Sport

Czas Lewandowskiego

Ostatnie dwie kampanie eliminacyjne do mistrzowskich turniejów stały pod znakiem fenomenalnej dyspozycji strzeleckiej Roberta Lewandowskiego. Najwyższa pora, by kapitan Biało-Czerwonych zakończył bezproduktywny okres w kadrze i poprowadził reprezentację Polski do Euro 2020.

  • 642 minuty trwa strzelecka posucha Roberta Lewandowskiego w kadrze
  • Kapitan reprezentacji Polski po raz ostatni trafił w narodowych barwach w czerwcu przeciwko Litwie (4:0)
  • W eliminacjach do Euro 2016 i MŚ 2018 „Lewy” zdobył aż 29 goli. Pora przypomnieć sobie tamte chwile

Niby minęło jedynie 281 dni temu, a 12 czerwca 2018 roku jawi się niczym inna epoka. Oto sposobiąca się do wyjazdu na rosyjski mundial reprezentacja Polski, nie forsując zbytnio tempa, bez problemu bije sąsiednią Litwę i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku (4:0) udaje się na mistrzostwa świata. Kibice są w euforii, wyjście z grupy ma być formalnością, a Lewandowski w końcu ma zagrać na wielkim turnieju na miarę swoich możliwości.

Ileż mąk, ileż cierpienia przyniosły kibicom polskiej kadry kolejne miesiące? Nie sposób wyliczyć. Dlaczego zatem, skoro należałoby ocalić od przypominania tamte niezbyt sławetne chwile, wracamy do nich po takim szmacie czasu? Korelacja jest prosta. To właśnie w meczu z Litwą Robert Lewandowski po raz ostatni wpisał się na listę strzelców w meczu reprezentacji Polski.

Od starcia na Stadionie Narodowym snajper Bayernu Monachium rozegrał w narodowych siedem spotkań i w żadnym z nich nie zdołał pokonać bramkarza rywali. Jego przykra passa trwa zatem już 642 minuty. Symptomatyczne jest też to, że w owych występach kapitan zanotował tylko jedną asystę, przy bramce Piotra Zielińskiego z Włochami (1:1)

Mogłoby się wydawać, że „posucha Lewandowskiego” podchodzi pod książkowy przykład definicji oksymoronu. Nic bardziej mylnego. 30-latek miewał już podobne passy bez strzelonej bramki w narodowych barwach. Ba, dwukrotnie były one dłuższe. Tak było w latach 2009-2010, kiedy to w 11 meczach zaliczył 663 minuty bez gola, oraz między 2012 a 2013 rokiem, nie trafiając do bramki rywala przez 903 kolejne minuty (w dziewięciu meczach).

Wydaje się, że nie ma lepszego momentu na przełamanie, jak start nowych eliminacji. Zarówno w tych do Euro 2016, jak i przed MŚ 2018 Lewandowski zaliczył rekordowe osiągnięcia, umieszczając piłkę w siatce rywali odpowiednio 13 i 16 razy.

Obie kampanie Polacy, podobnie jak i teraz, rozpoczynali meczem na wyjeździe. Gibraltarowi kadra Nawałki wpakowała siedem goli, z czego cztery Lewandowski. Dwa lata później wyjazd do Kazachstanu zakończył się remisem 2:2, a kapitan wpisał się na listę strzałem z rzutu karnego.

Liczenie minut bez gola naturalnie można uznać za nic więcej jak zwykłe czepialstwo, jednak od kogo powinno się wymagać bramek, jeśli nie od największej gwiazdy i najlepszego strzelca w historii reprezentacji, a zarazem piłkarza wciąż niespełnionego w drużynie narodowej? Najwyższa pora, by Lewandowski wziął sprawy w swoje ręce i natchnął kolegów do odwrócenia niezbyt pomyślnej karty pod wodzą Jerzego Brzęczka.

Oby po meczu można było napisać, że oto znowu nastał czas Lewandowskiego.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close