felsch potrzebował pieniędzy, bo właśnie urodzić mu się miało dziecko.

W Cracovii spędził wprawdzie tylko rok, rozegrał w II lidze 14 spotkań, ale zwią­zany był z nią cały czas, po zakończeniu kariery występował bowiem w drużynie oldbojów. W sobotę w koszulce w pasy wystąpił po raz ostatni.

Źródło: goniec.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close